Joel Embiid zdobył 35 punktów, James Harden 29 punktów i 13 asyst, a Philadelphia 76ers pokonała nowojorskich Knicks, przedłużając swoją passę zwycięstw do ośmiu meczów. Liderom Sixers pomógł Georges Niang, który trafił cztery trójki w czwartej kwarcie i zdobył 16 punktów. Natomiast De'Antoni Melton dodał od siebie 15 "oczek". 76ers dobrze rozpoczęli czteromeczową podróż po siedmiu meczach w domu.
Przebieg meczu
Niedzielny mecz lepiej zaczęli gospodarze. Świetny start zaliczyli Jalen Brunson, R.J. Barrett i Julius Randle. Knicks wygrali pierwszą kwartę 37:22. Sixers nie prowadzili ani razu przez trzy kwarty, ale świetna seria 24:9 w ostatniej odsłonie, zmieniła jednopunktowy deficyt w prowadzenie 116:102.
- Byliśmy niedokładni w pierwszej połowie. Pogadaliśmy w szatni, naprawiliśmy błędy i byliśmy bardziej skoncentrowani - powiedział po meczu Embiid.
Lider klasyfikacji strzelców NBA zdobył 15 punktów w samej trzeciej kwarcie.
- W każde święta powinienem grać - powiedział żartobliwie pewny siebie Embiid.
Kiedy Doc Rivers dawał odpocząć swojemu centrowi, Harden przejmował grę. Najpierw popisał się czteropunktową akcją, a następnie kolejna trójka zmniejszyła straty do 96:95. W pierwszej minucie czwartej kwarty trafił jeszcze jedną trójkę, która dała remis po 98, a następnie znalazł niekrytego Nianga, którego rzut zza łuku dał 76ers pierwsze prowadzenie w meczu, na 10:37 do końca.
Słabi Knicks
Dla Knicks Julius Randle zdobył 35 punktów, a Jalen Brunson miał 23 punkty i 11 asyst. Knicks przegrali swoje trzecie spotkanie z rzędu.
Dla nowojorskiej drużyny był to 55. występ w prestiżowym świątecznym dniu meczowym NBA, ale bilans nie zachwyca - 23 zwycięstwa i 32 porażki. To był ich ostatni mecz u siebie w tym roku.
W Madison Square Garden był obecny Bernard King, który w 1960 roku ustanowił świąteczny rekord z 60 punktami. Do 2014 roku był to również rekord punktowy Knicks, zanim pobił go Carmelo Anthony (62). W niedzielę obaj siedzieli obok siebie.
