Trzej nasi gwiazdorzy z finału PGE Ekstraligi blisko kolejnego złota?

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Dominik Kubera podczas rywalizacji z Bartoszem Zmarzlikiem podczas finału PGE Ekstraligi w Lublinie. W Szwecji mają to szczęście, że stoją po tej samej stronie barykady
Dominik Kubera podczas rywalizacji z Bartoszem Zmarzlikiem podczas finału PGE Ekstraligi w Lublinie. W Szwecji mają to szczęście, że stoją po tej samej stronie barykady PAP/Wojtek Jargiło
Wczoraj na torze w Eskilstunie odbył się pierwszy mecz finału szwedzkiej Bauhaus Ligan. Teoretycznie miał być on meczem rewanżowym, bo pierwsze wtorkowe starcie wynikające z preliminarza finałów w Gislaved zostało odwołane i przełożone z powodu opadów deszczu. Miejscowa Smederna wywalczyła minimalną pięciopunktową zaliczkę. Czy wystarczy ona do odzyskania mistrzowskiego tytułu?

Eskilstuna Smederna była hegemonem rozgrywek tamtejszej najwyższej ligi w sezonach 2017-2019, kiedy w zasadzie bezproblemowo rozstrzygała finałowe boje na swoją korzyść. W czasie rozgrywanej na pół gwizdka ligi w czasie covidowym włączono w Eskilstunie tryb oszczędnościowy i w kadłubowo rozgrywanej lidze w ogóle nie wystartowali. Smederna była bliska odzyskania supremacji już w roku ubiegłym, ale wtedy w finałowym dwumeczu poprzeczkę niezwykle wysoko zawiesiła Dackarna Malilla i to ona zgarnęła po latach przerwy tytuł mistrzowski.

W tym roku Smederna w całym sezonie zasadniczym przegrała tylko jedno spotkanie i to minimalnie, na wyjeździe w nadmorskim Vastervik. Pomimo niezbyt okazałego zwycięstwa zarząd klubu jest nad wyraz spokojny, że w ich klubowej gablocie przybędzie kolejny najcenniejszy puchar. Po odwołaniu wtorkowego meczu rozgrywanie meczu środowego mogło zostać zawetowane, co cały finałowy dwumecz przesunęłoby na następny tydzień. Jednak działacze z Eskilstuny uznali, że cały ich organizacyjny trud nie może pójść na marne. Ponadto bardzo dobrze sprzedały się bilety, w tym te najdroższe na miejsca VIP-owskie. O tym, żeby meczu nie przekładać zadecydował też niewielki niuans. Otóż zezwolenie na pokaz fajerwerków, co w szwedzkich realiach nie jest takie oczywiste, że załatwia się go z dnia na dzień, ale trzeba je uzyskać z dużym wyprzedzeniem.

Jednym z największych zaskoczeń pierwszego dnia finałowego szczytu było totalne niepowodzenie, żeby nie powiedzieć niemoc Kacpra Woryny. Jeden z najsolidniejszych filarów Smederny nie mógł sobie poradzić z dobrymi wyjściami spod taśmy i w całym spotkaniu nazbierał tylko trzy oczka i jeden bonus (w czterech wyjazdach na tor). Okazało się, ze silniki, na których w Szwecji, a zwłaszcza w Eskilstunie zdobywał olbrzymie ilości punktów nagle przestały jechać tak jak trzeba. W tej sytuacji ciężar wypracowania przewagi musieli wziąć na swoje barki Brytyjczycy Robert Lambert, Dan Bewley (który zawodów też nie zaczął rewelacyjnie), Michael Jepsen Jensen z Danii oraz startujący z rezerwy Grzegorz Zengota, który przysporzył gospodarzom do ich dorobku aż 9 punktów i bonus.

Po drugiej stronie barykady straty starało się niwelować nasze wielkie trio z finałowych batalii naszej PGE Ekstraklasy. Tak się bowiem składa, że po drugiej stronie Bałtyku w jednej ekipie z lwem na plastronie startują Bartosz Zmarzlik (przegrał tylko raz z Bewley'em), Dominik Kubera oraz Jarosław Hampel. Ten ostatni mimo odjechania znakomitych zawodów może paść ofiarą szwedzkiego systemu operowania średnimi meczowymi w konstruowaniu składu na dane zawody. Po meczu w kuluarach dało się słyszeć, że menadżer Lejonen Anders Frojd rozważa opcję nie powoływania Hampela na rewanżowy pojedynek w przyszłą środę, by w zamian tak zestawić wyjściową siódemkę, aby móc skorzystać z Patryka Dudka i młodego duńskiego talentu Banjamina Basso.

Jakby ekscentryczny menago 'Lwów" nie kombinował w uprzywilejowanej pozycji ciągle teoretycznie znajdują się "Kowale" z Eskilstuny. Ich menadżer Jerker Ericksson już przed środowym meczem zapowiadał, że jego drużyna sięgnie po tytuł bo są po prostu silniejsi psychicznie. Coś może być na rzeczy bowiem w ostatnich konfrontacjach tych zespołów zawsze to "Jerki" zgarniał pełną pulę. 16 sierpnia wygrał bardzo przekonywująco na wyjeździe w Gislaved - 51:39. Oba mecze w ubiegłym sezonie, na wyjeździe i u siebie również udało mu się rozstrzygnąć na swoją korzyść i w obu padł taki sam rezultat 47:43.

Cała nasza plejada gwiazd będzie musiała wybrać się do Szwecji jeszcze raz. Warunki nie będą rozpieszczały i zawodników i tormistrzów z Gislaved. W Szwecji jest coraz zimniej, zwłaszcza nocami, często kropi, siąpi i pada. Szampana po finałąch ktoś będzie jednak musiał wypić!

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trzej nasi gwiazdorzy z finału PGE Ekstraligi blisko kolejnego złota? - Sportowy24

Wróć na i.pl Portal i.pl