Tomasz Chenczke: Rzuciłem pracę w korporacji i zacząłem pisać

Agaton Koziński
O życiu w korporacji i poza nią, o wyprowadzce z Polski do Portugalii, pisaniu książek i scenariuszy, o życiu po pięćdziesiątce i kryzysie wieku średniego mówi Tomasz Chenczke, autor książki "Browar"

Żyje Pan w Portugalii, mieszka w domku przy plaży z widokiem na ocean i w takich okolicznościach pisze książki. Życie jak w Madrycie?
Jednak ode mnie bliżej do Lizbony niż Madrytu (śmiech). Choć rzeczywiście okoliczności mam bardzo sympatyczne, korzystnie wpływają na pracę twórczą. Gdy uznałem, że chcę zmienić swoje życie, świadomie wybrałem właśnie Portugalię.

Skąd pomysł na taką zmianę?
Chodził za mną od dawna, choć długo był bardziej marzeniem niż konkretnym planem.

Rzucić wszystko, wyjechać daleko i zacząć pisać. Na tym polegał plan?
W skrócie tak.

To na razie pasmo sukcesów: dalej w Europie zamieszkać Pan nie mógł i rozmawiamy przy okazji książki.
"Browar" to dopiero moja pierwsza książka, także wolałbym sukcesem tego jeszcze nie nazywać. Jak tylko pomyślę, ile czasu zajęło mi jej napisanie, przechodzą mnie dreszcze.

To ile czasu zajęło Panu jej napisanie?
Zbyt dużo. To przenoszona ciąża. Pisałem ją przez wiele lat, ale ciągle pojawiały się nowe pomysły, projekty i nie było kiedy jej dokończyć.

Czyli pomysł chodził z tyłu głowy, ale nie mógł przebić się na przód. Drażniące.
Bardzo. Dlatego zdecydowałem, że rezygnuję z innych projektów i zajmę się tylko pisaniem

Pisanie stało się dla Pana nie hobby, tylko zawodem. Stać Pana na to?
Moja decyzja o tym, że rzucam wszystko i poświęcam się tylko pisaniu, jest naprawdę poważna. To nie jest kaprys biorący się stąd, że nie za bardzo wiedziałem, co zrobić ze swoim życiem.

Prawdę mówiąc tak właśnie to brzmi: bogaty chłopiec się nudzi i wymyśla sobie drogie hobby.
Gdybym szukał drogiego hobby, to zacząłbym kolekcjonować przedwojenne samochody. A pisanie to moja autentyczna pasja, chcę się tym zajmować właściwie od zawsze. Wcześniej nie zdecydowałem się, by się nim zająć z różnych względów. Ale teraz to zmieniłem, uznając, że chcę się temu zajęciu oddać bez reszty.

Z perspektywy Polski dalej Pana życie wygląda bajkowo. Nie widać w nim ani śladu krwi, łez i potu, o których Pan przed chwilą wspominał.
Książkę jednak skończyłem. Nieuczciwie by było wobec innych kolegów pisarzy stwierdzić, że jej napisanie to bajka tylko z powodu przyjemnych okoliczności przyrody. Choć nie zamierzam też twierdzić, że bliskość oceanu utrudnia skupienie się, a duże ilości słońca uniemożliwiają pracę.
Czemu rzucił Pan dobrą pracę w korporacji? Szlag Pana trafił? Frustracja codziennością Pana zjadła? A może po prostu Pana sczyścili?
Zrobiłem to, bo wreszcie mogłem oddać się własnym marzeniom.

Łał!
Teraz usłyszałem ironię.

Ma Pan świetny słuch.
Wie pan, trudno udowodnić, że nie jest się wielbłądem, ale pisanie naprawdę zawsze mi towarzyszyło. I gdy w pewnym momencie okazało się, że mogę się temu oddać w całości, skorzystałem z tej możliwości.

Na czym polegała specyfika tego momentu?
Nie chodzi tylko o pieniądze. Niedawno skończyłem 50 lat, a w takim wieku rozmawia się nie tylko z teraźniejszością, ale zaczyna się także dialog z wiecznością. Zacząłem się zastanawiać, co tak naprawdę po mnie pozostanie.

