SPIS TREŚCI
Trump podkreślił w rozmowie z gazetą, że podczas swojej prezydentury (kadencja trwała od stycznia 2017 roku do stycznia 2021 roku) świetnie dogadywał się zarówno z Xi Jinpingiem, jak i Władimirem Putinem.
Atak na Moskwę?
Amerykański polityk stwierdził jednak, że mimo to nie wahał się użyć gróźb, gdy rosyjski prezydent sugerował, że wkroczy na Ukrainę.
- Powiedziałem Putinowi: „Władimir, mamy świetne relacje (...), jeśli jednak wejdziesz na Ukrainę, to uderzę cię tak mocno, że nawet w to nie uwierzysz. Uderzę cię w sam środek pieprzonej Moskwy”. Powiedziałem: „Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego robić, ale nie mam wyboru”. On na to: „Nie ma mowy”. Powiedziałem: „Jest mowa”. Powiedziałem: „Dostaniesz tak mocno, że zdejmę ci te cholerne kopuły”. Bo wiecie, on mieszka pod kopułami - opowiadał Trump.
Sprawa Tajwanu
Kandydat Republikanów na prezydenta został też zapytany podczas wywiadu, jak przekonałby przywódcę Chin, by ten zrezygnował z blokady Tajwanu. Trump stwierdził, że byłoby to "bardzo łatwe" i że posłużyłby się groźbą ceł.
- Powiedziałbym: jeśli wejdziesz do Tajwanu, bardzo przykro mi to robić, ale nałożę na ciebie podatek - 150-200 proc - mówił były prezydent. Pytany, czy zdecydowałby się na odpowiedź militarną, odparł, że nie musiałby tego robić. - On mnie szanuje i wie, że jestem k... szalony – dodał Trump.
Zamieszki i Gwardia Narodowa
W przeprowadzonym w czwartek wywiadzie dla "WSJ", którego fragmenty opublikowano w sobotę, polityk odniósł się też do swoich wcześniejszych sugestii, że użyłby wojska, gdyby "wrogowie wewnętrzni" wywołali rozruchy w dniu wyborów.
W odpowiedzi na pytanie publicystki Peggy Noonan, która zwróciła się, by wykluczył użycie wojska przeciwko swoim przeciwnikom i "wprowadzenie rządów w faszystowskim stylu", Trump początkowo stwierdził, że oczywiście by tego nie zrobił, lecz chwilę później dodał, że w razie konieczności trzeba by użyć wojsk Gwardii Narodowej do tłumienia zamieszek. - Z pewnością nie przeciwko moim przeciwnikom - tylko przeciwko zamieszkom - podkreślił.
źr. PAP