Spis treści
Spis powszechny był przeprowadzany w 2021 roku. Ze względu na warunki pandemiczne i uzasadnioną nieufność do działań administracji należy jego wyniki traktować z poważnym sceptycyzmem. Tym bardziej mogą dziwić – w sposób negatywny dla Kremla – przedstawione pod koniec 2022 roku dokładne dane.
Rosja coraz mniej rosyjska
Okazało się, że narodowość rosyjską zadeklarowało 71,73 proc. mieszkańców kraju. To znacznie mniej niż w 2010 roku (77,71 proc.). W liczbach bezwzględnych, w trakcie kolejnej dekady panowania wielkoruskiego nacjonalisty Władimira Putina, liczba Rosjan w Rosji zmniejszyła się o aż 5 437 717 osób (111 016 896 w 2010 roku, 105 579 179 w 2021 roku). I to przy uwzględnieniu faktu, że poprzedni spis nie obejmował ludności anektowanego Krymu, co w 2021 roku statystycznie zrekompensowało część strat, jeszcze większych jeśli mowa o ludności w uznanych przez społeczność międzynarodową granicach Rosji.
Wystarczy rzut oka na zmiany demograficzne w obwodach zaliczanych do „serca” rosyjskiego etnosu, w centrum europejskiej części Rosji. We wzorcowym wręcz etnicznie rosyjskim obwodzie jarosławskim liczba Rosjan od 2010 roku skurczyła się o 15 proc. (ponad 175 tys. osób). W sąsiednim obwodzie twerskim ubyło niemal 150 tys. Rosjan. Oba obwody od północy graniczą z obwodem moskiewskim.
Analizując wyniki spisu powszechnego, nie da się nie zauważyć trzech trendów. Po pierwsze, jedyne regiony, gdzie populacja rośnie w sposób naturalny (liczba urodzeń przewyższa liczbę zgonów i emigracji), to regiony nie-rosyjskie. We wszystkich podmiotach FR, gdzie Rosjanie są dominującą nacją, liczba ludności spada. Po drugie, duża część zgonów w Rosji dotyka mężczyzn w wieku roboczym, co uderza w gospodarkę i średnią urodzeń. Po trzecie, spada gwałtownie liczba mężczyzn w wieku poborowym.
Asymilacja słabszych nacji
Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie asymilacja przez Rosjan słabszych narodów, zwłaszcza prawosławnych ugrofińskich i tureckich: Mordwinów, Udmurtów czy Czuwaszów. Okazuje się, że główną barierą ochronną dla rdzennych nie-rosyjskich ludów zamieszkujących państwo rosyjskie jest religia. Kałmucy zwiększyli swój udział w Republice Kałmucji z 56,22 proc. do 59,57 proc. (przy spadku udziału Rosjan z 29,61 proc. do 24,51 proc.), Tuwińcy w Republice Tuwy z 80,96 proc. do 83,10 proc. (przy spadku udziału Rosjan z 16,05 proc. do 9,48 proc.), Jakuci z 45,54 proc. do 47,13 proc. (przy spadku udziału Rosjan z 41,15 proc. do 27,81 proc.).
Kałmucy i Tuwińcy w większości wyznają buddyzm, w przypadku Jakutów ważny jest szamanizm. Nie trzeba więc w tym kontekście nawet wspominać, jak skuteczną przeszkodą dla rusyfikacji są zamieszkujące Federację Rosyjską narody wyznające islam. Zarówno te nadwołżańskie (Tatarzy, Baszkirzy), ale też – przede wszystkim – te kaukaskie.
Ważna rola religii
W Czeczenii, Inguszetii i Dagestanie od dawna Rosjan właściwie nie ma. Ale ostatnia dekada podobne zjawisko derusyfikacji pokazuje w zachodniej części Północnego Kaukazu. W dwóch turecko-czerkieskich republikach – Karaczajo-Czerkiesji i Kabardyno-Bałkarii – odsetek Rosjan zmalał, odpowiednio, z 31,6 proc. do 27,16 proc. oraz z 22,5 proc. do 19,32 proc. Słowiańskie, ugrofińskie i niektóre tureckie narodowości nad środkową Wołgą skurczyły się liczebnie od ostatniego spisu, za to nacje z Północnego Kaukazu nadal rosły. W efekcie, dziś na 15 największych narodów Federacji Rosyjskiej osiem jest właśnie z Kaukazu.