W korporacji nic po Panu nie zostało?
Mam nadzieję, że tam też mnie szanowano.

Za mały staw? Chciał Pan wypłynąć na szersze wody?
I przeprowadziłem się nad ocean (śmiech). Poza tym zawsze wierzyłem, że mam coś do powiedzenia w pisarstwie. Stąd wziął się "Browar", ale nie chciałbym, by to było moje ostatnie słowo w tej materii. Że jeszcze kilka książek zdołam wyprodukować. Wydaje mi się to realne, bowiem pisanie stało się już moim codziennym nawykiem.

Wspomniał Pan o rozpoczęciu dialogu z wiecznością. A może prawda jest bardziej prozaiczna: po prostu dopadł Pana kryzys wieku średniego.
Teraz pan chce, bym dokonał autoanalizy własnych stanów hormonalnych. Nie wiem, jak wygląda kryzys wieku średniego, więc trudno mi stwierdzić, czy dotknął mnie, czy nie.

Pięćdziesiątka w życiu mężczyzny to jak przekroczenie równika. Pan go pokonał, więc może to opisać. Tym bardziej, że przy okazji zrobił to, o czym każdy marzy, a mało kto się decyduje - całkowite przeorał własne życie. Szukam źródeł motywacji.
Może rzeczywiście można mówić o kryzysie wieku średniego, choć ja wolę to nazywać zmianą systemu wartości. Teraz częściej niż kiedyś zadaję sobie pytania o sens tego, co robię. Ponieważ mój system wartości ewoluował, to ja razem z nim - dlatego w swoim życiu zmieniłem właściwie wszystko.

Jak Pan doszedł do obecnej zmiany? Wcześniej była faza szybkich samochodów i dyskotek z młodymi dziewczynami?
Nie, akurat tego uniknąłem.
A czego Pan nie uniknął?
Czułem, że muszę kompletnie przewietrzyć głowę.

Nad oceanem mocno wieje.
Ale mimo to trudno było mi wyrwać się z rytmu, w którym żyłem przez tyle lat. Jednak nie można od tego odejść z dnia na dzień. Myślałem, że sama zmiana geograficzna, przeprowadzka z Polski do Portugalii wystarczy. Tak naprawdę okazała się, że ta zmiana była tylko pozorna.

Ładna pozorność - z Warszawy do Lizbony jest niemal 3,5 tys. km.
To proszę pokonać ten dystans: przekona się Pan, że zdecydowana większość spraw i tak się nie zmienia. Ważniejsza jest praca nad zmianą wewnętrzną, przestawienie się na inny rytm pracy, życia. To ciężkie wyzwanie.

Z drugiej strony, trudno zrozumieć taką rezygnację z dobrej pracy. Pan jest z pokolenia, które budowało w Polsce kapitalizm na początku lat 90. Wtedy ciężko harowaliście, ale dziś jesteście na szczycie piramidy. Źle Panu było na topie?
W latach 90. wszystko było nowe, trzeba było się uczyć w biegu, ale też łatwo i szybko można było dotrzeć na sam szczyt. Tyle że wchodząc po kolejnych szczeblach na górę, nagle uprzytomniłem sobie, że przestało mnie to interesować. Tym bardziej, że korporacje też mocno się zmieniły.

W jakim sensie?
Po pierwsze, stały się dużo bardziej cyniczne. Kiedyś myślały w kategoriach wartości, teraz przestały. Po drugie, odeszły od myślenia strategicznego. Mam wrażenie, że wręcz zapomniały, że taki termin jak "strategia" w ogóle istnieje.

A może nie tyle one zapomniały, co Pan jest starszy i dziś widzi niuanse, których wcześniej nie dostrzegał?
Tak też jest, oczywiście. Ale mimo wszystko traktowanie za każdym rynku jako wartości nadrzędnej, której nie można w żaden sposób podważyć, zaczęło mi przeszkadzać.

W Pana "Browarze" pojawia się wątek młodych wilczków czyhających w korporacji na błąd starszych zwierzchników. Pan też poczuł oddech młodzieży na karku?
Tak niestety jest. Generalnie w "Browarze" jest sporo nawiązań do rzeczywistości - takiej, którą poznałem, pracując w korporacjach. Choć proszę nie traktować mojej książki jak prozatorskiego dokumentu. Cała historia i znajdujące się w niej postacie zostały przeze mnie zmyślone.

