Spór pomiędzy Goncalo Feio oraz władzami klubu nie był tajemnicą. Portugalczyk wielokrotnie krytykował na konferencjach strategię i działania prezesa. W niedzielę wieczorem media obiegła informacja, że prezes Paweł Tomczyk trafił do szpitala z rozciętym łukiem brwiowym, gdyż portugalski trener go zaatakował.
- Konflikt trenera z prezesem w Motorze wszedł w nowy etap. No i wydaje mi się, że kariera trenerska Gonzalo Feio właśnie się skończyła. Otóż podobno zdzielił prezesa tacą i rozwalił mu łeb. Prezes w szpitalu - doniósł na Twitterze Krzysztof Stanowski.
Całą sytuację wytłumaczyła dzisiaj rzeczniczka Motoru. Paulina Maciążek w rozmowie z portalem goal.pl zdradza szczegóły konfliktu pomiędzy trenerem i władzami klubu. Rzeczniczka powiedziała, że wielokrotnie dochodziło do przemocy słownej w wykonaniu Portugalczyka.
- Trener już w przeszłości wiele razy mnie obrażał, używał niecenzuralnych słów. Powiedzmy, że wczoraj doszłam do jakiejś granicy wytrzymałości i uznałam, że nie jestem w stanie dłużej robić dobrej miny do złej gry. Zakładać maski, uśmiechać się do trenera, jak gdyby nigdy nic. Nie chciałabym wdawać się w szczegóły, co od niego usłyszałam - powiedziała Maciążek.
Maciążek dokładnie opisała co zaszło pomiędzy trenerem i prezesem. Sprostowała, że nie chodziło o metalową tacę, a o kuwetę na dokumenty.
- Korzystając z okazji, sprostuję jedną rzecz – to nie był cios tacą, a plastikową kuwetą na dokumenty. Trener rzucił tą kuwetą, a jej kant uderzył w twarz prezesa. Dosłownie kilka centymetrów od oka. Czoło się rozcięło, pojawiła się krew, a prezes pojechał do szpitala. Cała sytuacja była związana z konferencją. To po niej trener spotkał się z prezesem, a ten stanął w mojej obronie. Powiedział wprost, że nie będzie akceptował, że kolejny raz jestem obrażana. To nawet nie chodzi o to, że jestem pracownikiem Motoru, ale drugim człowiekiem. Niektóre zdania nigdy nie powinny paść. Trener na reakcję prezesa się zdenerwował, a resztę zdarzenia opisałam wcześniej - dodała rzeczniczka.
Rzeczniczka opowiadała także o przyczynie konfliktu. Maciążek twierdzi, że źródłem sporów był jeden ze sparingów, którego nie udało się rozegrać na płycie głównej. 33-latek był wówczas wściekły. W stronę rzeczniczki padały bardzo wulgarne słowa.
- Nie chcę cytować. To nie było nic miłego. Przekleństwa w moją stronę, obraźliwe słowa. Wszystko w krzyku, połączone z wymachiwaniem rękami. Powiedziałam prezesowi, że ja się takich wybuchów i zachowania trenera zwyczajnie boję - dodaje kobieta.
Portal Sport.pl donosi, że jeszcze dzisiaj możemy spodziewać się oficjalnego komunikatu związanego ze zwolnieniem trenera. Portugalczyk w niedzielę wieczorem w siedzibie klubu miał spakować swoje prywatne rzeczy, zostawić służbowe auto na parkingu i wyjechać z Lublina.
Pod względem sportowym portugalski trener radził sobie bardzo dobrze. Motor Lublin jest aktualnie na 8. miejscu w tabeli i ma realne szanse, aby powalczyć o awans do 1. ligi. Do strefy barażowej brakuje mu tylko sześciu punktów.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
