WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Po porażce z Zagłębiem Sosnowiec Wisła jechała do Łęcznej ze świadomością, że wygrana nie da raczej bezpośredniego awansu. Za dużo czynników musiałoby zostać spełnionych, żeby to się stało. Mieli jednak krakowianie, o co grać, bo można było przypuszczać, że wszyscy to raczej nie, ale przynajmniej jeden z zespołów, które wyprzedzały Wisłę, może się potknąć. I tak też się stało, bo Puszcza Niepołomice przegrała u siebie z Chrobrym Głogów. A „Biała Gwiazda”, która miała zrobić swoje, zrobiła. Nagrodą jest półfinał baraży na swoim terenie. Ewa Michalik

W meczu z Zagłębiem Sosnowiec nie do końca dobrze funkcjonowała druga linia Wisły. Trener Radosław Sobolewski zareagował zmianami w tej formacji. Pomogło, bo „Biała Gwiazda” wyglądała w Łęcznej dobrze w środku pola. Formacje grały blisko siebie, był doskok do przeciwnika. Generalnie dość zaskakujące wrzucenie do wyjściowego składu razem Vullneta Bashy, Igora Sapały i Michała Żyro choć mogło wskazywać, że Sobolewski chce po prostu oszczędzić niektórych piłkarzy na baraże, to sprawdziło się. I to jest bardzo duży plus tego meczu dla Wisły. Bo przed najważniejszym momentem sezonu ma sztab trenerski „Białej Gwiazdy” o wiele więcej rozwiązań do wyboru niż się to mogło wydawać jeszcze niedawno. Andrzej Banaś

Nie tylko zmianami personalnymi zaskoczył Radosław Sobolewski w Łęcznej, ale również ustawieniem taktycznym. Wisła grała już w tym sezonie trójką stoperów, więc to nie było jakieś wielkie zaskoczenie, ale już ustawienie w ataku narobiło mnóstwo bałaganu w obronie Górnika. Gdybyśmy mieli to uprościć w opisie, to najlepiej byłoby to chyba ująć w taki sposób, że Wisła zagrała w tym meczu na trzech napastników. Po prostu tercet Luis Fernandez, Angel Rodado i Michał Żyro tak się rotowali w pierwszej linii, że rywale momentami nie wiedzieli, co się dzieje. Oczywiście najczęściej nieco głębiej cofał się po piłkę Fernandez, który uwielbia ją mieć przy nodze. Ale też Rodado i Żyro często zmieniali ustawienie, schodzili do skrzydeł robili partnerom miejsce. Dobrze to wyglądało, naprawdę. Andrzej Banaś

Trzy gole strzeliła w Łęcznej Wisła, a na listę strzelców wpisywali się tylko polscy piłkarze. Kolejno: Michał Żyro, Dawid Szot i Mateusz Młyński. Nie jest to codzienna sprawa w zespole „Białej Gwiazdy”. Ostatni raz taka sytuację, gdy na liście strzelców dla krakowskiej drużyny widniało tylko polskie nazwisko, mieliśmy późną jesienią, gdy po jednym golu w meczach z Górnikiem Łęczna, a następnie z Sandecją Nowy Sącz strzelali Dawid Szot i Igor Łasicki. Żeby znaleźć mecz, w którym Wisła strzeliła więcej niż jedną bramką, a do siatki trafiali tylko Polacy, trzeba cofnąć się do… drugiej kolejki i meczu w Rzeszowie. Wisła wygrała wtedy 2:0 z Resovią, a na listę strzelców wpisali się Michał Żyro i Igor Łasicki. Wojciech Matusik

Michał Żyro był na początku sezonu wiodącą postacią w Wiśle. Później nie było jednak już tak różowo, bo grał nieco słabiej, miał też problemy zdrowotne. Wiosną wchodził na boisko z ławki i też formą nie zachwycał. W Łęcznej to był jednak znów ten dobry Żyro. Długo czekał na taki mecz, ale chyba dobrze mu zrobiło ustawienie w ataku, a nie na skrzydle. Żyro zdecydowanie lepiej czuje się polu karnym niż na boku boiska. I lepiej się czuje, gdy gra od pierwszej minuty. Ewa Michalik

Przychodził do Wisły jako wzmocnienie, ale dość szybko złapał kontuzję i nie grał. Teraz jednak jest w coraz lepszej dyspozycji, a w sobotę Igor Sapała zagrał już naprawdę bardzo dobry mecz. To piłkarz, który dużo widzi na boisku, umiejętnie reguluje tempo gry. Potrafi nie tylko rozbijać ataki rywali, ale też inicjować swojego zespołu. Jego gra może być dla Wisły tajną i skuteczną zarazem bronią na baraże. Wojciech Matusik

Strzelił gola w Bielsku-Białej, trafił do siatki w Łęcznej. Dawid Szot staje się jednym z bohaterów końcówki sezonu w Wiśle. Nie tylko strzela bramki, ale przede wszystkim jest solidny w tym, co robi w obronie. W bardzo ładny sposób pracuje ostatnio Szot na szacunek trybun. wisla.krakow.pl

Rotacje w składzie, które zastosował Radosław Sobolewski sprawiły, że mecz w Łęcznej nie nadwyrężył jakoś szczególnie jego drużyny. Oczywiście wiślacy wybiegali swoje, ale przez to jak ten mecz wyglądał, jak go kontrolowali, można odnieść wrażenie, że nie była to bitwa, po której trzeba się zbierać cały tydzień. Wojciech Matusik

Górnik gola Wiśle nie strzelił, ale swoje sytuacje też miał. Momentami po dość prostych stratach, takich banalnych błędach krakowian. To jest coś, co wiślacy muszą wyeliminować, bo w takich meczach jak baraże, każdy błąd może kosztować słono. Podstawą będzie koncentracja nie na 100, a 150 procent.
Wojciech Matusik

Kibice Wisły cieszą się, że ich zespół rozpocznie barażową batalię meczem u siebie. Bez względu jednak na to, gdzie krakowianie mieliby grać, muszą udźwignąć ciężar takiego starcia, jeśli chcą wygrać. A z tym w pewnych momentach ligowej wiosny mieli problem. Gdyby było inaczej, dzisiaj nie toczyłaby się dyskusja o barażach, a o tym kto ma wzmocnić drużynę po awansie. No, ale wiślacy będą musieli jeszcze trochę pocierpieć i właśnie udźwignąć ciężar zmagań. Inna sprawa, że nie ma co się aż tak mocno znęcać na Wiśle za wiosenne potknięcia. Bo gdyby wziąć pod uwagę tylko mecze z tego roku, to krakowianie przewodziliby I-ligowej stawce i to z dużym zapasem. Czwarte miejsce to w dużym stopniu rachunek za potknięcia jeszcze z jesieni. Wszystko pójdzie jednak dla kibiców Wisły w niepamięć, jeśli ich zespół ostatecznie zamelduje się w ekstraklasie. Wojciech Matusik

Nie było jeszcze wiadomo, gdzie Wisła rozegra baraże i z kim, ale w ostatnim tygodniu w klubie pracowano bardzo mocno i trochę po cichu, żeby w razie gry przy Reymonta wpuścić więcej widzów niż przez całą wiosnę. Sprawa nie była łatwa, ale ostatecznie dzięki przychylności m.in. strażaków, którzy dokonują odbiorów wyremontowanej instalacji przeciwpożarowej, udało się zwiększyć pulę miejsc do dobrze ponad 23 tysięcy, nawet blisko 24 tysięcy. Sprzedaż ruszyła w sobotę krótko po meczu w Łęcznej. Można spodziewać się, że choć termin nie jest rewelacyjny - wtorek, godz. 18 - to i tak trybuny się wypełnią. Wisła dostanie we wtorek z nich potężne wsparcie – nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości. Czy to wystarczy, by wywalczyć awans do finału w starciu z Puszczą Niepołomice? Wkrótce się przekonamy. W każdym razie wiślacy po niedawnym meczu w Niepołomicach, gdy z Puszczą przegrali, podkreślali, że chcieliby z tym rywalem zmierzyć się w ewentualnych barażach. Dostali to, co chcieli. Zagrają na swoim terenie, na swoich warunkach. I wszystko mają w swoich rękach. Wojciech Matusik
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Tak na Podhalu mieszka nasz wybitny skoczek narciarski
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki

Wideo