Sean Dyche krytykuje technologię VAR
Everton przegrywał 0:1, gdy zawodnik ekipy gości Anthony Martial upadł na murawę w polu karnym. Sędzia John Brooks pierwotnie uznał, że piłkarz symulował, jednak przyznał "Czerwonym Diabłom" rzut karny po tym, jak zszedł z boiska, by obejrzeć powtórkę akcji w systemie VAR.
- Sytuacja z ekranami jest farsą. Wszyscy mówią o przyspieszaniu gry, ale później idą do VAR, mimo że wszyscy wiemy, jaka będzie decyzja. Dobra czy zła, po prostu podejmij ją od razu, a wszyscy ruszymy dalej. Dlaczego oni tam stoją i się na to gapią? Nie widziałem jeszcze, żeby sędzia podjął decyzję niezgodną z VAR - powiedział Dyche.
Było to pierwsze spotkanie Evertonu po tym, jak ukarano zespół odjęciem 10 punktów za złamanie zasad rentowności i zrównoważonego rozwoju Premier League, co spowodowało, że drużyna znalazła się w strefie spadkowej, na 19. miejscu.
- Jest to fakt, dopóki nie zostanie złożona apelacja, dlatego też nastawienie musi być odpowiednie. Ciągle próbowaliśmy wyciągnąć coś z gry. Oczywiście było bardzo trudno, gdy straciliśmy drugą i trzecią bramkę, ale mimo tego mieliśmy odpowiednie nastawienie - uderzaliśmy w poprzeczkę, cały czas stwarzaliśmy sobie okazje - ocenił Dyche.
Przed rozpoczęciem niedzielnego meczu tysiące kibiców urządziło protest przeciwko karze nałożonej na Everton. Uczestnicy marszu trzymali różowe kartki z napisami "skorumpowany" i logo Premier League, skandując "Nie ruszymy się". Na jednym dużym banerze widniała wiadomość: "Tam, gdzie jest władza, chciwość i pieniądze... tam jest korupcja". Wyśmiewano także hymn ligi.
- Fani byli wspaniali. Mają własne zdanie na temat tego, co się dzieje. Ta więź z naszymi kibicami będzie naprawdę ważna w kolejnych tygodniach - podkreślił Dyche.
Piłkarze Evertonu kolejne spotkanie rozegrają w sobotę na wyjeździe z Nottingham Forest. (PAP)
LIGA ANGIELSKA w GOL24
Największe stadiony Europy w oczach sztucznej inteligencji. ...
