Opinie biegłych z zakresu taktyki i techniki użycia środków przymusu bezpośredniego oraz z zakresu medycyny sądowej były dla prokuratury kluczowe dla sprawy.
Z opinii tych pierwszych wynika, że paralizator był sprawny technicznie a policjanci użyli adekwatnych do zaistniałej sytuacji i zachowania pokrzywdzonego środków przymusu bezpośredniego.
Biegli z zakresu medycyny ustalili z kolei przyczynę śmierci Pawła M.:
- Do zgonu doszło w mechanizmie ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej wskutek tzw. zespołu asfiksji pobudzeniowej, czyli powtarzalnego sytuacyjnie, odruchowo-czynnościowego mechanizmu ostrej niewydolności oddechowo-krążeniowej. Na ten stan złożyło się u pokrzywdzonego pobudzenie wynikające z użycia nowej substancji psychotropowej oraz czynnika psychicznego - informuje prokurator Artur Szykuła z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Biegli uznali też, że użycie paralizatora było także jednym z czynników ryzyka wystąpienia asfiksji pobudzeniowej, ale nie byli w stanie ocenić w jakim stopniu użycie sprzętu przyczyniło się do śmierci 25-latka.
Nie wypowiedzieli się też, który z czynników mógł mieć decydujące znaczenie.
- Nadto uznali, iż pokrzywdzony był pobudzony ruchowo jeszcze przed interwencją, a pobudzenie to narastało w trakcie samouszkodzenia i trwało podczas interwencji - dodaje rzecznik zamojskiej prokuratury.
Do interwencji doszło w nocy z 1 na 2 września 2018 roku. Matka Pawła M. wezwała karetkę, bo jej syn zaczął się okaleczać. Po przybyciu sanitariuszy 25-latek zamknął się w łazience.
Groził, że odbierze sobie życie. Gdy już udało się otworzyć drzwi do łazienki, Paweł M. trzymał w ręku pilnik do paznokci i dźgał się nim w szyje i klatkę piersiową.
Załoga karetki pogotowia wezwała na pomoc funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie. Gdy na miejsce przyjechali policjanci, Paweł M. wciąż się okaleczał.
Mundurowi użyli gazu pieprzowego, ale to nie podziałało. 25-latek zamachnął się ostrym przedmiotem w kierunku jednego z funkcjonariuszy.
Policjanci ponownie użyli gazu i obezwładnili mężczyznę, ale ten uwolnił się i zaczął zbiegać klatką schodową bloku w kierunku otwartego okna, pomiędzy drugim a trzecim piętrem bloku.
Z parapetu ściągnął go jeden z sanitariuszy i policjant:
- W obawie o życie i zdrowie pokrzywdzonego, podjęto decyzję o użyciu paralizatora. Pokrzywdzonego udało się obezwładnić dopiero po dwukrotnym użyciu paralizatora. Następnie podano mu środek uspokajający w zastrzyku i umieszczono w karetce pogotowia - relacjonuje prokurator Szykuła.
W drodze do szpitala doszło do zatrzymania krążenia u Pawła M. Dzięki resuscytacji unormowano jego stan, ale ostatecznie mężczyzna zmarł jeszcze tej samej nocy w szpitalu. Miał liczne rany kłute i cięte.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
- Pamiętne imprezy w MC, Czekoladzie czy Tekturze. Zobacz zdjęcia
- Tu rolnik, co szuka żony dostałby zawrotu głowy! Zobacz piękne zdjęcia z instagrama
- Lubelskie morsy zrobiły sobie Lany Poniedziałek (ZDJĘCIA)
- Kibice na meczu Motor - Hutnik. Zobacz zdjęcia
- Metamorfozy „Magia kobiecości" zakończone. Zobaczcie efekty!
- Oto najrzadsze imiona dla noworodków w Lublinie
