Piotr Gajdziński napisał książkę „Delfin. Mateusz Morawiecki”. Oficjalna premiera książki zaplanowana jest na 20 maja.
"Ujawnił w niej najbardziej skrywany rodzinny sekret szefa rządu – przed kilku laty, na długo przed wejściem do polityki, adoptował wraz żoną Iwoną dwójkę małych dzieci" - podaje "SE". Według tabloidu, "dzieci nie miały świadomości iż zostały adoptowane".
Były redaktor naczelny "Super Express" zapytany, czy zgodziłby się na opublikowanie takiej okładki przyznał, że jest to "klasyczny konflikt prawa do informacji z prawem do prywatności. Bardzo sensytywny case...".
"Przekroczono w polityce wiele granic, ale są takie nieprzekraczalne - upublicznianie wrażliwych szczegółów z życia rodziny to zwyczajne łajdactwo. P. Gajdziński jako były rzecznik BZ WBK wykorzystał poufne informacje celem ataku na PMM. Nie da się tego zrozumieć..." - ocenił Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera.
"Wciąganie w politykę dzieci zasługuje tylko na potępienie, jesteśmy dziś z Wami" - napisał lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Inny z wątków z książki opisał Onet.pl. Wynika z niego, że Morawiecki odchodząc z funkcji prezesa BZ WBK, dostał od hiszpańskich właścicieli banku obietnicę kilku milionów odprawy - pieniądze mają być zdeponowane na koncie i czekać na odpowiedni dla wypłaty moment.
Od 2001 roku, gdy Mateusz Morawiecki został członkiem zarządu Banku Zachodniego WBK, do listopada 2015 roku, gdy zamienił gabinet prezesa na gabinet wicepremiera, zarobił 33,5 miliona złotych - przypomina Onet.
POLECAMY:
