Równocześnie w kilkudziesięciu krajach świata, niezależnie od pory dnia, nocy czy pory roku, nastąpił start biegu Wings for Life. W Poznaniu 6 tysięcy biegaczy wyruszyło z poznańskiej Malty na trasę o godzinie 13. Wśród nich przeważali Polacy, ale byli też przedstawiciele innych krajów – Meksyku, Niemiec czy Włoch.
Bieg Wings for Life odbywa się po raz czwarty. Po raz pierwszy tylu było chętnych, że lista startowa została zamknięta przed dniem biegu, już w kwietniu. Wings for Life to wyjątkowy bieg pod każdym względem. Dochód z niego jest przekazywany na badania nad leczeniem urazów rdzenia kręgowego. Celem biegaczy nie jest meta. Oni przed nią uciekają. Gdy samochód pościgowy mija zawodnika, kończy on bieg. Z autem ścigają się też osoby niepełnosprawne.
Monika Walczak razem z koleżanką Lucyną Manią przyjechały do Poznania z Bydgoszczy. Wyruszyły w niedzielę po godzinie 6. - Przyjechałyśmy pociągiem, bez stresu – mówi Monika Walczak, która startuje także w innych biegach, na ogół są to półmaratony. - To mój drugi bieg Wings for Life. Za pierwszym razem pokonałam dystans prawie półmaratonu czyli niemal 21 kilometrów. Wśród dziewczyn na wózkach byłam pierwsza. Moim celem jest przeżyć i dobrze się bawić.
Lucyna Mania także ma nadzieję, że przeżyje ten bieg. Na co dzień nie biega. W ubiegłym roku także przyjechała na Wings for Life do Poznania. - Wtedy tylko kibicowałam Monice – przyznaje Lucyna. - Spodobało mi się i chcę spróbować. Pierwszy raz będę startować. W ubiegłym roku było gorąco, teraz jest tak sobie. W taką pogodę łatwiej biec, byleby jednak nie padało.
Ich opiekunka dodaje, że w tym biegu będzie się ścigać 42 zawodników na wózkach. Wszystkie trzy są uśmiechnięte i wierzą, że czeka ich dobra zabawa. Jak twierdzi aktorka Agnieszka Więdłocha, chodzi o to, żeby wziąć udział w tym biegu, a nie bić rekordy.
Wśród biegaczy są także ambasadorowie Wings for Life - aktorki Agnieszka Więdłocha i Maria Dejmek, lekkoatletki Monika Pyrek i Joanna Jóźwik, aktor Alan Andersz, pływak Paweł Korzeniowski i motocyklista Tadeusz Błażusiak oraz Adam Małysz, który prowadzi auto pościgowe.
Przed startem A. Małysza otaczał tłum fanów. Czy mistrz zamierza utrzymać prędkość 15 km/h? - 115 na godzinę. Będzie rekord – odpowiada, śmiejąc się, A. Małysz. I prostuje: - Oczywiście, że pojadę 15 km na godzinę, a po godzinie 16/h, a po kolejnej 17, a później 20 km/h będzie na liczniku.
Mezo o charytatywnym biegu Wings for Life - To taka sportowa Eurowizja:
Źródło: TVN24
Były skoczek, a obecnie kierowca rajdowy, woli gonić autem biegaczy niż samemu spróbować sił w biegu. - Ja już dość się w życiu nabiegałem – wyjaśnia A. Małysz. - W szkole dużo biegałem. Do 18 roku życia uprawiałem kombinację norweską. Obecnie wolę jeździć na rowerze lub samochodem.
Lekkoatletka Joanna Jóźwik ma plan na Małysza. - Schowam się za drzewem, gdy jego auto się pojawi – żartuje J. Jóźwik. - Myślę, że mnie nie dogoni. Pobiegnę 15 km i prawdopodobnie wtedy na niego poczekam, bo mam swoje ustalone tempo.
Lekkoatletka Monika Pyrek po raz czwarty uczestniczy w Wings for Life. Jej zdaniem, pomaganie przez bieganie, to fajna sprawa. - Możemy pomagać w sposób, który sprawia nam frajdę. Myślę, że chętniej to robimy, gdy mamy świadomość, że 100 proc. pieniędzy z wpisowego jest przeznaczanych na cel charytatywny – twierdzi M. Pyrek. I zapowiada: - Kiedy Adam mnie dogoni, będą miała uśmiech na twarzy.
W trzech poprzednich edycjach imprezy udało się zebrać 13,8 mln euro (wpisowe plus datki). - Do dziś wsparliśmy 142 projekty badawcze i próby kliniczne. Liczba projektów, które może wesprzeć Wings for Life zależy od tego, ile pieniędzy uda się zebrać. Dzięki biegowi to może być nawet 20 projektów rocznie – uważa dr Rosie Lederer, koordynator naukowy fundacji Wings for Life.