Szef KPRM Marek Kuchciński: Władze UE wykorzystują większość różnych działań, żeby osłabić polski rząd, a docelowo dokonać zmiany władzy

Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Polska w unijnych strukturach nie powinna być kwiatkiem do kożucha czy kolejną kolonią, jak chcieliby nasi zachodni sąsiedzi - mówi i.pl szef KPRM Marek Kuchciński.
Polska w unijnych strukturach nie powinna być kwiatkiem do kożucha czy kolejną kolonią, jak chcieliby nasi zachodni sąsiedzi - mówi i.pl szef KPRM Marek Kuchciński. Sylwia Dąbrowa/Polska Press
„Mamy do czynienia z sytuacją, że władze UE wykorzystują większość różnych działań, żeby osłabić polski rząd wybrany dwukrotnie w sposób demokratyczny, a docelowo dokonać zmiany władzy. Po prostu wolą, żeby premierem polskiego rządu był Donald Tusk, który był spolegliwy, bardzo przychylnie współpracował i ze wschodem, i zachodem – i z Putinem, i z Merkel – aniżeli Mateusz Morawiecki, który stawia sprawę twardo, czy Jarosław Kaczyński, dla którego kwestia polskich interesów jest sprawą pierwszorzędną” – mówi w rozmowie z i.pl szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, minister Marek Kuchciński.

Osobiście jest Pan zwolennikiem dalszego „dogadywania się” z Komisją Europejską, czy raczej twardego kursu, jaki proponuje np. Zbigniew Ziobro?

Najlepszy byłby najprostszy kurs, czyli realizacja postanowień, na które obie strony – to znaczy Unia jeszcze z Wielką Brytanią i Polska – zgodziły się, gdy stawaliśmy się członkiem UE. Chodzi o przestrzeganie zapisanych w traktacie lizbońskim form współpracy. Niestety, te zasady są łamane głównie przez unijne władze. Można powiedzieć, że jeżeli rozumiemy „twardy kurs” jako obronę ustalonych wcześniej form współpracy, to tak właśnie – moim zdaniem – postępujemy. Rząd prowadzi politykę w takim kierunku. Chcemy jednoznacznego przestrzegania przepisów przez UE. Niestety, tak się nie dzieje i dlatego są prowadzone rozmowy. Minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk był ostatnio w Brukseli, gdzie rozmawiał na wysokim szczeblu z przedstawicielami KE. Chcemy dowiedzieć się, o co dokładnie tu chodzi. Przekaz medialny jest zmanipulowany przez opozycję w Polsce. Niektóre kwestie są fałszowane, jak choćby hasło „praworządności”. Cały czas pojawia się niedorzeczny zarzut jej braku, a przecież Polska w żadnym punkcie nie złamała praworządności. Jeżeli mówimy o wskazywanych przez opozycję czy UE różnych przepisach związanych ze zmianą organizacji funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, to wszystko jest zapisane w traktatach, np. że w kwestiach organizacyjnych i wewnętrznych każde państwo członkowskie ma prawo organizować strukturę sądów według własnego uznania, w sposób demokratyczny, czyli poprzez większość parlamentarną oraz prezydenta, który podpisuje ustawy, w ten sposób je zatwierdzając. Reagujemy więc na błędne, niesprawiedliwe, związane ze złymi intencjami politycznymi działania UE.

Wielu polityków PiS, ale i dziennikarzy czy publicystów, twierdzi, że unijne instytucje dążą do zmiany władzy w Polsce. To właśnie miał Pan na myśli, mówiąc o intencjach politycznych?

