Wiele lotnisk amerykańskich stało się ofiarą ataków hakerskich, do których przyznali się rosyjskojęzyczni hakerzy.
- Monitorujemy sytuację. Nie ma obaw, że operacje zostaną zakłócone - powiedział Kiersten Todt, szef sztabu amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Cyberbezpieczeństwa i Infrastruktury (CISA) na konferencji poświęconej bezpieczeństwu w Sea Island w stanie Georgia.
Jak podaje CNN, łącznie zaatakowanych zostało 14 lotnisk, m.in. w Atalancie i Los Angeles.
Hakerzy przyznali się do ataków
Do ataków na strony amerykańskich lotnisk przyznała się rosyjskojęzyczna grupa Killnet. Zwiększyła ona swoją działalność po rozpoczętej 24 lutego wojnie na Ukrainie, a swoje działania motywuje chęcią pomocy Kremlowi. Jej działania wymierzone są w firmy i instytucje w państwach należących do NATO. CNN podkreśla jednak, że ich faktyczne powiązania z Moskwą nie są znane.
Grupę Killnet podejrzewa się m.in. o ataki na witrynę internetową Kongresu USA w lipcu oraz o cyberataki na organizacje na Litwie po zablokowaniu przez to państwo transportu towarów do obwodu kaliningradzkiego.
- Ataki DDoS przynoszą widoczne rezultaty, ale incydenty te są zwykle krótkotrwałe - powiedział CNN John Hultquist, wiceprezes należącej do Google firmy Mandiant zajmującej się cyberbezpieczeństwem.
Rzecznik Administracji Bezpieczeństwa Transportu USA powiedział, że agencja monitoruje problem i współpracuje z partnerami lotniskowymi.
Źródło: CNN
TD
