Turcja uderzy na Kurdów w Syrii? Pokaz siły wobec Rosji i USA

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Tureckie siły na pograniczu
Tureckie siły na pograniczu Twitter/@tcsavunma
Ostatnie działania militarne Turcji w Syrii i Iraku pokazują, jak bardzo wojna Rosji z Ukrainą wzmocniła Ankarę w jej relacjach z Moskwą i Waszyngtonem. Wykorzystując zaangażowanie Rosji i USA w wojnie na Ukrainie, Turcja może próbować wzmocnić swoje wpływy w Syrii.

Spis treści

Po zamachu bombowym w Stambule (13 listopada), w którym zginęło sześć osób, a 81 zostało rannych, Turcja rozpoczęła operację odwetową przeciw Kurdom w północnej Syrii i Iraku, oskarżając ich o zlecenie ataku. Atakom powietrznym nadano kryptonim Operacja Miecz-Szpon. Wszystko wskazuje na to, że Turcji chodzi tak naprawdę o uzyskanie korzyści w Syrii. Ataki powietrzne w Iraku to tylko zasłona dymna.

Miecz-Szpion na Kurdów

W nocy z 19 na 20 listopada Turcja przeprowadziła naloty na północne regiony Syrii i Iraku, wymierzone w kurdyjskich bojowników. Ostrzelanych zostało 89 obiektów, m.in. schrony i magazyny amunicji.

Uderzono w Kobane, strategiczne miasto w pobliżu granicy z Turcją, które Ankara próbowała wcześniej przejąć w ramach swoich planów ustanowienia „bezpiecznej strefy” wzdłuż granicy z Syrii. Pierwsze ataki powietrzne miały miejsce także w rejonie Derik, Darbasiyah i Ayn Issa, a więc kluczowych miast leżących wzdłuż granicy de facto autonomicznego regionu syryjskich Kurdów z Turcją. W mniejszym stopniu powietrzna operacja Turcji dotknęła pozycje kurdyjskie w Iraku. Wiadomo, że zbombardowano rejon Sindżaru, gdzie według Ankary mają swe bazy oddziały PKK.

Tureckie samoloty wykorzystały przestrzeń powietrzną Syrii kontrolowaną przez USA i Rosję. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w tureckich nalotach zginęło co najmniej 58 kurdyjskich bojowników i żołnierzy syryjskich, a także kurdyjski dziennikarz.

Terroryści. Ale którzy?

Turcja atakuje pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) - ugrupowania Kurdów, które Ankara uważa za odpowiedzialne za zamach bombowy. Milicje YPG są militarnym ramieniem partii syryjskich Kurdów PYD. Według tureckich władz zamachowiec, Syryjczyk Ahlam Albashir, działał na zlecenie przywództwa YPG w Kobane.

Zdelegalizowana przez władze Turcji Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) prowadzi od 1984 roku działania zbrojne przeciwko rządowi w Ankarze. Od tego czasu w konflikcie zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. Turcja, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, a także m.in. Wielka Brytania, Australia i Kanada uważają PKK za organizację terrorystyczną. Ankara i Waszyngton mają jednak różny stosunek do YPG; bojownicy tego ugrupowania współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi w walce przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii, podczas gdy Turcja uważa tę grupę za przedłużenie PKK.

Tureckie czołgi wjadą do Syrii?

23 listopada prezydent Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Turcja ma prawo rozwiązać swoje problemy w północnej Syrii i przeprowadzić tam ofensywę lądową przeciwko kurdyjskim bojownikom. Erdogan zapowiedział przy tym, że wojska Turcji "w najbardziej dogodnym momencie" rozpoczną na północy Syrii ofensywę lądową. Jak dodał, ataki lotnicze na kurdyjskie pozycje to "dopiero początek".

Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) to koalicja oddziałów kurdyjskich i arabskich w północno-wschodniej Syrii. Jej trzonem jest YPG, ale sojusznikiem USA. SDF posiada wywiadowcze informacje wskazujące na koncentrację sił tureckich tuż przy granicy, naprzeciwko syryjskich miast Manbidż i Kobane, jak również na odcinku między Manbidż i al-Bab. Zauważono też ruchy oddziałów syryjskiej opozycji popieranych przez Turcję między Tel Rifaat i Manbidż. Tereny te leżą poza obszarem operacji wojskowych USA przeciwko Państwu Islamskiemu i w strefie wpływów wojsk rosyjskich w Syrii. Taki ruch może zmusić setki tysięcy cywilów do ucieczki i prawdopodobnie zdestabilizuje delikatną równowagę na polu bitwy między USA, Turcją, Rosją, Syrią, Kurdami, wspieranymi przez Iran milicjami szyickimi i Państwem Islamskim.

Erdogan nie raz mówił, że celem Turcji jest stworzenie strefy buforowej o głębokości 30 kilometrów wzdłuż całej długości południowych granic Turcji z Syrią i Irakiem. Przemawiając po rozpoczęciu obecnej operacji Erdogan powiedział, że pas bezpieczeństwa będzie tworzony "krok po kroku, zaczynając od ropiejących punktów, takich jak Tel Rifaat, Manbidż i Ayn al-Arab" - wszystkie miasta kontrolowane są przez Kurdów w północnej Syrii.

