Pierwszy dzwonek został przesunięty na ten tydzień, ale nikt tak nie zepsuł przedłużonych wakacji, jak reprezentacja Polski. W piątek w Kopenhadze umiejętności kadrowiczów jakby uleciały z piłką wykopaną za płot z tabliczką „uwaga, groźny pies”. Wynik 0:4 nie był tak zły jak ich gra. Przez trzy dni piłki nikt nie zwrócił. Wprawdzie zespół Adama Nawałki wygrał 3:0 z Kazachstanem, ale... jego gra nie była tak dobra jak wynik.
- Najważniejsza jest wygrana. Po meczu z Danią nasza przewaga nad nią i Czarnogórą zmalała z sześciu punktów do trzech. Z Kazachstanem musieliśmy wygrać, by zachować dobrą pozycję wyjściową na finisz eliminacji - podsumował 91-krotny reprezentant Polski Władysław Żmuda.
Po spotkaniu z Kopenhagą najbardziej bolał styl porażki. To była kompromitacja, co przyznawali nawet piłkarze. Kapitan kadry Robert Lewandowski tłumaczył, że - w skrócie - zabrakło wszystkiego. - Ale takie mecze zdarzają się najlepszym drużynom. Daleko nie trzeba szukać, spójrzmy na Francję, która w niedzielę bezbramkowo zremisowała z Luksemburgiem. A my przegraliśmy z silną drużyną, która u siebie gra bardzo dobrze. Oczywiście kadra przyzwyczaiła nas w ostatnich latach do dobrej gry, ale porażka wcześniej czy później przyjść musiała. Choć trochę szkoda, że w aż tak kiepskim stylu - przyznał Żmuda, który z kadrą dwa razy zajął trzecie miejsce w mistrzostwach świata (1974 r. i 1982 r.).
Piłkarze w piątek byli apatyczni. Przed poniedziałkowym starciem jednym głosem mówili, że muszą wrócić do gry z wolą walki. Eksperci zwracali ponadto uwagę, by kadra wróciła do gry dwójką napastników. Tak jak grała do listopadowego meczu z Rumunią w Bukareszcie, zanim kontuzji doznał Arkadiusz Milik. Choć wtedy taktyka z osamotnionym Lewandowskim sprawdziła się, bo Polska wygrała 3:0, a w marcu w Podgoricy ograła 2:1 Czarnogórę, to jednak napastnik Bayernu Monachium musi walczyć z rywalami także niemal wręcz.
- Z Lewandowskim i Milikiem drużyna ma więcej wariantów. Co prawda Arek potrzebuje jeszcze czasu, by wrócić do optymalnej formy, ale to najlepsze ustawienie - stwierdził Żmuda.
O ile polska ofensywa może imponować, o tyle defensywa już nie. W 10 meczach eliminacji mistrzostw Europy 2016 biało-czerwoni stracili cztery gole. Podczas pięciu spotkań w turnieju we Francji tylko dwa. Natomiast w ośmiu potyczkach kwalifikacji do mundialu już 11, najwięcej spośród liderów grup.
- Ale weźmy pod uwagę okoliczności, w jakich te bramki traciliśmy, pomijając mecz z Danią w Kopenhadze. W Warszawie prowadziliśmy z nią 3:0 i nic nie zapowiadało, że stracimy dwa gole. Stało się tak przez dekoncentrację. Podobnie było w pierwszej kolejce z Kazachstanem, gdy przy prowadzeniu 2:0 zbyt pewnie się poczuliśmy i mecz skończył się remisem. Dlatego nie szukałbym przyczyn w formie zawodników, a w przygotowaniu mentalnym - ocenił były obrońca m.in. Widzewa Łódź, który dodał, że w poprawie gry w defensywie powinien pomóc Grzegorz Krychowiak.
27-letni defensywny pomocnik był częścią kręgosłupa kadry. Nawet wtedy, gdy nie wywalczył miejsca w składzie Paris Saint--Germain. Tym razem Nawałka go nie powołał. Piłkarz miał czas, by zająć się transferem. Został wypożyczony do West Bromwich Albion. - I oby jak najszybciej wrócił do optymalnej formy. Brakuje w kadrze osoby z jego cechami. Kogoś, kto rozbija ataki rywali jeszcze przed linią obrony. Karol Linetty i Krzysiek Mączyński tego nie potrafią. Piotrek Zieliński to inny typ piłkarza - analizował Żmuda.
Zresztą regularna gra w klubach powinna być najważniejszym celem kadrowiczów na ten miesiąc. Do końca kwalifikacji zostały dwie kolejki. Biało-czerwoni muszą w nich zdobyć przynajmniej cztery punkty, by nie oglądać się na inne drużyny. Obecnie mają 19 punktów. Dania i Czarnogóra po trzy mniej. Pozostałe drużyny straciły już szanse na awans. 5 października Polska zagra w Erywaniu z Armenią (piąte miejsce, sześć punktów), a Czarnogóra podejmie Danię. Trzy dni później na PGE Narodowym biało-czerwoni zmierzą się z Czarnogórą, a Dania rywalizować będzie u siebie z Rumunią.
- Cel jest blisko i z tego powinniśmy być zadowoleni. Takiego meczu jak w Danii można było się spodziewać. Rzadko zdarza się przejść eliminacje suchą stopą. Z kolei mecz z Kazachstanem, słabszą drużyną od Danii czy Czarnogóry, nie był pięknym widowiskiem. Po porażce reprezentacja nie odzyskała rytmu i polotu w grze. Ten dwumecz oceniam jednak na czwórkę. Trzeba wziąć pod uwagę, że Dania potrafi grać w piłkę i przyznać, że zagrali świetny mecz. No i mieli szczęście, że trafili na słabszy dzień reprezentacji Polski - podsumował Żmuda.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Robert Lewandowski po meczu z Kazachstanem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?