Żołnierze Putina są zdania, że „atak ludzkich fal” oznacza ogromne straty, donosi „Kyiv Post”.
Nataliya Humenyuk, sekretarz prasowa Sił Zbrojnych Ukrainy Połączonego Dowództwa Południe, mówi, że elitarni nie chcą brać udziału w atakach, do których wcześniej wysyłano przestępców i rezerwistów.
Ryzykowne ataki, ogromne straty
W trakcie inwazji Rosja w coraz większym stopniu była uzależniona od ryzykownych ataków na pozycje Ukrainy. Nieżyjący przywódca Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, określił taką taktykę jako „maszynkę do mielenia mięsa”.
Jako przykład Humenyuk przytoczyła rosyjskie ataki na Krynki w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy, gdzie wojska Putina poniosły ponad 50% strat.
Obecnie w naszym sektorze liczba rosyjskich jednostek typu «Sztorm-Z» [składających się z rezerwistów i przestępców, spada. Przybywa za to jednostek piechoty morskiej i spadochroniarzy – mówiła Humenyuk.
Nie chcą frontalnych ataków
Oni uważają się za «elitarne oddziały» i nie chcą brać udziału we frontalnych atakach – dodała.
Jedna z nowo utworzonych rosyjskich jednostek spadochronowych, 104 Dywizja Powietrznodesantowa Gwardii, została zdziesiątkowana szczególnie podczas debiutu bojowego w obwodzie chersońskim pod koniec 2023, podał brytyjski resort obrony.
Jednostka poniosła ciężkie straty i nie osiągnęła celu, jakim było wyparcie sił ukraińskich w pobliżu miejscowości Krynki.
W ostatnich miesiącach było to miejsce ciężkich walk, gdy siły ukraińskie próbowały odbić teren po drugiej stronie Dniepru.
Źródło: Kyiv Pos
