Szpital przy al. Kraśnickiej. Pacjent nie został przyjęty. Dzień później zmarł. Lekarz stanął przed sądem

Michał Dybaczewski
Małgorzata Genca
Michał B., 33-letni lekarz-rezydent ze szpitala przy al. Kraśnickiej odmówił przyjęcia pacjenta na oddział, choć ten miał skierowanie. Odesłany do domu mężczyzna dzień później zmarł.

Prokuratura uznała, że medyk postąpił niezgodnie z zasadami wiedzy i praktyki medycznej i oskarżyła go o narażenie pacjenta Romana W. na utratę życia.

Sprawa stanęła w poniedziałek na wokandzie Sądu Rejonowego w Lublinie.

Sprawa dotyczy wydarzeń z grudnia 2015 roku. 24 grudnia, w wigilię, 64-letni Roman W. poczuł się źle: doskwierały mu duszności i ból kolana.

Na drugi dzień jego stan jeszcze się pogorszył. Mężczyzna trafił do ośrodka zdrowia w Bełżycach. Tamtejsi lekarze zdiagnozowali u niego zapalenie oskrzeli. Pacjentowi przepisano leki i odesłano go do domu.

Stan zdrowia Romana W. jednak się nie poprawił i 27 grudnia trafił on po raz kolejny do lecznicy w Bełżycach. Tym razem zbadano go dokładniej i zdiagnozowano zapalenie płuc i stawu kolanowego. Stan mężczyzny lekarze uznali za poważny i skierowali go do szpitala w Lublinie.

Jeszcze tego samego dnia Roman W. ze skierowaniem w ręku trafił na izbę przyjęć szpitala przy al. Kraśnickiej. Dyżur pełnił tam wtedy Michał B., młody lekarz-rezydent. To on zajął się pacjentem.

Z aktu oskarżenia można wyczytać, że Michał B. nie zbadał stanu ogólnego pacjenta, a skupił się tylko na jego kolanie.

Poradził Romanowi W., żeby unikał chodzenia, leżał z uniesioną nogą i okładał ją lodem. Wypisał mu też leki do domu.

Chociaż 64-latek miał skierowanie, to lekarz odmówił przyjęcia go na oddział. Roman W. wrócił więc do domu.

Kilkanaście godzin później już nie żył. 28 grudnia rano jego zwłoki znalazła żona.

W ocenie prokuratora, lekarz-rezydent ignorując diagnozę wystawioną przez lekarza z Bełżyc i nie przyjmując pacjenta zmniejszył znacznie jego szansę na przeżycie.

Lekarz nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

- Treść aktu oskarżenia jest dla mnie zaskoczeniem, bo w dokumentacji medycznej pacjenta nie było informacji o tym, że cierpi on na zapalenie płuc i niewydolność krążenia - przekonywał sąd Michał B.

Obrońca lekarza, Justyna Pietrzak-Kijek wnioskowała do sądu o utajnienie procesu ze względu na interes prywatny jej klienta.

Jej zdaniem, szczegóły życia zawodowego oskarżonego ujawniane na rozprawie mogłyby narazić go na uciążliwości ze strony kolegów po fachu.

Sędzia jednak wniosek ten odrzuciła. Michałowi B. za popełniony czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Kurier Lubelski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szpital przy al. Kraśnickiej. Pacjent nie został przyjęty. Dzień później zmarł. Lekarz stanął przed sądem - Kurier Lubelski

Komentarze 24

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
25 września 2018, 0:42, .:

Za morderstwo 5 lat. Kpina.

Idź do domu. Co Ty wiesz o tej sprawie?