Kurdowie gotowi do obrony

Dowódca SDF Mazlum Abdi powiedział, że obawia się tureckiej ofensywy w Syrii. Kurdowie oczekują od Waszyngtonu, iż wyśle on silniejszy sygnał Ankarze, który powstrzyma Turcję przed lądową ofensywą. USA zapewniały już SDF, że mimo licznych gróźb Turcja nie podejmie takiej operacji militarnej. Jednak nagromadzenie tureckich wojsk przy granicy z Syrią w ostatnich dniach niepokoi SDF.

SDF po atakach tureckich ogłosiły wstrzymanie operacji przeciwko Państwu Islamskiemu, żeby móc się przygotować do możliwego ataku Turków. Dowódca Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) Mazlum Abdi oświadczył, że jego formacje są gotowe do odparcia tureckiej ofensywy na lądzie. - Wierzymy, że osiągnęliśmy poziom, dzięki któremu możemy udaremnić każdy nowy atak. Turcy nie będą w stanie okupować naszych kolejnych ziem - podkreślił kurdyjski dowódca, cytowany przez agencję AP.

Amerykanie boją się konsekwencji

Pentagon przyznaje, że obawia się ofensywy tureckiej. Ogłosił też, że amerykańscy żołnierze ograniczą wspólne patrole z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF), ponieważ sama ta organizacja ograniczyła liczbę patroli na froncie walki z Państwem Islamskim. Minister obrony Turcji Hulusi Akar zaapelował do Stanów Zjednoczonych, by przestały popierać YPG, ale USA nie zmienią polityki. Ich sojusznikiem jest bowiem nie YPG, a SDF.

Współpracuje z nim ok. 900 żołnierzy amerykańskich, głównie z sił specjalnych. W obawie przed ofensywą turecką przeniesiono cywilnych pracowników administracji USA współpracujących z Kurdami z północno-wschodniej Syrii do sąsiedniego irackiego Kurdystanu. Tym bardziej, że 22 listopada celem tureckiego ataku były obrzeża wspólnej bazy SDF i Amerykanów niedaleko Hasaki. Jeden z pocisków wylądował 130 metrów od amerykańskich wojskowych…

USA ostrzegają też Turków, że ich potencjalna ofensywa może doprowadzić do uwolnienia ok. 10 tys. członków Państwa Islamskiego więzionych obecnie w obozach i aresztach kontrolowanych przez Kurdów.

Rosja ma problem

Przeciwna lądowej operacji Turków w Syrii jest też Rosja. Ale niewiele może zrobić. Turecki minister obrony Hulusi Akar powiedział 24 listopada swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi Siergiejowi Szojgu podczas rozmowy telefonicznej, że Ankara będzie nadal odpowiadać na zagrożenia pochodzące z północnej Syrii. Wcześniej Moskwa zwróciła się do Turcji o powstrzymanie ofensywy wojskowej na syryjskich terenach.

Co ważne, Manbidż i Kobane, wcześniej będące pod ochroną USA, zostały na mocy porozumienia sprzed kilku lat przekazane pod kontrolę sił rządu Syrii i Rosjan. Moskwa stara się teraz przekonać Damaszek i SDF do wycofania swoich sił z Tel Rifaat, aby zapobiec tureckiej ofensywie lądowej. Turcja dała Moskwie "więcej czasu" na pośredniczenie w zawarciu takiego porozumienia - podały arabskie media.

Deal Erdogana z Asadem?

Od 2016 roku Turcja przeprowadziła już trzy duże lądowe operacje wojskowe w północnej Syrii i kontroluje tam pewne terytoria. Grożąc kolejną, Ankara może chcieć porozumieć się z rządem w Damaszku, który dla Turków jest mniejszym zagrożeniem, niż kurdyjska autonomia w Syrii.

Erdogan próbuje przekonać Asada, że wspólnie mogą zniszczyć autonomiczne dążenia Kurdów. Pokój Turcji z Syrią jest jedną z obietnic opozycji przed czerwcowymi wyborami w Turcji. Erdogan chce wytrącić ten oręż z rąk przeciwników. Póki co Asad nie zamierza rezygnować ze swych warunków brzegowych porozumienia z Ankarą: wycofania sił tureckich z kilku rejonów północnej Syrii oraz zaprzestania wspierania rebeliantów antyrządowych, zwłaszcza w Idlib. Jednak nie jest wykluczone, że Asad poszuka porozumienia z Erdoganem. Czemu? Żeby pozbyć się Amerykanów z Syrii. Damaszek liczy, że presja członka NATO, czyli Turcji, na Waszyngton, w końcu doprowadzi do wyjścia USA z Syrii. Własnymi siłami armia rządowa nie jest w stanie pokonać kontrolujących obszar na wschodnim brzegu Eufratu Kurdów i Amerykanów.

Ted

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl