„Popek”, przed ostatnią walką na PGE Narodowym, zapowiadał, że jeśli przegra pojedynek z Robertem Burneiką, to nie widzi dla siebie miejsca w MMA. Ostatecznie jednak kończyć przygody z mieszanymi sztukami walki nie musi. Ale za to poważnie taką opcję rozważa Burneika.
- Jestem zwyczajnie za duży i ten sport, który uprawiam zawodowo, nie jest dostosowany do żadnego ze sportów walki - tłumaczy w rozmowie z serwisem mmanews.pl „Hardkorowy Koksu”.
Wydaje się zatem, że jego powrót do klatki MMA jest mało prawdopodobny. Poza warunkami fizycznymi, Burneika ma jednak jeszcze jeden powód, dla którego nie bardzo chce kontynuować swoją przygodę ze sportami walki.
- W walce z „Popkiem” wykręciłem sobie kostkę i to jest do dzisiaj bardzo poważna kontuzja, dlatego nie wiem, czy choćby z tego powodu można mówić o mojej kolejnej walce. Dodatkowo, na Stadionie walczyłem z już wcześniej rozerwanym mięśniem łydki. Właściciele KSW wiedzieli, bo byliśmy z tym nawet w klinice, ale walczyłem z urazem, żeby podtrzymać sprzedaż biletów - dodaje Burneika.
Przypomnijmy, że popularny „Hardkorowy Koksu” ma na swoim koncie już trzy zawodowe walki w MMA. Wcześniej pokonał Marcina Najmana i Dawida Ozdobę.
TOP Sportowy24: Zobacz hity internetu
Opracował: ŁŻ