Nazwa tytułowego browaru jest bardzo bliska nazwie znanego w latach 90. piwa, które właśnie wróciło na rynek. Przypadkowa zbieżność?
Inspiracje do książki czerpałem z rzeczywistości, ale w żaden sposób nie można postawić znaku równości między historią opisaną w mojej książce i faktami.

A opis mechanizmów?
One są uniwersalne. Te, które opisałem, są kompilacją moich doświadczeń z różnych transakcji.

Korumpowanie wojewody przy sprzedaży browaru to jeden z elementów tych doświadczeń?
Nie byłem świadkiem takich sytuacji, ale powszechnie wiadomo, że podobne zdarzenia miały miejsce. Dobrze wiemy, że lista urzędników państwowych, którzy wzięli łapówki na całym świecie, jest wyjątkowo długa.

W "Browarze" opisuje to Pan tak potocznie, że brzmi to jakby opis codziennej rzeczywistości w Polsce.
Licentia poetica - zdaje się, że mam do niej prawo.
Siłą Pana książki jest to, że jest Pan insajderem, poznał Pan świat biznesu od podszewki, przez co "Browar" nabiera autentyczności.
Bo wiem, że takie sytuacje są możliwe, ale nie znaczy to, że ja sam te łapówki wręczałem lub byłem świadkiem takich sytuacji. I w żaden sposób nie zamierzam twierdzić, że interesy w Polsce załatwia się właśnie w taki sposób.

To ile historii w Pana książce jest zmyślonych, a ile z życia wziętych?
90 proc. faktów w książce to luźne inspiracje, tylko 10 proc. to sytuacje żywcem wzięte z życia.

Proszę o przykład sceny prawdziwej.
Tajne rozmowy biznesowe w czasie koncertu wiedeńskich filharmoników. Brałem w podobnych udział.

To wszystko? Liczyłem na jakieś smaczki nawiązujące do dzikiej prywatyzacji w Polsce w latach 90.
Przykro mi. Byłoby błędem, gdyby ktoś odczytywał "Browar" jako wierny opis rzeczywistości. To fikcja z luźnymi inspiracjami życiem.

Nie zmienia to faktu, że polska rzeczywistość lat 90. to okres bardzo inspirujący. Mnóstwo w nim tajemnic, które zasługują na odsłonięcie.
Zgadza się. Choć nie tylko ta dekada. Teraz na przykład pracuję nad scenariuszem, w którym akcja rozgrywa się w czasach stanu wojennego.

Akurat ten okres wydaje się przenicowany na wskroś.
Niby o tym okresie napisano mnóstwo prac naukowych, ale ciągle wydaje mi się, że nie spróbowaliśmy zrozumieć tych lat, wczuć się w samopoczucie Polaków, którzy doświadczyli stanu na własnej skórze. Nie znamy emocji osób, których stan wojenny zastał w kraju.

Pisze Pan o internowanych opozycjonistach?
Nawet nie, o zwykłym szeregowym gliniarzu, który stara się funkcjonować w istniejącej rzeczywistości. Chce odsunąć polityczny bałagan wokół siebie i skupić się swojej pracy.

To ma dylemat: musi rozstrzygnąć, gdzie jest dobro, a gdzie zło.
Dokładnie. Niby zwykły scenariusz o policjancie, a dotyka mitycznych wręcz wymiarów.

Milicjancie - oni z definicji nie byli dobrzy.
Wsród nich też byli lepsi i gorsi. Z założenia mieli walczyć ze złem, łapać złodziei, aresztować morderców. Ale wokół nich istniało większe zło, a oni musieli jakoś sobie z nim radzić.

