Julian Lennon mówi, że klasyk Beatlesów „Hej Jude” zajmuje szczególne miejsce w jego sercu. Ale dodaje, że jest to piosenka „mroczna”, bo przypomina o bólu związanym z rozwodem jego rodziców i o tym, że rzadko widywał ojca.
– Na początku utwór miał się nazywać „Hey Jules”, ale rytmicznie się to nie składało. „Hey Jude” było lepszym wyjściem – wskazuje na osobisty wątek historii utworu.
W cieniu rozwód jego rodziców
Syn zmarłej gwiazdy Beatlesów, Johna Lennona, mówi , że to Sir Paul McCartney napisał tę piosenkę, aby pocieszyć Juliana i jego matkę Cynthię po rozwodzie w 1968 roku i romansie z Yoko Ono.
– To piękny utwór, co do tego nie ma wątpliwości, i jestem bardzo wdzięczny Paulowi. Podoba mi się to, że napisał piosenkę o mnie i dla mamy, ale w zależności od tego, którą nogą wstanę, może to być dobre lub frustrujące – Julian powiedział magazynowi Esquire. Julian wspomina, że widział swojego ojca kilka razy, zanim został zastrzelony 8 grudnia 1980 w Nowym Jorku.
Utracona miłość i brak ojca
– Dziwne, że ludzie czasami uważają, że to takie urocze, cytując mi „Hej Jude”, ale nie sądzę, że zdają sobie sprawę, że za tym kryje się wiele bólu – dodał.
– Za każdym razem, gdy słyszę słowa piosenki, przypomina mi się rozwód rodziców, utracona miłość i to, że rzadko widywałem ojca. Wiele osób nie do końca rozumie, jak emocjonalna i osobista jest ta piosenka. Występuje w niej głęboki ból. Mogę się tym napawać, ale jest to też coś, co zawsze będzie dla mnie mroczne.
Rok temu Julian wydał swój ósmy album zatytułowany „Jude” w ukłonie dla dla zespołu swojego ojca i wspomnianej piosenki.
Źródło: Esquire
ag
