Do zdarzenia doszło 2 sierpnia, po tym jak ojciec zmarłego wezwał służby do syna, który chciał najprawdopodobniej popełnić samobójstwo. 29-latek mógł być pod wpływem środków odurzających, przez co, jak twierdzą bliscy, nie rozpoznawał rodziny, próbującej dostać się do jego mieszkania.
Więcej o sprawie przeczytasz tu:
Według ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i użycia broni palnej z 2013 roku, owych środków, w tym gazu policja może użyć "w przypadku, gdy zachodzi konieczność odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie lub zdrowie uprawnionego lub innej osoby”.
Przypomnijmy, że według interweniujących 2 sierpnia w mieszkaniu Łukasza Ł. funkcjonariuszy, mężczyzna zachowywał się agresywnie, wymachiwał nożem i nie chciał zastosować się do poleceń policjantów.
To samo rozporządzenie mówi też, że „środków przymusu bezpośredniego lub broni palnej używa się [...] w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę”.
Łukasza Ł. wyniesiono z mieszkania na noszach. Zmarł w szpitalu, do którego po reanimacji trafił w stanie krytycznym, kilka godzin później.
My zaś dotarliśmy do zdjęć drzwi mieszkania zmarłego. - Przedmiotowe zdjęcia ukazują brak logicznego myślenia po stronie funkcjonariuszy – ocenia Wojciech Kasprzyk. - Proszę zwrócić uwagę ile użyto gazu. Oglądając zdjęcia mam wrażenie, że po drugiej strony drzwi jest kilka osób uzbrojonych w karabiny.
Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Psiego – Pola sprawdza czy funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień. Prowadzi także postępowanie dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci.
Z uwagi na toczące się śledztwo policja nie komentuje zdjęć. W tej sprawie trwa postępowanie, które ma na celu wykazanie, czy interwencja została przeprowadzona prawidłowo.
Na wiele pytań odpowiedzą także wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej kilka dni po zdarzeniu, z uwzględnieniem wyników badań toksykologicznych i histopatologicznych. Śledztwo wykaże w jakich okolicznościach zmarł Łukasz Ł.
