We wtorek wieczorem temperatura na Allianz Stadium w Turynie wynosiła -2 stopnie Celsjusza. Już po dziewięciu minutach dwie bramki na minusie miał też Tottenham. Gonzalo Higuaín już w 72. sekundzie dał gospodarzom prowadzenie, wykorzystując znakomite podanie Miralema Pjanicia z rzutu wolnego. Niedługo później było 2:0 po tym, jak Argentyńczyk podwyższył wynik z rzutu karnego.
"Mogli poddać się po dwóch bramkach Higuaína. Ale w zespole Mauricio Pochettino panuje niesamowity duch walki. Koguty na przeciwności losu odpowiedziały z taką determinacją, że w pierwszej połowie zaliczyły rekordowe 72 proc. posiadania piłki" - chwali środowy "The Times".
Higuaín nie został bohaterem spotkania. "Pipita daje i zabiera" - skomentowała "La Gazzetta dello Sport" , nawiązując do rzutu karnego zmarnowanego przez napastnika w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Było wówczas już 2:1, bo kontaktową bramkę zdobył w 35. minucie niezawodny Harry Kane.
Na ustach kibiców po meczu był jednak przede wszystkim Christian Eriksen. 20 minut przed końcem meczu Duńczyk wyrównał strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego. Zmylił Gianluigiego Buffona, włoski weteran tuż przed uderzeniem zrobił krok w lewo, po chwili próbował naprawić błąd, ale było już za późno. Po jego rękawicy piłka wpadła do siatki - obok słupka, którego pilnował 40-letni bramkarz.
- Zauważyłem ruch w murze. Wydaje mi się, że widziałem też, jak Buffon porusza się w lewo. Szybko zmieniłem zamiary i zamiast w prawy róg, uderzyłem płasko w lewy. Na szczęście wpadło. Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Byłem w szoku. Fajnie strzela się takie gole - skomentował po meczu Eriksen. - Jesteśmy w dobrej pozycji przed rewanżem. Możemy i powinniśmy poprawić pierwsze minuty gry, Ale poza tym zagraliśmy bardzo dobrze. Na Wembley zagramy z dużą pewnością siebie. Mam nadzieję, że wynik też będzie dobry - dodał.
"Po wyrównaniu Eriksena na stadionie zapanowała cisza. Zdezorientowani kibice gospodarzy od dawna nie widzieli czegoś podobnego. 11 stycznia 2017 - to dzień, w którym Juve ostatnio straciło dwie bramki na własnym stadionie. Ale wszyscy wiemy, jak w tych stronach traktuje się mecze pucharowe. Ostatnie ważne spotkanie, w którym to tego doszło, działo się 23 lutego 2016. 2:2 z Bayernem. Ale wtedy to Włosi odrobili dwubramkową stratę" - przypomina "Daily Mail".
"Tottenham jest daleko od awansu w starciu z tak klasowym rywalem. Ale po dramatycznym starciu w Turynie będą faworytem. Patrząc na przebieg meczu, byli niewiarygodni. Mieli szczęście - tak, zaczęli fatalnie - prawda. Ale czy zasłużyli na remis? Z pewnością" - dodaje.
Wszystko wyglądałoby jednak inaczej, gdyby nie przestrzelony karny Higuaína. Argentyńczyk uderzył potężnie, ale w środek bramki. Podniesiona piłka zatrzymała się na poprzeczce. Chwilę wcześniej faulował w polu karnym Serge Aurier. - Jako obrońca nie oceniałem go do tej pory. Ale ten facet jest bezmyślny, zbyt wiele razy zawiódł swoją drużynę - ocenił Rio Ferdinand, były obrońca reprezentacji Anglii, który pełni rolę eksperta telewizji BT Sport.
Aurier za faul dostał żółtą kartkę, przez którą na Wembley Tottenham będzie musiał sobie radzić bez niego. Pytanie, czy będzie to osłabienie, czy wzmocnienie angielskiej drużyny.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Jarosław Niezgoda przed powrotem na boiska ekstraklasy. "Patrzymy na siebie, chcemy wygrać wszystko"