Po godz. 21 na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że od dłuższego czasu nie ma kontaktu z 70-letnią lokatorką jednego z mieszkań przy ul. Lenartowicza na Górnej. Rozmówczyni wybrała się do niej osobiście, ale mimo pukania i nawoływania nikt nie otwierał drzwi. Oprócz 70-latki w mieszkaniu miała znajdować się jej 90-letnia matka. Na miejsce pojechał patrol policji. Ponieważ drzwi wejściowe były zamknięte, a wiele wskazywało na to, że domownicy są w środku funkcjonariusze postanowili wejść do lokalu siłowo. Wezwali strażaków ze specjalistycznym sprzętem. Około godz. 22 udało się wejść do środka. Widok był makabryczny - 70-letnia kobieta leżała w łóżku - nie żyła prawdopodobnie od wielu godzin. W tym samym pokoju drugie posłanie zajmowała jej matka. Kobieta oddychała, ale nie mogła się ruszyć. Strażacy podali jej tlen i zaopiekowali się staruszką do momentu przybycia na miejsce karetki pogotowia. 90-latka została hospitalizowana.
- W śmierci kobiety lekarz wykluczył udział osób trzecich - informuje podkom. Adam Dembiński z biura rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Śmierć w mieszkaniu na Widzewie. Sąsiedzi wezwali służby. St...
