Te wnioski do dzisiaj towarzyszą dyskusji o tym, czy znana nam liberalna wersja reprezentacyjnej demokracji rzeczywiście jest najlepszym systemem. Rozwiązaniem zauważonych wówczas problemów miał być powrót do bardziej bezpośrednich form zaangażowania obywateli - m.in. poprzez częstsze stosowanie referendów.
Wszystkie oczy zwrócone były na Szwajcarię, którą stawiano za wzór tego, czym powinna stać się demokracja. Z dzisiejszej perspektywy tę zmianę ocenia się bardzo różnie. Dla mnie to kompletne fiasko - przeciętni ludzie nadal mało interesują się sprawami publicznymi. Wciąż obserwujemy niski poziom partycypacji. W szwajcarskich referendach udział bierze niewielki odsetek wyborców.
Resztę artykułu możesz znaleźć w dzienniku "Polska" (28.05.2010), na portalu www.prasa24.pl lub w najnowszym numerze kwartalnika "Res Publica Nowa"