Pod koniec kwietnia z ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR trafiła do mediów informacja o zbrojnym starciu między żołnierzami sił okupacyjnych w obwodzie chersońskim. W wymianie ognia we wsi Kiseliwka miało uczestniczyć nawet stu wojskowych: około 50 z Buriacji, około 50 z Czeczenii. Nie wiadomo, ile osób zginęło i zostało rannych w tej nocnej potyczce. Bezpośrednim powodem starcia miała być kłótnia o łupy – Buriaci mieli za złe kadyrowcom, że ci przywłaszczają sobie większość zdobyczy zrabowanych z ukraińskich domów.
Nierówny podział łupów budzi niechęć do kadyrowców także ze strony innych żołnierzy rosyjskiej armii. Dlaczego akurat Czeczeni mają największe zyski z grabieży? Wynika to z roli, jaką przewidziało dla nich dowództwo. I jest kolejnym źródłem wrogości Buriatów wobec kadyrowców. Żołnierze z dalekiej Syberii niechętnie idą do boju w pierwszej linii, a Czeczeni zawsze pozostają na tyłach jako „oddziały zaporowe”. Mówiąc krótko, strzelają do żołnierzy, którzy chcieliby się cofać. To wyjaśnia także, dlaczego w porównaniu z innymi republikami północnokaukaskimi straty czeczeńskie są wyjątkowo małe.
Wzajemna nienawiść Buriatów i Czeczenów ma też korzenie historyczne. Jak przypomina Asłan Dokułajew w analizie think-tanku Jamestown Foundation, w latach 90. XX w. czasem ci sami ludzie, którzy teraz wspólnie działają na Ukrainie, walczyli z sobą w dwóch wojnach czeczeńskich. A jeśli nie oni, to ich krewni i znajomi. W Buriacji do dziś szczycą się, że ponad 3,5 tys. obywateli walczyło w tamtym czasie na Kaukazie z dążącą do niepodległości Czeczenią.
Chociaż Buriatów na czeczeńskim froncie było stosunkowo niewielu w porównaniu z etnicznymi Rosjanami, to zostali zapamiętani, bo wyróżniali się wyglądem. „Wielu Czeczenów do dziś pamięta, jak jeździli na czołach transporterów opancerzonych i obsadzali punkty kontrolne. Dla buriackich wojskowych i policjantów wojny czeczeńskie mogły być źródłem dochodu lub drabiną do awansu, ale dla większości Czeczenów była to gorzka walka o przetrwanie. Ta splątana sieć wspomnień, skojarzeń i doświadczeń wojennych mogła się przyczynić do wybuchu przemocy w ukraińskiej wiosce” – pisze Dokułajew.
Wielonarodowa armia rosyjska
Konflikty etniczne wśród poborowych od dawna są elementem życia armii rosyjskiej, co w różnych okresach skłaniało Moskwę do ograniczania poboru w regionach nierosyjskich. Zmiany demograficzne ostatecznie zmusiły jednak Moskwę do zmiany kursu, a nawet do rozważenia możliwości tworzenia jednostek nierosyjskich, takich jak czeczeńskie, by zapobiegać konfliktom.
Skład etniczny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej przypomina, że Rosja jest państwem wielonarodowym i wieloreligijnym. Na wszystkich szczeblach wojska służy duża liczba nie-Rosjan. Nie można wykluczyć, że jest ich w rosyjskiej armii więcej niż etnicznych Rosjan. Kwestia składu etnicznego wojska jest dla Moskwy jednym z najbardziej drażliwych zagadnień, więc konkretne dane są utrzymywane w tajemnicy. Nie wszystko jednak da się ukryć. Ponieważ sierżanci pochodzą z puli poborowych i żołnierzy kontraktowych, udział nie-Rosjan w tej kluczowej części armii jest szczególnie duży. Jeszcze kilka lat temu aż dwie trzecie sierżantów pochodziło z Kaukazu Północnego, a tylko co piąty był etnicznym Rosjaninem.
Udział nie-Rosjan wśród poborowych i żołnierzy kontraktowych w rosyjskiej armii rósł w ciągu ostatnich kilku dekad. Wynika to nie tylko z powodów demograficznych (dużo większy przyrost naturalny muzułmańskich mieszkańców Kaukazu Północnego niż etnicznych Rosjan), ale też bytowych. Według oficjalnych danych, podczas gdy stopa bezrobocia w Rosji wynosi 4 proc., w Dagestanie sięgo 12 proc. Buriacja z kolei jest jednym z najbiedniejszych regionów Rosji, gdzie średnia miesięczna pensja to zaledwie 400 dolarów. Armia rosyjska jest postrzegana jako największy pracodawca w regionach, gdzie poziom ubóstwa i bezrobocia jest najwyższy. Dla wielu nie-Rosjan z biednych części kraju służba wojskowa to atrakcyjny sposób na życie lub przynajmniej – dzięki kontraktowi – solidny zarobek. Mowa przede wszystkim o Kaukazie Północnym. Co ważne, jeśli jakiś Czerkies czy mieszkaniec Dagestanu chce pracować w policji, musi wcześniej odbyć służbę wojskową.
Mięso armatnie
Struktura etniczna rosyjskich oddziałów walczących na Ukrainie przekłada się na strukturę strat. Największe ponoszą Buriacja, Dagestan i Osetia Północna. W Dagestanie, republice liczącej 3,1 mln mieszkańców, odnotowuje się najwięcej ofiar śmiertelnych spośród wszystkich terytoriów Rosji. W przeliczeniu na mieszkańca plasuje się ona jednak za Buriacją i Osetią Północną.
Na przeciwnym biegunie są regiony zdominowane przez etnicznych Rosjan. Z Moskwy – do 25 maja – zginęło zaledwie… trzech żołnierzy. Dla porównania, z Dagestanu – 160. Oczywiście to dane oficjalne, ale dość dobrze oddają proporcje udziału mieszkańców różnych części kraju w wojnie. Wiele mówi też procentowy wzrost śmiertelności młodych mężczyzn (18-35 lat). Jak wygląda czołówka tego niechlubnego rankingu? Dagestan, Północna Osetia, Buriacja, Inguszetia, obwód kostromski, Tuwa, Ałtaj, obwód wołgogradzki, Autonomiczny Okręg Żydowski, obwód pskowski. Czyli trzy regiony z Północnego Kaukazu, cztery z Syberii i Dalekiego Wschodu, trzy, które można uznać za etnicznie rosyjskie. To zestawienie potwierdza, że rosyjska armia werbuje żołnierzy głównie na Północnym Kaukazie, Dalekim Wschodzie i Syberii.