g
gość
Ten szpital to porażka ,wymaga gruntownej restrukturyzacji w pełni się zgadzam !!!!! niedawno leżała tam moja mama przyznaje , że standart pracy lekarzy jaki pielęgniarek , nie zadowala w pełni ., szczególnie pielęgniarek są niezwykle nieprzyjemne , opryskliwe , nieczułe aż dziw , że tam jeszcze pracują !!!!!
s
sza-man
i pewnie pracuje tam gdzie pracował , baa pewnie nawet domaga się podwyżki razem z kolegami.
To jest chore że nie ma tu odpowiedzialności cywilnej.
g
gość
Tu nie ma znaczenie, co należy do dobrego tonu, a co nie i nie o doświadczenia z PRL-u tu chodzi. Czasy się zmieniły, są jakieś standardy pracy szpitali i tego się trzymajmy. Trzeba równać w górę, a nie w dół. Ja mam po prostu takie, a nie inne doświadczenia z "opieką" w tym szpitalu i nie zamierzam tego zamiatać pod dywan.
W
Weteran
Na Krasnickiej bylem tylko raz na SORze -nie moge sie wypowiadac co do pacjetow szpitala, ale jak mlody lekarz zajal sie moja zona po przetransportowaniu jej z karetki wzbudzilo moj podziw ! pelny profesjonalizm, natychmiastowe zlecenie wszelkich badan, dzieki temu Lekarzowi prawdopodobnie moja zona przezyla! A ja do tej pory nie znam nawet nazwiska tego lekarza! Takze wypisywanie tylko zlych dosiadczen z obecna sluzba zdrowia nalezy do "dobrego tonu" Mam osobiscie doswiadczenia ze " sluzba zdrowia z okresu PRL-u { wypdek komunikacyjny} i nie zyczylbym nawet tym tak krytykujacym obecna sluzbe zdrowia powrotu do tego co bylo za komuny!!!
g
gość
Masz dużo racji. Moja chora babcia tam leżała przez 2 tygodnie. Doświadczaliśmy nieuprzejmości zarówno ze strony lekarzy jak i pielęgniarek, te ostatnie wręcz ostentacyjnie lekceważyły pacjentów. Nie można się było doprosić o odłączenie kroplówki, zdarzały się niewybredne komentarze pod adresem pacjentów. Poziom kulturowy personelu był wyjątkowo niski. Rozumiem, że to nie jest łatwa praca, ale ja też nie mam łatwej. To nie usprawiedliwia takiego zachowania. W PSK4 jest o wiele lepsza opieka, a personel jest po prostu uprzejmy.
P
Paweł
Na tych krasnickich to są amatorzy a nie lekarze. Leżałem 5 tygodni i przez ten czas napatrzylem się na tych nieudaczników
j
ja
Przecież już dawno wiadomo ze emerytura na konto zus to podatek. Tego się nie zbiera na swoje oprocentowane konto.Te pieniądze nie należą do nas. Podejrzewam że składka zdrowotna działa tak samo. Przecież nie można zrezygnować z ubezpieczenia państwowego i kupić sobie prywatnego.
a
anielski pacjent
to rezultaty tego,że za służę zdrowia odpowiada gumofilcowy
M
Mando
Walczył o wynagrodzenie.
g
gota
odwalcie sie od tego wspanialego mlodego wyksztalconego czulego na ludzka kszywde lekarza, przeciez wyleczyl tego nieszczesnego pacieta od zycia
G
Gość
Generalnie standard pracy szpitala na Kraśnickiej jest dramatycznie niski, zarówno lekarzy, jaki pielęgniarek. Bałagan na oddziałach, lekceważenie pacjenta, głupi wypis to mega problem. Lekarze to tam kasta bogów, oczywiście z małymi wyjątkami. Nie wiem z czego to wynika, pewnie ze sposobu zarządzania (albo raczej jego braku), niewłaściwej kadry i części personelu i prawdę mówiąc mało mnie to interesuje. Z mojego punktu widzenia, czyli pacjenta, ten szpital to porażka i wymaga gruntownej restrukturyzacji. Oni tam nawet nie mają porządnego bloku operacyjnego. Władza odpowiedzialna za ten szpital raczej sie w nim nie leczy...
j
ja
To nie był lekarz - tylko szaman.
W
Weteran
Mam 67 -lat to co piszesz jest totalna bzdura , bylem, i jestem biednym, kiedys za komuny zarabialem 3200 , potem za "Wolnej Polski" "2400, Bylem w szpitalu za komuny { Wypadek w wieku 24-lat} Jak obecnie ze starosci { By passy, wymiana biodra} za komuny bez postepu medycyny i obecnego systemu, zdechl bym ze trzy razy, nie mam pieniedzy na lapowki, ale dzieki madremu kadrilogowi z PSK-4 Zrobili mi by pasy i teraz biegam nawet . po wymianie biodra 6- miesiecy temu 3-km -niebywale, za komuny moja mama , nie doczekala sie wymiany biodra {lata koniec 80-tych} bo byla za stara , a miala lat 60 -t,Moja kuzynka umierala w strasznych cierpieniach w koncu lat 70-tych na raka piersi tylko dlatego, ze szpital nie mial pieniedzy, czy nie chciel , aby podac jej morfine , aby ulzec w cierpieniu, i o czym my tu mowimy, !!!
.
Za morderstwo 5 lat. Kpina.
Wróć na i.pl Portal i.pl