Skończyło się na strachu, ale widmo kary śmierci wisiało nad pięcioma osobami, które utrudniały przejazd konwoju królowej, żony panującego Ramy X, podczas protestu w 2020 roku.
Sąd uniewinnił pięciu działaczy studenckich, uznając, że w tej sprawie rażące błędy popełniła policja. Zdaniem sądu stróże porządku niewłaściwie kierowali trasą królewskiej kawalkady i cudem nie doszło do tragedii.
Surowe prawo pozostało
Trzeba jednak pamiętać, że surowe przepisy chroniące świętość monarchii wciąż obowiązują.
Odetchnęliśmy z ulgą - powiedział po wyroku Boonkueanun Paothong, aktywista, znany jako Francis, który zapowiada udział w kolejnych protestach.
Drakońskie prawo do obrony monarchii
Incydent z monarszym konwojem był jednym z powodów wprowadzenia dekretu, który zakazywał zgromadzeń powyżej pięciu osób.
Incydent miał miejsce po antyrządowym wiecu w Bangkoku 14 października 2020 r. – w rocznicę powstania ludowego z 1973 r., które doprowadziło do upadku trwającej od dekady dyktatury wojskowej.
Francis i jego koledzy trafili za kraty i zostali oskarżeni z artykułu 110 kodeksu karnego. Minimalna kara wynosi 16 lat więzienia, ale możliwa jest też kara śmierci lub dożywocie.
Prawo to wzmacnia status rodziny królewskiej, podobnie jak coraz częściej stosowane prawo obrazy majestatu, które przewiduje od 3 do 15 lat więzienia.
Krytycy twierdzą, że prawo o obrazie majestatu jest często używane do stłumienia politycznego sprzeciwu.
