Ustawa, nazywana przez opozycję „lex Tusk”, wzbudziła szereg kontrowersji. Didier Reynders, komisarz UE ds. praworządności, tak skomentował przyjętą wczoraj ustawę:
- Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o komisji, która może pozbawić obywatela praw bez możliwości odwołania się do sądu.(...) KE nie zawaha się podjąć odpowiednich środków – powiedział.
- Nie jestem zaskoczony tą reakcją. Już wczoraj wielu z nas przewidywało, że Komisja Europejska nas wezwie. Mówił o tym sam premier: „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Ja bym powiedział inaczej: „uderz w stół, a Didier Reynders się odezwie” – ripostuje Witold Waszczykowski, obecnie europarlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości i były minister spraw zagranicznych.
Ustawa na czas wojny
Portalowi i.pl udało się porozmawiać z europarlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości, by zapytać ich o często pojawiający się zarzut, że ustawa o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów zablokuje Polsce dostęp do środków z KPO.
- To, że Polska chce badać wpływy rosyjskie w naszym kraju, tak jak na przykład we Francji były one badane, i wzywa polityków, także aktywnie sprawujących funkcje, to za to mamy być karani? W sytuacji, w której toczy się wojna Rosji z Ukrainą i cała Unia wspiera Ukrainę? To byłby jakiś absurd! Zwłaszcza że we Francji taka komisja w parlamencie do spraw wpływów rosyjskich działa i wzywa na przesłuchania polityków, którzy aktualnie sprawują różne funkcje – podsumowuje Ryszard Czarnecki.
- Na tej zasadzie to nie bylibyśmy w stanie niczego zrobić, żeby potem się nie mierzyć z jakimiś interesami prywatnymi czy jakimiś obawami przed tym, co zrobi Komisja Europejska. Robimy to, co uważamy za stosowne, słuszne i naturalne. A co Komisja Europejska będzie dalej robiła – ja się nie zamierzam na ten temat zastanawiać. Jeśli będzie chciała bruździć jak do tej pory, to będzie bruździć. Jeśli nie będzie chciała przeszkadzać, to przeszkadzać nie będzie. Nie ma o czym więcej mówić – dodał Karol Karski.
Obawy prezentuje jednak Witold Waszczykowski.
- Oczywiście będzie to kolejny pretekst, żeby wstrzymywać środki z KPO, żeby „zastanawiać się” i żeby grillować Polskę oraz stygmatyzować ten rząd. Nawet jeśli nie uda się wstrzymać jakichś wypłat czy zaliczek, to przez psucie reputacji temu rządowi można wpływać na zahamowanie inwestycji i psucie relacji z innymi krajami. Absolutnie trzeba mieć świadomość, że jest to wojna ideologiczna i wszystkie kwestie prawne są tylko pretekstami, aby lewicowo-liberalna większość europejska biła w konserwatywny rząd – komentuje polityk.
Podpis prezydenta: zero zaskoczeń
Europarlamentarzyści nie są zaskoczeni, że finalnie ustawa o badaniu wpływów rosyjskich na polską politykę została przyjęta.
- Uważam to za naturalne zakończenie tego procesu legislacyjnego. Myślę, że nie należało niczego innego oczekiwać, tym bardziej, że już od dawna od przedstawicieli Kancelarii Prezydenta płynęły pozytywne uwagi pod adresem tego projektu - powiedział Karski.
Opozycja ma jednak obawy. Uważa, że ustawa otwiera furtkę do tego, by niewygodnym kandydatom politycznym utrudnić lub uniemożliwić start w nadchodzących wyborach. Jak zauważył Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej:
- W żadnym demokratycznym kraju nie może istnieć organ, który łączy w sobie kompetencje sądu, służb specjalnych i prokuratury, bo to będzie generowało nadużycia. A w przypadku PiS będzie to pałka na przeciwników politycznych – uważa poseł opozycji.
- Nie wiem, na co liczyła opozycja. Pewnie próbowała zastraszyć Prezydenta. Oni się lubują w zastraszaniu i obrażaniu wszystkich. Prezydent jest jednak mężem stanu, który samodzielnie podejmuje decyzje, kierując się przy tym wyłącznie dobrem państwa i Polaków. Stała się rzecz naturalna i normalna. Są różne polskie przysłowia, adekwatne w tej sytuacji: „uderz w stół, a nożyce się odezwą”; „na złodzieju czapka gore”… Jest pewnie jeszcze parę innych – tak na te zarzuty odpowiedział Karol Karski.
