Jagiellonia była faworytem ćwierćfinału z Legią?
Adrian Sikora: Legia to zawsze Legia. Nie szło jej w ekstraklasie, miała okazję do rehabilitacji przed własną publicznością i ją wykorzystała. Jagiellonia gra dobrą piłkę, ale na Łazienkowskiej nikomu nie jest łatwo. Gościom należały się dwa karne, za rękę i za faul, lecz sędziowie widzieli to inaczej. Rozumiem rozgoryczenie piłkarzy i kibiców Jagiellonii, ale w futbolu zawsze będą kontrowersje. Legię tak ważna wygrana na pewno podbuduje w walce na trzech frontach, a w Pucharze Polski jest teraz faworytem numer 1, także z racji tego, że finał odbędzie się na Stadionie Narodowym. Przy okazji oglądania spotkania Legii z Jagiellonią odżyły moje wspomnienia z Pucharu Polski. Ostatni mecz w tych rozgrywkach zaliczyłem w barwach Piasta Gliwice przeciw Legii. Oni mieli mocny skład z Miro Radoviciem, Januszem Golem, Arturem Jędrzejczykiem, prowadzili z nami 2:0, wygrali 2:1. Piast tym razem dotarł dalej, do ćwierćfinału i po dogrywce uległ w nim Pogoni Szczecin 0:2. Portowcy też chcą się zrehabilitować za poprzednią edycję Pucharu Polski, kiedy doszli do finału i poczuli się przed nim zbyt pewnie. Byli faworytem meczu z Wisłą Kraków, ale pomyśleli chyba, że bramki same będą wpadać i trofeum wywalczył zespół z pierwszej ligi. Na pewno widać wyjątkową motywację u Kamila Grosickiego, który znajduje się w wybornej formie. U Grosika nie widać upływu lat, wciąż wygrywa pojedynki biegowe z dużo młodszymi zawodnikami i robi różnicę.
Korona nie zlekceważyła Ruchu Chorzów?
Kielczanie nie wykorzystali na Stadionie Śląskim dwóch rzutów karnych, to się rzadko zdarza. Korona nieźle gra w ekstraklasie, w tym roku nie przegrała żadnego spotkania, zespół Jacka Zielińskiego zmyliła też klęska Niebieskich w pierwszej lidze z Wisłą Kraków 0:5. Teraz można gdybać, co by się stało w razie wykorzystania przez kielczan pierwszej jedenastki. Nie zrobili tego, dostali gola i ulegli zdeterminowanemu przeciwnikowi. Niebiescy piszą fajną historię w tej edycji Pucharu Polski, tak jak Puszcza Niepołomice. Podziwiam pracę Tomasza Tułacza, szkoleniowca Puszczy, który nie mówi banałów w stylu: liga jest najważniejsza tylko skupia się na samej grze. Nie sądzę, by mecze pucharowe jakoś przeszkadzały w lidze, zawsze wychodzi się na boisko po to by wygrać. Puszcza dzielnie walczy na różnych frontach i zasługuje na szacunek. Ma tylko krok do Stadionu Narodowego. Jeśli ja miałbym czegoś zazdrościć uczestnikom Pucharu Polski teraz to finału na Narodowym. Ja nie miałem tej przyjemności by zagrać w takim meczu na tym wspaniałym obiekcie, ale wielką frajdę dało mi spotkanie finałowe z 2007 roku w Bełchatowie. Moja Dyskobolia pokonała Koronę Kielce 2:0. Kieleccy kibice dominowali na stadionie GKS, ale boisko należało do nas. W finale zastąpił mnie mój serdeczny kolega Piotruś Rocki, który w 2020 roku zmarł, co wstrząsnęło światkiem piłkarskim. Informacja o jego śmierci mnie załamała, do dziś nie mogę się z tym pogodzić. To był super człowiek, jego cieszynki po golach dodawały kolorytu polskiej piłce nożnej. Jestem dumny z triumfu w Pucharze Polski w sezonie 2006/07, ale mieliśmy świetną paczkę z takimi zawodnikami jak Piotr Świerczewski, Radek Majewski, Vlade Lazarevski. Może też przed finałem Korona czuła się podobnie jak przed ćwierćfinałem w tym roku z Ruchem.
Jakbyś porównał Puchar Polski z Copa del Rey czyli Pucharem Króla w Hiszpanii?
Na pewno u nas otoczka, oprawa teraz są lepsze niż w Hiszpanii, ale w Murcii w pucharze szło mi lepiej niż w Segunda Division. Ostatnio nawet sobie przeglądałem dokumentację moich występów. W meczu z Xerez pokonałem Stephane Porato, bramkarza który zagrał w kadrze Francji z Zinedine Zidane i innymi wielkimi gwiazdami, z Racingiem Santander zaskoczyłem Fabio Coltortiego, golkipera reprezentacji Szwajcarii, rezerwowego na mundialu w Niemczech w 2006 roku. Prowadził mnie słynny Javier Clemente, były selekcjoner Hiszpanii, bardzo znana postać.
Dogadywałeś się z Clemente?
Miałem z nim dobry kontakt. On dużo obserwował zawodników, jego asystenci prowadzili treningi, a w pewnych momentach włączał się Clemente by przekazać swoje wskazówki. Pod koniec mojego pobytu w Hiszpanii lepiej porozumiewałem się w ich języku, ale niestety w lidze nie byłem tak skuteczny jak w Pucharze Króla. Mam satysfakcję, że poznałem smak tych rozgrywek i do dziś się nimi interesuję.
Kto wygra Puchar Polski w sezonie 2024/25?
Jesienią były zastrzeżenia do postawy klubów z ekstraklasy, bo kilka znaczących odpadło. Dziś na placu boju pozostały cztery zespoły, w tym tercet z elity. Faworytem jest Legia Warszawa, ale pamiętajmy, że niespodzianek w Pucharze Polski nie brakuje. Na pewno do końca będzie więc bardzo ciekawie.
Rozmawiał Jaromir Kruk
