W maju tego roku minister do spraw promocji Arabii Saudyjskiej do spraw sportu i kultury Turki Al ash-Sheikh osiągnął coś, czego nie osiągnął nikt inny we współczesnej historii boksu. Zorganizował pierwszą w dobie czterech pasów najważniejszych organizacji bokserskich walkę o tytuł absolutnego mistrza świata w kategorii „królewskiej”.
Po tym, jak Ołeksandr Usyk dwukrotnie pokonał Anthony'ego Joshuę, dla wszystkich stało się jasne, że najlepszą walką, jaką można było zorganizować, będzie walka Usyka z Tysonem Furym. Brytyjczyk na swój sposób zaczął promować walkę, obrażając Usyka w Internecie na wszelkie możliwe sposoby, ale za słowami nie poszły żadne czyny. Głównym problemem było to, że zespoły bokserskie nie mogły znaleźć porozumienia w zakresie elementu finansowego. Fury, jako ówczesna główna gwiazda wagi ciężkiej, domagał się podziału honorariów za walkę w proporcjach 70 do 30 – oczywiście na swoją korzyść.
Ukrainiec nie był zadowolony z tego rozwiązania. Zdobył trzy tytuły i uważał, że za tę walkę należy mu się poważne wynagrodzenie. Dlatego przez bardzo długi czas Usyk i Fury nie mogli znaleźć porozumienia.
Saudyjskim szejkom udało się jednak spełnić prośby obu zespołów. Fury chciał otrzymać 70% całkowitej puli i mniej więcej tak się stało; Tyson zarobił za pierwszą walkę około 110 milionów dolarów, biorąc pod uwagę zarówno wynagrodzenie, które wyniosło około 65 milionów dolarów, jak i PPV. Jednocześnie Turki Al asz-Szejk również zadośćuczynił Ukraińcowi: Usyk otrzymał znacznie mniej niż Brytyjczyk, ale wciąż była to ogromna kwota – 40 milionów dolarów. W ten sposób saudyjscy szejkowie wynagrodzili obu bokserów za historyczne wydarzenie w swoim kraju w postaci światowego pojedynku bokserskiego.
Przed rewanżem sytuacja się zmieniła. Usyk odebrał Fury'emu pas WBC i zero w zestawieniu porażek, a teraz jest główną gwiazdą dywizji i opłaty muszą to odzwierciedlać. W wadze cruiser Ukrainiec o takich sumach nawet nie mógł pomarzyć; choćby walka o tytuł absolutnego mistrza z Muratem Gassijewem przyniosła mu niecałe 1 milion dolarów – dlatego dywizję wagi ciężkiej nazywa się także „królewską”.
Łączny fundusz na rewanż Fury'ego z Usykiem wyniesie nimal 200 milionów dolarów, a dokładnie 191 milionów dolarów, według brytyjskiego serisu TalkSPORT. Oczywiście teraz opłaty zostaną rozdzielone na korzyść mistrza: 114 milionów dolarów trafi do Usyka, a 76 milionów do Fury'ego.

Przez całą karierę, biorąc pod uwagę honoraria za dwie walki z Joshuą i pierwszą walkę z Furym Usyk zarobił nieznacznie więcej, niż otrzyma za rewanż z Tysonem.
Jednocześnie saudyjscy szejkowie nie pozbawili też satysfakcji Brytyjczyka. Fury przegrał pierwszy pojedynek, ale w dość zaciętej walce, a mimo to nadal jest wielką gwiazdą współczesnego boksu. Za rewanż z Usykiem zainkasuje 76 milionów dolarów – ogromną kwotę, choć nie tak dużą, jak za pierwszą walkę. Tyson kolejny raz wzbogaci swoje konto i potwierdzi swój tytuł jednego z najbogatszych bokserów wszech czasów.
