W związku z opadami deszczu, u wojewody dolnośląskiego odbyło się zebranie sztabu kryzysowego. Oprócz przedstawicieli służb uczestniczyli w nim także: minister Tomasz Siemoniak, szef MSWiA i premier Donald Tusk.
- W związku z tym ponurym niżem, który spowodował tak intensywne ulewy, przyjechaliśmy do Wrocławia, aby sprawdzić gotowość do ewentualnych zdarzeń kryzysowych. Chciałbym powiedzieć, że aktualne prognozy nie są przesadnie alarmujące, ale nie lekceważymy żadnych sygnałów. Zwłaszcza że sytuacja z lat 1997 i 2010 już nas doświadczyła. Jesteśmy też w stałem kontakcie z partnerami z Czech i Niemiec - mówi Donald Tusk.
Premier zapewnił, że nie ma dzisiaj powodu do paniki, ale jest powód, żeby być w pełni zmobilizowanym. Wszystko po to, aby w tych miejscach, gdzie może wystąpić jakiś kryzys, mieszkańcy mogli liczyć na możliwie szybką i skuteczną pomoc. Dodał także, że nie ma się co obawiać przepełnienia zbiorników retencyjnych.
Do tego został przygotowany sprzęt do walki z lokalnymi podtopieniami i powodziami błyskawicznymi.
- Apelujemy o stosowanie się do zaleceń z alertów RCB. Wojewodowie otrzymali od premiera polecenie, że to jest teraz absolutnie najważniejsza sprawa i priorytet. Wszystkie inne rzeczy przez te dwa, trzy dni są na dalszym planie. Liczymy na to, że te zmobilizowane środki będą wystarczające. Jeśli nie, centralnie będziemy dysponowali z innych województw strażaków, wojsko, tak, by w tym pasie zagrożenia każdy obywatel mógł czuć się bezpiecznie – dodaje Tomasz Siemoniak, szef MSWiA.
Oprócz Dolnego Śląska żywiołem zagrożone są także województwa małopolskiego, opolskiego, lubuskiego i śląskiego.