Założona w 1919 rok Pro Piacenza od początku sezonu zmaga się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Zaległości w wypłatach pensji były tak duże, że większość piłkarzy opuściła już klub. W tabeli Serie C1 zespół zajmuje ostatnie miejsce z ośmioma punktami. Na boiskach wywalczyli drugie tyle, ale połowa dorobku została im odebrana przez włoską federację. Do tego cztery ostatnie mecze Piacenza oddała walkowerami, bo nie była w stanie skompletować składu.
Szanse na awans zostały już pogrzebane, grupa zapaleńców walczy jednak, by klubu nie wycofano z ligi. Na niedzielny mecz z Cuneo zebrało się siedmiu zawodników (minimum niezbędne do rozpoczęcia zawodów), wszyscy w wieku 16-19 lat. 18-letni kapitan Nicola Cirigliano w protokole meczowym pełnił jednocześnie rolę trenera. Nastolatkom udało się dograć do końca i uratować - przynajmniej na tydzień - trzecią ligę dla Piacenzy.
>> OD RASIAKA DO PIĄTKA. TOP 30 NAJDROŻSZYCH POLSKICH PIŁKARZY <<
Dostali jednak przy okazji solidną lekcję futbolu. W poprzednich 24. ligowych meczach piłkarze Cuneo zdobyli 18 bramek. W spotkaniu z Pro Piacenzą już do przerwy wygrywali 16:0. W szatni musieli jednak przejść podobną rozmowę jak Niemcy w przerwie półfinału mundialu 2014 z Brazylią. W drugiej części gry wyraźnie zdjęli nogę z gazu i strzelili tylko cztery gole.
Lokalna gazeta "Sport Piacenza" uznała spotkanie za "farsę" i przerwała relację w przerwie.
Sandro Kulenović: Trener jest świadomy, że takie mecze się zdarzają