Do przemyskiego szpitala, w początkowej fazie konfliktu, trafiali nie tylko obywatele Ukrainy, ale też osoby innych narodowości. Jak dodał rzecznik, wielu pacjentów były to osoby z krajów afrykańskich.
- Na początku większość schorzeń związana była z trudami ciężkiej podróży, zimnem, stresem, w wielu przypadkach dochodziło do zaostrzenia istniejących wcześniej chorób przewlekłych - podkreślił.
Bugira zaznaczył, że przez 9 miesięcy konfliktu najwięcej pracy miał SOR, przez który przeszło najwięcej pacjentów.
- Około połowy z nich nie wymagało dłuższej hospitalizacji i po zaopatrzeniu, ustabilizowaniu stanu zdrowia mogli opuścić szpital po kilku godzinach - powiedział.
Jeśli chodzi o dłuższe leczenie, najwięcej pacjentów trafiało do przemyskiego szpitala na oddział chorób dzieci, onkologiczny, ginekologiczno-położniczy. Wśród zgłaszanych dolegliwości dominowały bóle brzucha i podbrzusza, nowotwory, omdlenia, zapaście i biegunki.
Jak podał Bugira, zdarzały się też zawały serca oraz urazy kończyn i powierzchowne urazy. „Tylko kilku pacjentów to ranni bezpośrednio w wyniku działań wojennych” – zaznaczył.
Jeden z poważniejszych przypadków, który opisał rzecznik szpitala, dotyczył 73-letniego mężczyzny, u którego doszło do niedokrwienia w nodze. - Była to sytuacja zagrażająca życiu. Pacjent przeszedł skomplikowany zabieg, trwający ok. 5 godzin - powiedział Bugira.
Jak podkreślił rzecznik, mimo większej liczby pacjentów i wytężonej pracy, pomoc uchodźcom nie wpływała na funkcjonowanie szpitala, ani na dostęp do leczenia pacjentów z Polski.
- Wszyscy byli przyjmowani w ramach dostępnych łóżek na poszczególnych oddziałach. Nie było potrzeby wyodrębniania osobnych oddziałów dla uchodźców, nie blokowaliśmy też dla nich pustych łóżek. Nie doszło również do takiej sytuacji, że z powodu dużej liczby uchodźców jakiś oddział był przepełniony i odmawialiśmy pomocy Polakom - stwierdził.
Zdaniem Bugiry, personel szpitala stanął na wysokości zadania, wykazując się dużą empatią i zrozumieniem oraz profesjonalnym podejściem.
Dodał przy tym, że od początku wojny uchodźcy są przyjmowani na takich samych zasadach jak Polacy i na takich samych zasadach rozliczani przez NFZ. - W tym zakresie wszystko odbywa się sprawnie i bez problemów - zaznaczył Bugira.
Źródło:
