Właścicielka escape roomu w Toruniu: "Za tragedię zapłaci cała branża". Nawet wzorowo prowadzono pokoje zagadek są teraz na cenzurowanym
Małgorzata Oberlan
Escape room działający przy ul. Piekary w Toruniu niespodziewaną kontrolę przeszedł w niedzielę. Bezpieczeństwo pod kątem ochrony przeciwpożarowej i dróg ewakuacji sprawdzili w tym lokalu strażacy w towarzystwie municypalnych i inspektorów nadzoru budowlanego. Kontrola w „Open The Door” przebiegła pomyślnie.- Nie stwierdzono u nas uchybień. Jesteśmy lokalem bezpiecznym. Drogi i wyjścia ewakuacyjne, gaśnice, instrukcje - to wszystko wygląda u nas prawidłowo - podkreśla Katarzyna Misiak, właścicielka lokalu.Torunianka nie ma jednak wątpliwości, że nawet w stu procentach bezpieczne escape roomy zapłacą słoną cenę to, co wydarzyło się w Koszalinie. - Wszyscy będziemy ponosić konsekwencje tej tragedii. Cała branża w jakiś sposób znalazła się na cenzurowanym - mówi Katarzyna Misiak.>>>WIĘCEJ NA KOLEJNYCH STRONACHCzytaj też:Tych przestępców ściga policja w regionie!Mord na 3-latku z GrudziądzaSzokujący błąd w szpitalu. Straciła oko!
Co zrobić, aby już w żadnym pokoju zagadek nie doszło do tragedii? Eksperci uważają, że powinno się im stawiać podobne wymogi, jak na przykład kinom. Na razie nawet wzorowo prowadzone lokale czują się na cenzurowanym.