Solidarna Polska zmienia nazwę. Kiedy zostanie zaprezentowana nowa?
Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski w rozmowie z portalem wPolityce.pl wyjaśnił, jakie są powody zmiany nazwy partii Solidarna Polska. Jak podkreślił, obecna sytuacja sprawia, że jest to czas politycznego nowego otwarcia.
- Dzisiaj Solidarna Polska jest formacją, która bardzo mocno się rozszerza o różne środowiska: górników, energetyków, związkowców, narodowców, rolników, którzy widzą w środowisku Zbigniewa Ziobro formację twardo broniącą polskich interesów. Nowa formuła, nowe czasy, spory, które są wynikiem agresywnej polityki ideologicznej UE wobec Polski, to też jest czas na to, by dokonać pewnego komunikacyjnego, politycznego nowego otwarcia - zaznaczył na łamach portalu wPolityce.pl.
Kowalski zwrócił również uwagę, że obecnie Polska jest szantażowana przez eurokratów, a Polska nie może na poziomie UE prowadzić miękkiej gry.
- Pokazujemy, że my mieliśmy rację. Polska nie może na poziomie UE prowadzić miękkiej gry, oddawać polskiej suwerenności, jak to się stało przy okazji KPO. Przestrzegaliśmy, by nie brać gigantycznego kredytu, z który płacimy polską suwerennością. Mieliśmy w tej sprawie 100 proc. racji, pieniędzy do dnia dzisiejszego nie ma, a Polska jest bezczelnie szantażowana przez eurokratów - mówi wiceminister rolnictwa.
Czy Solidarna Polska jest gotowa do samodzielnego startu w wyborach?
Janusz Kowalski w rozmowie z portalem wPolityce.pl podkreślił również, że Solidarna Polska, której nowa nazwa zostanie zaprezentowana 3 maja, jest gotowa do samodzielnego startu w wyborach na wypadek, kiedy nie dojdzie do ponownej koalicji z Prawem i Sprawiedliwością.
- Mogę już potwierdzić, że jesteśmy formacją, która jest absolutnie gotowa od strony logistycznej, organizacyjnej do wystawienia własnych list do parlamentu polskiego. Mamy kandydatów do wystawienia we wszystkich okręgach zarówno w wyborach do Sejmu, jak i do Senatu. Przyszłość pokaże, czy będziemy startować samodzielnie, czy w koalicji z PiS-em - powiedział.
- Do tanga trzeba dwojga, jeżeli będzie taka propozycja na stole, to będziemy o niej rozmawiać. Historia III RP pokazuje, że gdy prawica startuje razem, to wygrywa. Jestem zwolennikiem wyboru takiej opcji startu prawicy, która nie dopuści do władzy antypolskiej formacji, na której cele stoi Donald Tusk. Jednak w polityce trzeba być gotowym na każdy scenariusz. Teraz dyskutujemy o faktach, a nie spekulacjach. Nie ma na ten moment podjętych żadnych decyzji. PiS robi swoją kampanię wyborczą, a my swoją i jesteśmy gotowi na samodzielny start - dodał na łamach portalu wPolityce.pl.
Podstawową różnicą między PiS-em a Solidarna Polską podejście do polityki unijnej
Janusz Kowalski zaznaczył również, jaka jest podstawowa różnica między Prawiem i Sprawiedliwością a Solidarną Polską. Zwrócił uwagę, że różnica ta wynika z podejścia do polityki unijnej, ponieważ eurokraci chcą stale wywierać wpływ na Polskę.
- Na pewno różni nas od PiS-u podejście do polityki unijnej. Zawsze podkreślam, że tę różnicę widać w bardzo prostym aspekcie – gdyby Zbigniew Ziobro reprezentował Polskę 11 grudnia 2020 roku przy stole negocjacyjnym podczas prezydencji niemieckiej w UE, to dziś nie byłby przyjęty pakiet Fit for 55, nie byłoby też niemieckiego rozporządzenia o tzw. praworządności, które służy do szantażowania państw członkowskich. Zbigniew Ziobro miał tu 100 proc. racji. W 2020 roku najgłośniej mówiłem „weto albo śmierć”. Niestety dzisiaj, trzy lata od tego momentu kiedy zabrakło weta widać, jaki scenariusz eurokraci mają dla Polski – to są wysokie ceny energii i ciepła, szantaż ideologiczny i ofensywa agendy LGBT, ofensywa żywności z robakami kosztem tradycyjnego jedzenia. W 2020 r. trzeba było twardo bronić polskich interesów, polskiej suwerenności, tego zabrakło - powiedział Janusz Kowalski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Źródło: wPolityce.pl
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
rs