Platforma Obywatelska chciała dogadać się z Andrzejem Dudą?
Bartłomiej Sienkiewicz, bliski współpracownik szefa Platformy Obywatelskiej zdradził, że jego środowisko chciało dogadać się po wyborach z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak jednak zauważył, podpis prezydenta pod ustawą o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 całkowicie przekreślił na to szanse.
- Były takie spekulacje, czy z Andrzejem Dudą, kończącym swoją kadencję, można się dogadać po wyborach. Dziś raczej trzeba rozważać, jak skutecznie Andrzej Duda ma być rozliczony za udział w zamachu stanu. Obiecuje, że w tej sprawie będę jastrzębiem - zapowiada Sienkiewicz.
Karol Karski z PiS nie przejmuje się jednak tymi zapowiedziami:
- Byłoby czymś dziwnym, gdyby w Polsce w czasie prawdziwej, krwawej wojny, która toczy się bezpośrednio za naszą wschodnią granicą, przy ogromnej aktywności Federacji Rosyjskiej w różnych obszarach, nie badano wpływów tego państwa w Polsce. Ktoś musiałby być wyjątkowo naiwny, żeby sądzić, że czegoś takiego lub podobnego w Polsce nie będzie. A swoją drogą, na przykładzie Platformy Obywatelskiej widzimy właśnie, jak wygląda wystraszona i spanikowana hydra – podsumowuje poseł Parlamentu Europejskiego.
Jadwiga Wiśniewska, europarlamentarzystka Prawa i Sprawiedliwości, która w Parlamencie Europejskim zasiada w Komisjach:
Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, przytacza następujące fakty:
- Jak wskazują dane Departamentu Stanu USA, od 2014 r. Rosja wydała ponad 300 mln dolarów, by wpływać na polityków, dlatego w tym kontekście nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego, że taka komisja powinna powstać i zbadać wpływy rosyjskie oraz ich zakres- wskazuje polityk.
- Histeria totalnej opozycji związana z przyjęciem ustawy przez Sejm jest wymowna, bo przecież odpowiedzialnym politykom powinno zależeć na pełnej transparentności życia publicznego. Jedynym logicznym wytłumaczeniem tak gorączkowej reakcji opozycji, wydaje się być więc strach przed ujawnieniem ewentualnych powiązań ich przedstawicieli z rosyjską polityką lub biznesem - dodaje Wiśniewska.
Polsce wolno mniej
Strona rządowa uzasadnia, że komisja, której powołanie umożliwia ustawa, wzorowana jest na francuskich rozwiązaniach prawnych, a zarzuty Komisji Europejskiej i opozycji pod jej adresem są zupełnie nieuprawnione.
- Mamy do czynienia z podwójnymi standardami od lat. Myśmy od lat przecież informowali Komisję Europejską, że nasze reformy wymiaru sprawiedliwości są importem rozwiązań z innych krajów, między innymi Hiszpanii. Jednak to, co jest zaakceptowane w tamtejszej kulturze prawnej, jest nieakceptowane w polskiej młodej demokracji. To są po prostu podwójne standardy, kolejny raz mamy z nimi do czynienia – podsumowuje sprawę Witold Waszczykowski.
Jadwiga Wiśniewska przytacza więcej przykładów takich komisji.
- Nie zaskakuje mnie podejście komisarza Reyndersa, który jak widać rozgorączkowany, po raz kolejny zabiera głos w sprawie, której ocena nie leży w kompetencji KE. Przypomnę, że polska komisja nie jest odosobnionym przypadkiem w UE. W samym PE działa komisja INGE2, która zajmuje się m.in. kwestią rosyjskich wpływów na procesy polityczne w UE. We Francji od 2022 r. działa komisja śledcza ds. politycznej, gospodarczej i finansowej ingerencji obcych podmiotów, w tym państw, organizacji i grup interesów, dotyczącej wywarcia wpływu lub skorumpowania francuskich liderów politycznych. W ubiegłym roku parlament niemieckiego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie również powołał komisję śledczą, która bada związki władz landu z jedną z fundacji i jej powiązaniami z rosyjskim koncernem Gazprom. W tych przypadkach nie słyszałam, żeby komisarz Reynders wyrażał zaniepokojenie. Natomiast już zapowiada podjęcie działań i to jest twardy dowód na podwójne standardy i mieszanie się, z założenia niestety tylko apolitycznej KE, w wewnętrzną politykę państwa członkowskiego. Takie działanie pozbawione jest jakichkolwiek podstaw traktatowych - wylicza europosłanka PiS.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
mm