Zabieg usunięcia dysków ze stabilizacją międzytrzonową z dostępu bocznego w szpitalu w Rudnej Małej wykonywany był dziś po raz pierwszy.
Operację przeprowadził lek. med. Walery Sienkiel, któremu pomógł dr Robert Hes. Neurochirurg, który od lat specjalizuje się w tego typu zabiegach, na Podkarpacie przyjechał z Belgii.
Innowacyjna operacja kręgosłupa w Szpitalu im. Św. Rodziny w...
Operacja z sukcesem zakończyła się po niecałych czterech godzinach. Była ona jedynym ratunkiem dla 72-letniej pacjentki.
Kobieta od lat zmagała się z objawami neurologicznymi - osłabieniem nóg, miała problemy z chodzeniem. Zmagała się także z ostrym bólem kręgosłupa i nóg, który trudno było opanować lekami.
72-latka przeszła już kilka klasycznych (otwartych) operacji kręgosłupa. Kolejny inwazyjny zabieg był dla jej zdrowia ryzykowany.
- Wykonanie operacji z dojścia tylnego do kręgosłupa mogłoby doprowadzić do uszkodzenia korzeni nerwowych lub rozerwania opon, co wywołałoby kolejne dolegliwości i powikłania
- wyjaśnia lek. med. Walery Sienkiel, specjalista ortopedii i traumatologii narządu ruchu w Szpitalu Specjalistycznym w Rudnej Małej.
Dlatego ortopedzi zdecydowali się na małoinwazyjny zabieg.
Polega on na ułożeniu pacjenta na boku. Następnie chirurdzy wykonują niewielkie nacięcie - około 8 cm, przez które usuwają dyski. Zostają one zastąpione specjalnymi implantami (czopami, „cage“).
- U naszej pacjentki dyski na implanty zamieniliśmy pomiędzy kręgami L2 - L3, L3 - L4, L4 - L5. Jest to odcinek lędźwiowy. Pozwoliło to nam skorygować skoliozę, czyli skrzywienie zwyrodnieniowe. Odbarczyliśmy także struktury nerwowe - mówi lek. med. Walery Sienkiel.
Zaletą zabiegu jest również mała utrata krwi, około 100 mililitrów.
- Jest to bardzo ważne, gdy operujemy seniorów. Każda utrata krwi może prowadzić do zaburzenia pracy serca, płuc, a nawet mózgu - informuje lekarz.
Kolejna zaleta małoinwazyjnego zabiegu to minimalne uszkodzenie mięśni. Dzięki temu pacjenci praktycznie nie odczuwają bólu po operacji.
- Pacjentka już jutro wstanie z łóżka. Jeżeli będzie się dobrze czuła, zacznie chodzić - informuje lek. med. Sienkiel. Dodaje, że pobyt pacjentki w szpitalu będzie krótki. Po pięciu dniach zostanie wypisana do domu.
Zabieg, który wykonano w Rudnej Małej, był pierwszym na Podkarpaciu. W Polsce wykonuje go tylko kilka ośrodków m.in. w Tarnowie, na Śląsku i pod Warszawą.
- Na razie nie jest to zabieg rutynowy. Choć mam wielu pacjentów, którzy by się do niego kwalifikowali - mówi lek. med. Sienkiel.
Operacja jest refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jednak jej wykonanie pochłania wiele pieniędzy, stąd mała liczba tego typu zabiegów w kraju.
- W miesiącu moglibyśmy wykonywać 5-6 takich operacji. Mam nadzieję, że NFZ znajdzie na to pieniądze, żeby pacjenci na Podkarpaciu byli operowani nowoczesnymi metodami i nie musieli szukać ośrodków poza województwem - dodaje lek. med. Sienkiel.
Wypadki drogowe - pierwsza pomoc
