- Przyszłam dzisiaj rano do pracy i okazuje się, że wstrzymano planowe przyjęcia i zabiegi w całym szpitalu, bo nie ma wystarczającej liczby pielęgniarek. Podobno sporo z nich przyniosło zwolnienia chorobowe. Nie wiem jak będziemy dalej pracować - poinformowała nas w poniedziałek jedna z lekarek, który pracuje w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Dyrektor placówki potwierdził, że od 21 maja wstrzymane zostały planowe przyjęcia pacjentów na zabiegi, które mogą być przeprowadzone w późniejszym terminie. Jednocześnie wyjaśnił, że ma to związek z dwoma przyczynami. - Po weekendzie mamy pełne obłożenie w szpitalu. Musimy uwolnić trochę miejsc w celu zabezpieczenia opieki nad pacjentem wymagających niezwłocznego leczenia - tłumaczył Gabriel Maj, dyrektor szpitala.
Drugi powód to braki w kadrze pielęgniarskiej spowodowane zwiększeniem się liczby zwolnień chorobowych. - Trudno na ten moment powiedzieć, ile pielęgniarek złożyło L4. Szacuje, że po kilka z każdego oddziału. Najwięcej spośród nich to pielęgniarki anestezjologiczne - precyzował Gabriel Maj.
Zaznaczył też, że może mieć to związek z toczącym się sporem zbiorowym ze związkami zawodowym pielęgniarek i położnych. - Żądania związane z podwyżką wynoszą łącznie z pochodnymi 2400 zł na jeden etat pielęgniarki i położnej. Skutek takiego żądania wynosi 18 mln. zł w skali roku - dodał.
Przedstawiciele związków zawodowych zapewnili, że nic nie wiedzą o masowej akcji zwolnień lekarskich. - Na pewno nie ma to związku z trwającym sporem. I nie jest to żadna zaplanowana akcja z naszej strony - zastrzegł Mariusz Gnat, szef związku zawodowego pielęgniarek w szpitalu przy Kraśnickiej.
Więcej o sprawie przeczytasz we wtorkowym "Kurierze Lubelskim" oraz w serwisie
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: