„Ta zmiana wspiera antyrasistowskie praktyki pracy socjalnej, zastępując język, który można by uznać za antyimigrancki, na rzecz języka inkluzywnego” – pisze Daily Mail.
„Język może być potężny, a wyrażenia takie jak „wyjście na pole” lub „praca w polu” mogą kojarzyć się potomkom niewolników i robotników-imigrantów, którzy nie są łagodni” - podkreśla.
Tymczasowy dziekan uniwersytetu Vassilios Papadopoulos, starał się wyjaśnić sytuację. Powiedział Fox News, że uczelnia nie prowadzi listy słów „zakazanych” lub odradzanych.
Daily Mail podaje, że w odpowiedzi na zapowiedź wycofania niektórych słów jeden z użytkowników Twittera napisał: „Jak na kogoś, kto spędził ponad 7 lat w USC z dwoma dyplomami ukończenia tej instytucji, jestem bardzo zawstydzony tym, co się tam dzieje. Zastanawiam się, ile moich pieniędzy wydali na wymyślenie tej niezwykle przydatnej zmiany”.
Niejedyny przypadek
Już w zeszłym roku Uniwersytet Waszyngtoński wydał przewodnik językowy, którego celem było wyeliminowanie „słów, które odzwierciedlają uprzedzenia rasowe lub inne uprzedzenia dyskryminacyjne”.
Wśród wyróżnionych problematycznych słów znalazła się „mantra”, ponieważ wiele osób w społecznościach buddyjskich i hinduistycznych uważa ten termin za wysoce duchowy i religijny.

lena