Na ile mniej realna po nocnej rozmowie Jarosław Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobro jest groźba rozpadu Zjednoczonej Prawicy?
Rozmowy trwają. Nie mówimy o groźbie rozpadu tylko doprecyzowaniu rozbieżności, które się pojawiły. One nie są objęte umową koalicyjną. Mam nadzieję, że dwie-trzy strony wszystko sobie wyjaśnią i – tak jak było przez pięć lat pracy - tak wszystko będzie nadal trwało. Będziemy realizować to, do czego się zobowiązaliśmy.
O co tak naprawdę toczy się ten spór? Bo nie chce mi się wierzyć, że o ustawę o ochronie zwierząt...
Zaistniały rozbieżności w ustawach, które były omawiane. Trzeba do tego wrócić, bo w tym przypadku podmioty tworzące Zjednoczoną Prawicę miały różne poglądy, ale to nie są rzeczy najważniejsze, objęte umową koalicyjną. Trzeba spokojnie o tym porozmawiać. Mnie dziwi, skąd się aż tyle emocji wzięło przy tych kwestiach. Więcej emocji niż konkretów i prawdziwych rozbieżności zdań.
Czy to nie jest efekt dyskusji o ewentualnej sukcesji władzy w Prawie i Sprawiedliwości? Wiemy, że Zbigniew Ziobro nie chce dopuścić, by rozpocząć proces przejmowania sterów partii przez Mateusza Morawieckiego.
Zapewne może tak być, chociaż to nie ten etap. Prawo i Sprawiedliwość będzie miało swój kongres, na którym partia ukonstytuuje się na nowo. Nie sądzę, że jest to czas zmiany pokoleniowej w Zjednoczonej Prawicy. Pan prezes Kaczyński będzie rządził i oby Zjednoczona Prawica w tym momencie z największym ilościowym wkładem Prawa i Sprawiedliwości trwała dalej. Ale każdy z polityków budując swoją pozycję i karierę polityczną w każdym momencie musi o tym pamiętać i krok po kroku stawiać sobie nowe wyzwania i je realizować.
Gdzie jest czerwona linia dla Solidarnej Polski. Mówi się, że Zbigniew Ziobro pozostanie ministrem sprawiedliwości, ale nie będzie prokuratorem generalnym. To dla Was warunek do zaakceptowania?
Jak on nastąpi, będziemy się zastanawiali. Na razie to są medialne domysły. Sprawa nowej umowy koalicyjnej nie przywidywała takich scenariuszy. One nie były negocjowane. Nowa umowa obejmowała rekonstrukcję rządu i dotyczyła całkiem innych elementów. To nie był element negocjacji.
Pana zdaniem na koniec dnia liderzy dojdą do porozumienia, by Zjednoczona Prawica mogła dalej trwać przy władzy?
Główną rzeczą to jest nasze zobowiązanie względem wyborców. Rok temu prosiliśmy jako Zjednoczona Prawica o głosy, które otrzymaliśmy, i to jest nasze główne zobowiązanie - by się z przedstawionego programu wywiązywać miesiąc po miesiącu przez najbliższą kadencję. Nie patrzymy na siebie. Przez poprzednią kadencję nasze zobowiązania były realizowane i to było dobre rozwiązanie, bo wyborcy kolejny raz nam zaufali. Musimy realizować ten program i to zobowiązanie wyborcze.