Ta teza, wielokrotnie formułowana przez wielu komentatorów, jest prawdziwa. Uważam, że tak jest głównie za przyczyną opozycji w Polsce, głównie PO, choć nie tylko oraz z inicjatywy sił politycznych dominujących w Parlamencie Europejskim i w Komisji Europejskiej. Mamy tu do czynienia z sytuacją, że władze UE wykorzystują większość różnych działań, żeby osłabić polski rząd wybrany dwukrotnie w sposób demokratyczny, a docelowo dokonać zmiany władzy. Po prostu wolą, żeby premierem polskiego rządu był Donald Tusk, który był spolegliwy, bardzo przychylnie współpracował i ze wschodem, i zachodem – i z Putinem, i z Merkel – aniżeli Mateusz Morawiecki, który stawia sprawę twardo, czy Jarosław Kaczyński, dla którego kwestia polskich interesów jest sprawą pierwszorzędną. Obaj są dużo lepiej przygotowani do rządzenia niż Donald Tusk i myślą kategoriami interesu państwa i Polaków, nie podważając idei współpracy w ramach wielkiej organizacji międzynarodowej, jaką jest UE, ale w oparciu na zasadach, które przyjęliśmy, wchodząc do Unii. Polska w unijnych strukturach nie powinna być kwiatkiem do kożucha czy kolejną kolonią, jak chcieliby nasi zachodni sąsiedzi.

Donald Tusk stwierdził ostatnio cyt.: „Całe swoje życie poświęciłem Polsce. Na tym polega miłość do ojczyzny. Nie na gadaniu o patriotyzmie, tylko na życiu, które się ojczyźnie poświęca”.

Patrzę na Donalda Tuska, który tak pięknie mówi o sobie i o swoim zaangażowaniu w sprawy Polski, przez pryzmat zdjęcia, na którym się ściska z Władimirem Putinem tuż po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pamiętam doskonale, jak utrudniał prezydentowi wykonywanie zadań i obowiązków, kiedy był premierem. Biorąc pod uwagę to, jak dobrze się dogadywał z Niemcami i jak źle dbał o polskie interesy, jego działania można scharakteryzować powiedzeniem: Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.

Wróćmy do tematu unijnego. Rząd do tej pory nie złożył wniosku o wypłatę KPO. Ma Pan wiedzę, dlaczego to się opóźnia? Polska dostanie środki z KPO? Prezes Jarosław Kaczyński mówił całkiem niedawno, że mogą one trafić do nas dopiero po wyborach parlamentarnych.

Robimy wszystko, żeby te pieniądze uzyskać. Spełniliśmy wszystkie zobowiązania, a fakt, że ich nie dostajemy, jest kolejnym dowodem na to, że UE patrzy na nas politycznie i wszystkie tego typu działania, także ekonomiczne czy finansowe, podejmuje, żeby osłabić polski rząd czy wręcz spowodować jego zmianę. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie kwestie: po pierwsze, nie wszystkie państwa unijne starały się o środki z Funduszu Odbudowy. Holandia się nie starała, chociaż ma wyższą inflację niż Polska. Holandia uznała, że nie potrzebuje tego programu, ponieważ on daje pewne zobowiązania. Także politycy duńscy oceniają niejednoznacznie decyzję podjętą przez rząd Danii w tej kwestii. Po drugie, od KPO nie zależy przyszłość Polski. Zdecydowana większość pieniędzy przeznaczanych na różne inwestycje i programy, które miały być zasilone z KPO, są to bowiem pieniądze wypracowane przez polskich podatników oraz w wyniku dobrego rozwoju gospodarczego. Generalnie rzecz biorąc – pieniądze unijne są ważnym, ale dodatkiem, należą się nam i powinniśmy walczyć do końca, żeby zostały nam one przyznane.

Dlaczego rząd jeszcze nie złożył wniosku o wypłatę pierwszej transzy środków z KPO? Różne terminy były deklarowane. Premier Morawiecki mówił o końcu października, rzecznik PiS o tym, że wniosek zostanie złożony do końca roku.

W tej chwili wniosek jest realizowany, w najbliższym czasie ma on zostać sfinalizowany. To są kwestie proceduralne. Jeżeli mówimy o terminach, to nie są one związane z innymi okolicznościami.

Cały wywiad z szefem KPRM ministrem Markiem Kuchcińskim ukaże się w poniedziałek rano. Rozmawiała Lidia Lemaniak.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
KPO było potrzebne zamiast ówczesnego planu Balcerowicza

Obejdziemy się bez tych srebrników.
Wróć na i.pl Portal i.pl