Na drzwiach wejściowych do budynku, w którym znajdują się siedziby prokuratur rejonowych wiszą kartki z informacją, że nie są obsługiwani petenci i przyjmowane pisma od stron. Z wyjątkiem osób wezwanych przez prokuratorów na przesłuchania. Wszystko to efekt protestu pracowników biurowych, którzy domagają się podwyżek. W grudniu demonstrowali blokując ulicę Sądową. Teraz biorą masowo zwolnienia lekarskie.
Co więc powinniśmy zrobić, jeśli chcemy zawiadomić prokuraturę o przestępstwie i mamy przygotowane pismo w tej sprawie? W biurze podawczym go nie złożymy. Można wysłać list licząc na to, że zanim zostanie doręczony protest się skończy i ktoś przyjmie pocztę. Można zgłosić się do prokuratury i poprosić o przesłuchanie przez dyżurnego prokuratora. Wreszcie możemy skontaktować się z policją.
- Jestem pokrzywdzonym w śledztwie, prowadzonym w jednej z prokuratur rejonowych – opowiada nam pan Ryszard. - Chciałem porozmawiać z prokuratorem. Pani przy wejściu, na portierni powiedziała mi, że mnie nie wpuści, bo jest strajk. Poprosiłem żeby mi dała to na piśmie.
Pokazuje kartkę. Czytamy: „W związku ze strajkiem prokuratur nie są przyjmowani petenci. Odmowa wpuszczenia w sprawie …” Dalej są informacje o jaką sprawę chodzi, do jakiego prokuratora pana Ryszarda nie wpuszczono. - Poszedłem do Prokuratury Okręgowej tam po interwencji zostałem przez prokuratora przyjęty – opowiada dalej pan Ryszard.
W sekretariatach prokuratur domagają się podwyżek pensji, bo zarabiają dramatycznie mało. Stażysta – zaraz po zatrudnieniu w prokuraturze – dostaje 2100 złotych brutto. Po trzydziestu latach ma niewiele więcej. Związki zawodowe wzywają by masowo wysyłać do kierownictwa prokuratur wnioski o zgodę na dodatkową pracę w dyskontach, m.in. sieci Biedronka.
Pracownicy prokuratur to kolejna w ostatnim czasie grupa zawodowa, która protestuje biorąc masowo zwolnienia lekarskie. Wcześniej taki „strajk” zorganizowali policjanci, pracownicy sądów i nauczyciele.
Zobacz też:
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Władysława Frasyniuka