Karawaningowa Polska w żałobie. Miłośnicy podróżowania kamperami pożegnali swoich przyjaciół w Świnoujściu
- Piła, Wejherowo, Śląsk, Człuchów… Cała Polska tu jest. Żegnamy przyjaciela… Nie mogło nas zabraknąć – mówi pani Marta, która do Świnoujścia przyjechała z Kaszub.
W południe przed kościołem pw. Chrystusa Króla stał rząd zaparkowanych kamperów. Bo Jarosław Zieliński był wielkim pasjonatem karawaningu. – I to nas łączy. Znamy się ze zlotów, widzieliśmy się wszyscy w grudniu na mikołajkowym spotkaniu w Ustroniu Morskim. Jarek to była nasza złota rączka. I nigdy nikomu nie odmawiał pomocy, zawsze odbierał telefon… – wspominają.
Wielu trudno powstrzymać łzy i wciąż nie dowierzają tragedii. Jarosław Zieliński feralnej nocy jechał ze swoją dziesięcioletnią córeczką ze Świnoujścia do Koła. Jak mówią przyjaciele, to miała być podróż do nowego życia, bo razem z żoną Anetą kupili dom w Kole i pan Jarosław tam chciał rozwijać swój kamperowy biznes. Zuzia właśnie zakończyła ostatni semestr w świnoujskiej szkole, ferie już miała spędzić w nowym domu. – Tak się cieszył, że jedzie po Zuzię – mówią przyjaciele.
Nie dojechali. Tragedia rozegrała się na drodze ekspresowej S3 w nocy z 20 na 21 stycznia. Na prawym pasie stał samochód ciężarowy z przyczepą sił zbrojnych USA. Kaper wjechał w niego z impetem. Jarosław i Zuzia nie mieli żadnych szans (sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa, niewykluczone, że zarzuty w sprawie usłyszy amerykański żołnierz).
Na pogrzeb, mimo ulewy i wichury, przyszły tłumy. – Nawet niebo płacze – komentowali ludzie.
– Jeszcze nie ma roku, kiedy w tej świątyni, w naszym sanktuarium, przystąpiła do pierwszej spowiedzi i pierwszej komunii świętej. I zostanie mi w pamięci obraz Zuzi siedzącej z babcią w pierwszej ławce… Ona chciała tutaj przychodzić – wspominał Zuzię ksiądz podczas mszy.
- Zuzia w piątek jeszcze była w szkole, a w niedzielę się dowiedzieliśmy… – Sylwia Szostak, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 6 w Świnoujściu, w której uczyła się dziewczynka, zaczyna płakać. - Była grzeczna i bardzo lubiana – mówi. Na pogrzeb przyszli nauczyciele, koleżanki i koledzy ze szkoły.
Przyjaciele rodziny zaraz po tragedii postanowili wesprzeć żonę pana Jarosława i mamę Zuzi i założyli dla niej specjalną zbiórkę. „Wiemy , że żadne pieniądze nie wrócą Zuzi i Jarkowi życia, ale mogą pomóc Anetce w rozpoczęciu następnego etapu” - napisali. W piątek na koncie zbiórki było prawie 90 tysięcy złotych (i ponad 1200 wpłat). Pieniądze cały czas można wpłacać za pośrednictwem serwisu zrzutka.pl - https://zrzutka.pl/karawaningowa-pomoc?fbclid=IwAR0mjhj4YkcP-TST6GO8Accr55arOjmxL4Cgm1I7spUAWDTaTBIFZk5RwY8
