Śmierć spadochroniarek z Wielkopolski w Bałtyku. Kiedy będzie gotowy kluczowy raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych?

- Śledztwo w sprawie śmierci spadochroniarek nie jest zakończone. Nadal brakuje nam raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - informuje prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Czytaj też: 18-latek zmarł na komisariacie w Poznaniu, bo przedawkował dopalacz. W jego ciele wykryto dawkę sześciokrotnie większą od śmiertelnej

Śmierć spadochroniarek w Bałtyku

Do tragicznego zdarzenia doszło 5 sierpnia. Wtedy to czworo skoczków wystartowało wynajętym samolotem. Wśród nich były dwie skoczkinie z Wielkopolski. Jedna z nich miała 33-lata i pochodziła z Wyrzyska, zaś druga - 29-latka, pochodziła ze Złotowa, lecz od jakiegoś czasu mieszkała w Bydgoszczy. Kobiety wraz z dwoma innymi spadochroniarzami wyskoczyły z samolotu lecącego nad Bałtykiem. W planach było wylądowanie na plaży, lecz skok nie wyglądał tak, jak planowano, a skoczkowie wpadli do morza. Mężczyźni uratowali się, ale dwie kobiety zginęły.

Śledztwo w tej sprawie od razu wszczęła prokuratura w Kołobrzegu.

- Uczestnicy zdarzenia od 31 lipca przebywali na zgrupowaniu. W poniedziałek wystartowali z lotniska w Bagiczu wynajętą cessną. Wyskoczyli jednocześnie, w locie mieli wykonać akrobację i wylądować na plaży - relacjonował już kilka dni po tragedii prokurator Ryszard Gąsiorowski.

Osobne postępowanie w sprawie wypadku wszczęła też Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. I to właśnie jej ustalenia będą kluczowe dla śledczych. Raport PKBWL ma m.in. odpowiedzieć na pytanie, czy skok został profesjonalnie przygotowany.

- Musimy dowiedzieć się, co spowodowało, że doszło do tego wypadku. Dlatego teraz analizujemy materiał pod kątem profesjonalnego przygotowania tego skoku. Chodzi o to, że porównujemy modelowe i regulaminowe oddanie skoku spadochronowego z przebiegiem tego zdarzenia, np. pod kątem zapewnienia bezpieczeństwa - tłumaczy prokurator Ryszard Gąsiorowski. I dodaje: - Jeśli okaże się, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem, to nikt nie będzie ponosił odpowiedzialności.

Chociaż od tragedii minęło już kilka miesięcy, śledczy wciąż nie otrzymali kluczowego raportu. A to właśnie na jego podstawie będą podejmowali decyzję o dalszych decyzjach w śledztwie.

Zobacz też: