Alkoholizm matki był tym pierwszym niepokojącym sygnałem, że w rodzinie nie dzieje się dobrze. Że dzieje się w niej coś bardzo złego pracownicy pomocy społecznej nabrali podejrzeń pod koniec 2013 roku. Piotrek był już zbyt dużym chłopcem, by nie mógł zapanować nad swoją fizjologią.
Czytaj: 8-latek molestował kolegę. Sam mógł być ofiarą pedofila
To, że zdarzało mu się niekontrolowane oddawanie kału i napady agresji, wpisywało się w syndrom dziecka molestowanego. Wtedy jeszcze mieszkał z nimi ojciec chłopca, który wyprowadził się krótko po tym, jak ośrodek pomocy społecznej powiadomił o swoich podejrzeniach sąd, konkretnie Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego Poznań Grunwald i Jeżyce. Był styczeń 2014 roku.
- Od tamtego czasu wysłaliśmy do sądu jeszcze kilka pism i monitów, ale nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi - mówi dyrektor Czesława Leciejewska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Dopiewie. - W sytuacji chłopca przez ten rok nic się nie zmieniło. Ojciec zabierał go do siebie na weekendy, bo nikt mu nie mógł tego zabronić. Tylko sąd mógł to zrobić.
Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego, tłumaczy, że sąd nie zignorował pism z ośrodka pomocy społecznej. To prawda, że nie było żadnej odpowiedzi, ale nie musiało jej być.
- Ośrodek nie był stroną w tej sprawie - tłumaczy rzecznik. - Nie mieliśmy obowiązku go informować, co nie znaczy, że w sprawie nic się nie działo.
Tuż po tym jak pierwsze pismo z ośrodka trafiło do sądu, wszczęto postępowanie o pozbawienie ojca praw rodzicielskich i ograniczenie praw matce. Zawiadomiono także prokuraturę o podejrzeniu pedofilii. Z wywiadów przeprowadzonych przez kuratora, z opinii biegłych psychologów i z ustaleń prokuratury nie wynikało, by chłopiec był wykorzystywany seksualnie przez ojca.
- Kiedy zabierał chłopca do siebie, nie byli tam sami - mówi sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec. - W mieszkaniu była jego nowa partnerka i jej rodzice. Chłopiec również niczego nie wyznał, a matka określała podejrzenia jako bzdurę. To dziecko było krzywdzone, ale złym wychowaniem, a nie wykorzystywaniem seksualnym.
Relacje ojca i syna pozostały bez zmian.
- Jeżeli nie ma dowodów, sąd nie może profilaktycznie zakazać ojcu kontaktów z dzieckiem - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec. - To byłby niebezpieczny precedens.
Wszystko się zmieniło po incydencie, do którego w styczniu doszło w szkole. Piotrek został przyłapany na molestowaniu innego chłopca. Do akcji znowu wkroczyła prokuratura i sąd. W rodzinie jest już kurator, a prokuratura czeka na przesłuchanie chłopca przez sąd w obecności biegłego z psychologii dziecięcej.
- To będzie najważniejszy dowód w tej sprawie - mówi Piotr Kotlarski, zastępca prokuratora rejonowego Poznań Grunwald i Jeżyce.
Zostają jeszcze przesłuchania świadków. Dowód badania lekarskiego nie wskazuje bowiem na molestowanie - na ciele chłopca nie było śladów. Czy są w jego psychice? Szkolnemu psychologowi Piotrek miał mówić o wspólnej tajemnicy z ojcem, której nie może zdradzić, bo tata pójdzie do więzienia.
Czy częścią tej tajemnicy są filmiki porno w podarowanym mu przez ojca telefonie? Czym, jeżeli nie molestowaniem, można wytłumaczyć nietypowe rozbudzenie seksualne?
- Ojciec chłopca ma dość swobodne zachowania seksualne - mówi sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec. - Dziecko mogło być świadkiem stosunków seksualnych i tego, jak ojciec się onanizuje.
Z kolei niekontrolowanie przez niego czynności fizjologicznych może, ale nie musi być wynikiem zaniedbania. Odpowiedzi pozostają na razie w sferze domysłów.
- Sprawa tego chłopca nie powinna pozwolić nikomu zmrużyć oka - mówi Czesława Leciejewska.
Imię chłopca zostało zmienione