A wielkich tematów lat 90. Pan nie chce dotykać? Mówię wojnie mafii, aferze alkoholowej, oscylatorze Art-B?
Nie do końca jestem do nich przekonany. Owszem, to niezwykle barwne historie, ale nie jestem pewny, czy przełożenie któregoś z nich na kartki książki da dobry efekt. Z tak dużych historii rzadko kiedy powstają dobre powieści - te łatwiej pisać, odwołując się do mniejszych spraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Treść komentarzaAstrolog Indian szkoły astrologii – professor Marsel Kamaletdinov !
Astrologia - to bardzo dokładny nauka : Z pomocą obliczeń astrologicznych można dokładnie i
szczegółowo przewidzieć pełną życia każdej osoby , wszystko znaczący wydarzenia w jego życiu do
ostatniego szczegółu I obliczać nieprzyjemny chwile w życie i przez możliwości ich obejścia !
Przewiduję, przeszłość i przyszłość wielu znanych ludzi na całym świecie ! A pomoc telegram th człowiek,
który podszedł do mnie ! Dla i obliczyć strologicheskogo mnie koniecznie fizyczna obecność najbardziej
człowieku, wymagany taki informacja jako : Rok narodziny miesiąc dzień urodzin urodzenia, miejsce
narodziny i przez możliwości h narodziny najbardziej mężczyzna a imię , Imię i nazwisko rodowe !
I może dać konkretnej odpowiedzi na praktycznie każdym pytaniu i dać prawo porady, i że można.
pytania, że większość osób pyta mnie :
1 Posiada czy nadzieja wzbogacić i w którą stronę?
2 Czas trwania kręgosłupa życie matka, ojciec lub inny zamknąć dla mnie ludzie?
3 Poród: gdzie i CT temat - chłopca czy dziewczyny?
4 Alive lub jm rtv osoby zaginionej I miejsce jego spędził?
5 Choroba: chory ludzi i może czy wyzdrowieć , niż , i gdzie ?
6 Małżeństwo : gdzie małżeństwa - małżeństwa, i z dobrze czy rodzin będzie partner przez małżeństwo?
7 Znaki zdrowie i długi życie?
8 Czas: gdzie mo jette wypadek?
9 Return schenie skradzionego mienia: kto złodziej i powrót czy nieruchomość właściciel i gdzie jest
skradzione przedmioty?
10 Zabójstwo kto zabił tego człowieka i to, co i gdzie teraz jest usytuowany morderca.
11 Czy przebieg procesu: kto zwycięstw - ja lub pozwany?
12 Podróż za pocierać jeża: gdzie i gdzie może iść i na jak czas lepiej?
13 Zmień siedzenia rozpoczął: czy zmienić miejsce praca i co czekać z nowy?
14 Jak dowiedzieć się, kto mój tajemnica wróg?
15 Tytuł: widok praca dla mnie wybierać do otrzymać noe moralne i moralne zadowolenie?
16 Będą umieścić czy mój brat lub osoba do więzienia i na jak I he umrze, jeśli on tam jest?
17 Zmiany czy dla mnie żona lub mąż: z przez kogo , gdzie I kiedy?18 Czy czy ja mieć seksua kontakt lnu z kobietą lub mężczyzną i jako dla mnie lepiej zapoznał się z jej lub
z czesc m?
19 Zakup i sprzedam: warto czy dla mnie kupować lub sprzedać to rzecz?
20 Veracity fałszywe pogłoski: lub prawdomówny te wiadomości?
21 Jak przykrywką sport dla mnie iść do zostać sławny?
22 Czy będzie zwycięstwo spór dla mnie?
23 Fpic sua moja żona do poczęcia dziecka i którego pierwszy?
24 Odzyskuje czy chory mężczyzna lub umiera i gdzie to zdarzyć?
25 Klątwa bóstw, co nazywa, i przez kogo , prysznice martwy ludzie lub żyje?
26 Znaki i ubóstwo i bogactwo: ich powody?
27 Jak nie jestem zavoe lokalizację vat dla kobiety lub mężczyzny: być może czy to ?
28 Jak moda dla mnie dotrzeć udany w życie w praca , wartość firmy, miłość?
29 wiele wiele inny pytania na że nie m ozhet własną odpowiedź!
tutaj kontakty - web: marsel-kami.jimdo.com lub skype : marsel-kami.
lub email: [email protected] lub telefon efony : +380675560814 lub
+380993374117 lub +380938754847 lub 380 487 017 lub 049 lub
Pozdrawiam Marsel Kamaletdinov , professor of Indian Astrology and Magik !
Odessa, Ukraina
Wróć na i.pl Portal i.pl