Wideo wykonywane jest z drona. Na filmie widać ratowników, którzy na własnym przykładzie pokazują, co może czekać nieostrożnego turystę, który wpadnie na pomysł kąpieli przy falochronie. Ratownik, który stoi po kolana w wodzie, robi kilka kroków w kierunku falochronu i znika pod wodą. Kilka dni temu w Łebie w podobny sposób niemal utonęli ojciec i jego ośmioletnia córka, którzy próbowali dogonić uciekającą im w wodzie zabawkę.
- Ratownicy poprzez takie właśnie działania, prowadzone również na żywo, w obecności turystów na plaży, pokazują, jak niebezpieczne sytuacje mogą się wydarzyć nad wodą - mówi Piotr Dąbrowski, prezes zarządu słupskiego WOPR. - Okazuje się, że wiele spośród osób przyglądających się lub słuchających wskazówek i zaleceń nie miało bladego pojęcia o grożącym im niebezpieczeństwie. Nawet wśród rdzennych mieszkańców nadmorskich miejscowości!
W Łebie ratownicy wyciągnęli z morza tonącego mężczyznę z dz...
Kąpiel przy falochronach to częste, ale niejedyne błędy powielane przez turystów kąpiących się w Bałtyku.
- Unikajmy jak ognia niestrzeżonych miejsc, tzw. dzikich kąpielisk, kąpania się w rzekach, stawach, gliniankach itp. - przestrzega Dąbrowski i dodaje, żeby w żadnym wypadku nie wchodzić, nawet po kostki, do wody, jeśli jest wywieszona czerwona flaga oznaczająca zakaz kąpieli. Ważne również jest zapoznanie się z informacjami na tablicach bezpieczeństwa.
- W bardzo przyswajalny sposób informują nas o czyhających niebezpieczeństwach oraz pokazują, co mamy zrobić, gdy będziemy świadkami zdarzenia - mówi Dąbrowski i odradza bohaterstwo osobom, które widzą tonącego człowieka i chcą go ratować, a nie są przeszkolone do takich akcji. -W takim wypadku z jednej ofiary nagle mogą być dwie - ostrzega szef słupskiego WOPR.
Przykład Darłówka, gdzie niedawno utonęło troje rodzeństwa, pokazał, że zabawę od tragedii może dzielić chwila nieuwagi.
- Obserwujmy się nawzajem będąc w wodzie. Z pozoru niewinnie wyglądające, bawiące się dziecko może potrzebować pomocy - radzi Piotr Dąbrowski.- Fale na Bałtyku bywają groźne, a z punktu widzenia turysty to znakomita okazja do dobrej zabawy. Trzeba jednak pamiętać, że to potężne siły, które w bardzo krótkim czasie mogą znieść nas na pełne morze lub zabudowania hydrotechniczne, takie jak choćby ostrogi, będące śmiertelną pułapką dla każdego pływaka.
Jak dodaje szef słupskiego WOPR, podczas zabawy w morzu rodzice muszą poświęcić dziecku 100 proc. czasu, bo w tłumie plażowiczów nietrudno stracić je z oczu. - Pobierzmy od ratownika darmową opaskę na rękę, w razie zagubienia pozwoli ona na kontakt z opiekunami - mówi Dąbrowski. - Ostatnie dramaty dobitnie pokazały, że spuszczanie z oczu dziecka i przebywanie z nim na styku plaży z wodą, gdy Bałtyk jest wzburzony, może się skończyć dramatem. Proponuję, żeby kochani rodzice, wujkowie, dziadkowie na komunię, zamiast quadów i innych zabawek, zafundowały dzieciom kurs nauki pływania. Edukacja w połączeniu ze świadomością i odpowiedzialnością, a dramatów będzie dużo mniej!
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: