W ramach programu "Partnerstwa miast" Komisja Europejska przyjęła 29 lipca 127 projektów, które łącznie otrzymały 2 324 327 euro. Wśród nich są też projekty, w które angażują się polskie miasta. Ale unijna komisarz ds. równości Helena Dalli poinformowała, że odrzucono wnioski sześciu polskich gmin, które starały się o finansowanie.
Powodem odrzucenia wniosków były tzw. strefy wolne od LGBT, które utworzono w tych miastach. Granty, jakie można pozyskać z UE, wynoszą maksymalnie 25 tys. euro. Średnia wysokość dotacji to 16 tys. euro.
Beata Szydło reaguje na decyzję KE
"Nasze traktaty gwarantują, że w Europie każda osoba może być, kim chce, żyć, gdzie chce, kochać, kogo chce i mierzyć tak wysoko, jak chce. Nie przestanę dążyć do Unii równości" - napisała 30 lipca na Twitterze przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.
Decyzję skomentował m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- To działanie bezzasadne i bezprawne, dlatego zwróciłem się z prośbą do pana premiera, by podjął zdecydowane działania wobec Komisji Europejskiej. Aby takie akty bezprawia nie były podejmowane – powiedział szef Solidarnej Polski.
W obronie gmin, które nie otrzymały finansowania, stanęła też była premier Beata Szydło, która na Twitterze zamieściła priorytetowe pytania, które skierowała do Komisji.
- Czy polskie wnioski zostały odrzucone przez "Kartę Rodziny"?
- Czy decyzja ta jest zgodna z prawem i na jakiej podstawie została podjęta?
- Czy Komisja Europejska nie uważa, że rodzina to jedna z fundamentalnych wartości w Europie?
"Stanowisko KE jest nie do zaakceptowania, gdyż uderza w fundamentalne wartości, jak np. przywołane tu 'prawa rodzinne', które w UE powinny być szczególnie chronione. Polska konstytucja chroni rodzinę. Rodzice mają prawo decydowania o wychowaniu swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Nie ma w tym żadnej sprzeczności z duchem i prawem UE" - napisała Szydło.