Od spisu powszechnego w 2010 roku liczba Czeczenów wzrosła o 17 procent, a w rankingu narodowości według wielkości awansowali z szóstego miejsca na trzecie. Co więcej, wszystkie kaukaskie narody mają znacznie młodszą strukturę wiekową, z dużo większą liczbą dzieci poniżej piątego roku życia w porównaniu ze starszymi rocznikami, a zatem są na dobrej drodze do dalszego wzrostu ich wagi demograficznej w Federacji Rosyjskiej w przyszłości.
Obywatele bez narodowości
Skoro mowa o wynikach spisu powszechnego 2021 roku, nie da się nie wspomnieć o jednym bardzo ciekawym aspekcie. Oto na tle kurczących się liczebnie większości narodów FR, rośnie pewna grupa. Zwiększyła swoją liczebność z 5 629 429 w 2010 r. do 10 965 330 w 2021 r., a swój udział w populacji z 3,94 proc. do 11,27 proc. Ta grupa to osoby, które nie zadeklarowały swojej narodowości.
Choć krytycy spisu słusznie zwracają uwagę, że w niektórych przypadkach mogło to być konsekwencją błędów w jego realizacji, to nie możemy nie zauważyć, że taka dynamika wpisuje się w ogólnoświatowy trend relatywizacji etniczności w ogóle. Tym bardziej, że jeden z najwyższych wskaźników osób odmawiających identyfikacji etnicznej podało demograficzne centrum kraju – czyli aglomeracja moskiewska, wśród której mieszkańców takich osób znalazło się aż 22,68 proc. czyli prawie 3 mln osób. Jak zwykle, za Moskwą idzie „druga stolica”, Sankt Petersburg, gdzie ludzi nie identyfikujących się z żadną nacją było 15,79 proc. (884 678).
Zabójcza wojna
Wszystkie powyższe dane dotyczą okresu przed wybuchem w 2022 roku wielkiej wojny rosyjsko-ukraińskiej, której ogólne, w tym demograficzne, konsekwencje zbyt wcześnie oceniać przed jej zakończeniem. Choć już wiadomo, że będą one katastrofalne dla wielu rdzennych mieszkańców kraju, w tym Rosjan. Bo oprócz śmiertelnych strat setek tysięcy mężczyzn w wieku reprodukcyjnym oraz odpływu z kraju kolejnych setek tysięcy, nastąpi dalszy spadek liczby urodzeń z powodu niepewności przyszłości. Zresztą liczba kobiet w wieku rozrodczym spadła o około jedną trzecią w ciągu ostatnich 10 lat. Liczba urodzeń w 2023 roku może być najniższa w najnowszej historii kraju i wynieść mniej niż 1,2 mln. Tymczasem średnia roczna liczba zgonów w Rosji jest szacowana na około 2 miliony.
Nie można też zapominać o innych skutkach wojny, które będą długofalowo wpływać na sytuację demograficzną. Choćby kryzys w ochronie zdrowia. Wielu lekarzy uciekło z Rosji, wielu zostało wcielonych do wojska. Szpitale przestawiane są na tryb wojenny: priorytetem ma być leczenie rannych wojskowych. Zaczyna brakować wielu leków, zwłaszcza drogich i potrzebnych do leczenia poważnych chorób. Ale też tak podstawowych jak ibuprofen.
Kryzys demograficzny rozpoczął się w Rosji już w latach 90. XX wieku wraz z upadkiem Związku Sowieckiego i wynikającymi z tego trudnościami ekonomicznymi. Putin wdrażał politykę mającą na celu zwiększenie liczby mieszkańców Rosji, zwłaszcza etnicznych Rosjan, ale niewiele to dało. Wojna z Ukrainą demograficznie zrujnuje Rosję. Chyba że Kreml wciąż liczy na to, że zrekompensuje ubytki populacyjne wchłaniając znaczną część Ukrainy i jej ludności. Powtarzając na większą skalę „demograficzny zastrzyk”, jakim była w 2014 roku aneksja Krymu.

mm