W czwartek odbyła się sekcja zwłok nastolatka. Znane są wstępne już ustalenia łańcuckiej prokuratury. Przyczyną śmieci 15-latka miało być uduszenie.
- Uduszenie poprzez zatkanie dróg oddechowych zwitkiem papieru - precyzuje prokurator Paweł Król z prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
15-latek przyjechał z Domu Dziecka w Bytomiu
Przypomnijmy, że nastolatek trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie 3 września. Trzy dni później, podczas mierzenia temperatury i roznoszenia śniadania, odkryto, że chłopiec nie żyje. Do Łańcuta trafił z policyjnej izby dziecka w Katowicach, wcześniej przebywał w Domu Dziecka w Bytomiu.
- Od momentu umieszczenia w policyjnej izbie dziecka, poprzez konwój, jak relacjonowali policjanci, zachowywał się bez zarzutu. Był grzeczny. W naszym ośrodku nie sprawiał żadnych problemów, nie skarżył się na nic, nie zgłaszał żadnych uwag. Miał kontakt z rodzicami. Był spokojny. Nie wszedł w konflikty z żadnym z wychowanków, bo też nie miał z nimi kontaktu
- mówił "Nowinom" we wtorek Robert Tendaj, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie.
Chłopiec od razu został umieszczony na wewnętrznej kwarantannie, zarządzonej przez ośrodek w Łańcucie ze względu na pandemię COVID-19. Był w pokoju z rok starszym kolegą, który do Łańcuta trafił tego dnia co 15-latek.
- Wszyscy nowi wychowankowie i ci, którzy powracają z przepustek wakacyjnych, są objęci 7-dniową wewnętrzną kwarantanną - tłumaczy Robert Tendaj. - Badamy ich testem na przeciwciała, następnie umieszczamy ich w grupie kwarantannowej. Po czym robimy następny test i jeśli wyniki są negatywne, wychowankowie są kierowani na zajęcia szkolne.
Zlecono badania toksykologiczne 15-latka
Co stało się w zatem w nocy z 7 na 8 września? Na tym etapie śledztwa jest za wcześnie, aby stawiać jakiekolwiek hipotezy.
- Zlecone zostały jeszcze badania toksykologiczne, biologiczne i histopatologiczne. I dopiero, kiedy biegli zapoznają się z wynikami tych badań, w połączeniu z materiałami zebranymi na miejscu zbrodni, będziemy mogli stwierdzić, czy mamy do czynienia z udziałem osób trzecich - wyjaśnia prokurator Król.
ZOBACZ TEŻ: 14-latek spadł z roweru i śmiertelnie zranił się trzymanym w ręce nożem
