Fundacja "Pro-prawo do życia" zazwyczaj organizuje protesty przed szpitalami, co ma zapobiec odbywającym się tam legalnym aborcjom. Dzisiaj pikietowali przed Galerią Dominikańską. - Chcemy dotrzeć do większej liczby osób - tłumaczy Adam Brawata, organizator akcji. Zapowiada, że częściej będzie można ich zobaczyć w centrum miasta. Ostatnio pikietowali w rynku.
Protestują w kilka osób, trzymając plakaty z powiększonymi krwawymi podobiznami rozczłonkowanych płodów. Są też napisy. Takie jak „Gwałciciel - kara więzienia, dziecko - kara śmierci” albo „Bolszewicy zaczęli od aborcji”. Rozdają ulotki, na których można znaleźć informacje o liczbie terminacji ciąż przeprowadzanych we Wrocławiu i zagranicą. Przez megafon informują o celu swojej akcji.
- Aborcja to zabijanie dzieci, a my chcemy pokazać jak to wygląda - tłumaczy Adam Brawata. Przechodnie czasem rzucą w ich stronę uwagę, że „to widzą dzieci”, na którą oni odpowiadają, że „dzieci to są mordowane”. Adam Brawata zapewnia jednak, że spotykają się także ze słowami wsparcia. - Zdarza się, że przejeżdżający kierowcy pokażą kciuk uniesiony w górę albo odmówią za nas modlitwę - opowiada.
Fundacja dziewięciokrotnie stawiała się w sądzie z oskarżeniem o „wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym”. Wszystkie sprawy wygrała. W swoich działaniach może też liczyć na wsparcie kościoła. Plakaty antyaborcyjne wiszą czasem na płotach przy parafiach. - Mamy zbieżne poglądy dotyczące ochrony życia - tłumaczy ks. Rafał Kowalski, rzecznik prasowy Archidiecezji Wrocławskiej. Dodaje, że decyzję o lokalizacji wystawy podejmują indywidualnie proboszczowie w porozumieniu z fundacją. Zapytany o zasadność pokazywania drastycznych zdjęć odpowiada: - Wystarczy włączyć telewizję czy internet i zobaczymy dziesiątki fotografii o wiele bardziej drastycznych. Te pomagają uświadomić, na czym polega zabieg aborcji.
- Prezentowanie swoich poglądów w sposób drastyczny jest zrozumiałe, gdy odbiorcami są osoby dorosłe. Trudność pojawia się w chwili, kiedy nie dochowuje się staranności w doborze miejsc i form manifestowania. Niewłaściwe jest, by do takich materiałów miały dostęp dzieci - mówi Magdalena Dyderska z Fundacji na Rzecz Równości.
W Polsce obowiązuje jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie. W naszym kraju ciążę można legalnie przerwać tylko w trzech przypadkach: gdy jest wynikiem gwałtu, stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety bądź gdy płód jest upośledzony. Środowiska antyaborcyjne, w tym fundacja "Pro-prawo do życia", uważają, że terminacja ciąży powinna być zakazana we wszystkich przypadkach. - To zawsze jest morderstwo - denerwuje się Adam Brawata. Dodaje także, że wiąże się również z cierpieniem kobiety.
Sprawa aborcji powinna być osobistą i indywidualną decyzją każdej kobiety - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Fundacja "Pro-prawo do życia" chce dotrzeć ze swoim przekazem do jak największej liczby osób. W sobotę organizowali spotkanie dla "proliferów", przyszło 17 osób. Część z nich chce brać aktywny udział w inicjatywach fundacji. Organizacja zapowiada, że w najbliższym czasie będzie po raz kolejny zbierała podpisy pod projektem ustawy o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Wszystkie poprzednie zostały odrzucone przez Sejm.
Irena Kamińska, Regionalna Pełnomocniczka Kongresu Kobiet we Wrocławiu, uważa że tak restrykcyjne prawo sprawia, że kobiety w trudnej sytuacji życiowej i materialnej narażają swoje zdrowie i życie, dokonując aborcji w tzw. podziemiu aborcyjnym. - Dzisiaj kobiety mają problem wyegzekwowaniem prawa do aborcji. A mieć prawo to nie znaczy z niego korzystać, o czym powinni pamiętać tzw. "obrońcy życia" - tłumaczy Irena Kamińska.
- Sprawa aborcji powinna być osobistą i indywidualną decyzją każdej kobiety – dodaje Izabela Beno, Prezeska Fundacji na Rzecz Równości. Adam Brawata uważa, że kobiety w ciąży w związku ze zmianami hormonalnymi, często nie są w stanie podejmować racjonalnych decyzji.