Decyzję w tej sprawie szef węgierskiej dyplomacji przekazał w rozmowie z CNN. Informując, że Węgry spełnią warunki Putina i zapłacą za sprowadzone z Rosji gaz i ropę w rublach, jednocześnie bronił tego stanowiska.
– 85 proc. naszego gazu, 65 proc. naszej ropy, pochodzi z Rosji. Dlaczego? To wynika z posiadanej infrastruktury. Nie robimy tego dla zabawy, nie wybraliśmy takiej sytuacji – podkreślił.
Peter Szijjarto wskazywał, że jego kraj nie ma alternatywnych źródeł ani szlaków przesyłowych, które umożliwiłyby zaprzestanie importu rosyjskiej energii w ciągu najbliższych kilku lat.
Złamanie sankcji?
Komisja Europejska podkreśla, że zapłata rublami za gaz z Rosji będzie złamaniem unijnych sankcji. – Jeśli nie jest to przewidziane w kontrakcie, to zapłata w rublach stanowi naruszenie sankcji. Prawie 97 procent wszystkich kontraktów z Gazpromem jednoznacznie przewiduje płatności w euro lub dolarach. Firmy, które takie umowy mają, nie powinny godzić się na rosyjskie żądania – powiedziała Ursula von der Leyen.
Bruksela podkreśla, że zaakceptowanie tych żądań będzie ciosem w unijną jedność sankcyjną, ale też będzie się wiązało z ryzykiem dla europejskich firm.
Tylko ruble
Przed miesiącem Kreml ostrzegł Europę, że musi liczyć się ze zmniejszeniem dostaw gazu, jeśli opłaty za niego nie będą dokonywane w rublach. Decyzja w tej sprawie dotyczyła państw "nieprzyjaznych" Rosji. Na liście znalazła się m.in. Polska. Szantaż ten był odpowiedzią na sankcje nałożone na Rosję przez Zachód po agresji zbrojnej na Ukrainę i miał na celu wzmocnienie rosyjskiej waluty, której wartość po rozpoczęciu wojny spadła do poziomu najniższego w historii.
CNN, Polskie Radio 24, PolskaTimes.pl
