Obecnie z okolic skrzyżowania ulicy Nysy Łużyckiej i Oleskiej znika ponad 1200 drzew. Dla wielu opolan to szok, bo choć wielka, drogowa przebudowa tej okolicy była zapowiadana, to mało kto zdawał sobie sprawę ze skali wycinki.
W poniedziałek w kinie Meduza odbyło się spotkanie ekologów z oburzonymi mieszkańcami, którzy chcieli się dowiedzieć, co można zrobić w sprawie zablokowania wycinki drzew.
Kolejna wielka wycinka drzew obok stacji Opole Wschodnie [zd...
- Po pierwsze musicie państwo wiedzieć, że doszło do złamania prawa, bo wycinka trwa, a Miejski Zarząd Dróg nie ma ważnej decyzji środowiskowej dla tej inwestycji - tłumaczył Tomasz Wollny ze Stowarzyszenia Technologii Ekologicznych. - Wprawdzie jest wydana decyzja "zrid-owska", ale wojewoda nie mógł tego zrobić bez ważnej decyzji środowiskowej. Wojewoda ma narzędzia, aby wstrzymać wycinkę i powinniśmy o to zaapelować.
W apelu, który podpisało czterdziestu mieszkańców czytamy, że dodatkowo proszą oni, aby sprawą wycinki zajęła się Rada Dzielnicy Stare Miasto, a także Rada Miasta Opola.
Ustalono także, że jeśli rzeź drzew nadal będzie trwać, to protestujący wniosą oficjalną skargę do Komisji Europejskiej.
- Wówczas miasto może stracić unijne dofinansowanie, a chętnych na te pieniądze jest sporo miast w Polsce - przyznał Wollny, który przypomniał, że drogowcy mieli inne koncepcje przebudowy skrzyżowania, ale ostatecznie wybrali tą, która zakłada usunięcie ponad 1200 drzew, a także setek krzewów.
Co ciekawe, na spotkaniu byli także przedstawiciele Miejskiego Zarządu Dróg, ale nie odezwali się ani słowem, choć padło sporo gorzkich słów ze strony opolan. Urzędnicy ujawnili się dopiero po zakończeniu spotkania.
- Przecież mogli wstać i zabrać głos w dyskusji - komentował zaskoczony Wollny.
POLECAMY:
28 pijanych kierowców, których szuka opolska policja
OPOLE W 2000 roku. Pamiętasz, jak wyglądało wtedy miasto?
Szkolny horror w Kluczborku. Poszło o chłopaka...
Ilu Opolan chodzi na niedzielne msze?
Zaufaj mi. JESTEM ARCHITEKTEM...
TAK mieszka Robert LEWANDOWSKI