Tradycja mówi, że tłusty czwartek jest początkiem hucznego żegnania karnawału i właśnie dlatego nie powinniśmy w tym dniu odmawiać sobie słodkich przyjemności. W ostatni karnawałowy czwartek najchętniej sięgamy oczywiście po pączki, chociaż ciastek z "tradycją" jest znacznie więcej. Wadowickie kremówki, poznańskie rogale marcińskie, warszawskie zygmuntówki, wietrzniki czy uszy sztramberskie królują na stołach w innych miesiącach. Tłusty czwartek, jak zgodnie podkreślają cukiernicy, to święto pączków.
- Dawniej najwięcej pączków wypiekaliśmy na podkoziołek. Teraz, kiedy przyszedł do nas warszawski zwyczaj tłustego czwartku, to wtedy na stołach królują pączki i nasze wielkopolskie faworki - tłumaczy Marian Weber, właściciel Cukierni Weber. I chociaż na co dzień wybór w cukierniach jest szeroki, w ostatni czwartek karnawału możemy nie dostać ulubionej drożdżówki. Sklepikarze i cukiernicy przygotowują się na pączkowy boom i zamawiają ich nawet 10 razy więcej niż zwykle. - Do "akcji pączkowej" zaangażowani są wszyscy pracownicy i nie mamy możliwości przygotowania innych słodkości - mówi Robert Einbacher z Cukierni Kandulski.
Poznaniacy pozostają tradycjonalistami. Najczęściej kupują pączki z nadzieniem wiśniowym, chociaż do wyboru mają także słodkości z różą, kokosem, bitą śmietaną, a nawet ajerkoniakiem. Powodzeniem cieszą się też chruściki, czyli poznańskie faworki.
Cukiernie do tłustego czwartku przygotowywały się już w środę. - Nasze pączki zaczynamy wypiekać w środę w nocy, żeby świeże słodkości dotarły do wszystkich - komentuje R. Einbacher.