Według oficjalnych danych płynących z Chin, do tej pory potwierdzono tam 5974 zarażenia i 132 zgony spowodowane wirusem. Koronawirus z Wuhanu, które jest stolicą prowincji Hubei w środkowych Chinach, wywołuje zapalenie płuc, które może być śmiertelne. Chińskie władze praktycznie odcięły od świata liczący 11 mln mieszkańców Wuhan i wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu się w szeregu okolicznych miast. Wirus przedostał się już poza granice Chin. Jak dotychczas jego przypadki potwierdzono w 16 innych państwach, w tym dwóch europejskich - we Francji i w Niemczech.
Tymczasem jedna z największych wrocławskich firm - Selena, działająca na rynku chemii budowlanej, od ponad 10 lat produkuje też w Chinach. Wobec doniesień o rosnącej liczbie ofiar i zakażonych, zarząd firmy postanowił wstrzymać produkcję w swoich chińskich zakładach.
- Selena postanowiła - biorąc pod uwagę różne okoliczności i czynniki w tym wytyczne chińskich władz oraz dostawy materiałów - wstrzymać produkcję w zakładach w Nantong oraz Foshan Chinuri do 9 lutego – poinformowała nas Ilona Gajewska z biura prasowego Seleny.
Postanowiono, że pracownicy (zarówno polscy jak i chińscy) wrócą do pracy w zakładach firmy w Nantong i Foshan Chinuri dopiero 9 lutego. - Ponadto wszyscy polscy pracownicy mają możliwość powrotu do Polski i kontynuowania zatrudnienia w zakładach w kraju. Jeden z pracowników skorzystał z tej możliwości. W naszych chińskich zakładach przestrzegamy wszystkich procedur, wytycznych i wymogów wprowadzonych w związku z zagrożeniami zdrowotnymi przez władze chińskie. Na bieżąco uważnie śledzimy rozwój sytuacji w Chinach - podkreśla Ilona Gajewska.
W Chinach Selena zatrudnia na stałe około 70 pracowników, do tego dochodzą pracownicy sezonowi. Firma produkuje tam silikony, piany i pianokleje.
Dziś pojawiły się informacje o mężczyźnie - pracowniku Seleny - który miał jakoby wrócić z Chin do Wrocławia z wysoką gorączką i z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Po południu te informacje zdementowano.
Koronawirus prędzej czy później dotrze do Polski. Co wtedy?
- Koronawirus prędzej czy później dotrze do Polski i to nie będzie nic nadzwyczajnego, jesteśmy na to przygotowani - powiedział dziś minister zdrowia Łukasz Szumowski. - Logika i prawdopodobieństwo mówi, że koronawius prędzej czy później będzie w Polsce. Jak nie dziś, to jutro; jak nie jutro, to pojutrze. Jak nie pojutrze, to za tydzień. Jak nie za tydzień, to za dwa. On się kiedyś pojawi. I to nie będzie nic nadzwyczajnego. To nie jest wydarzenie, na które czekamy, ale też nic, czego się jakoś strasznie obawiamy - wskazał dalej minister. Zapewnił, że resort jest przygotowany na diagnostykę, opiekę i leczenie pacjentów. - Sam fakt pojawienia się wirusa nie będzie ani katastrofą, ani tragedią, ani czymś nadzwyczajnym - dodał.
MZ zapowiada, że w najbliższych dniach Polska ma uzyskać możliwość badania próbek w kraju, teraz wysyłane są one do laboratoriów referencyjnych za granicą m.in. w Berlinie.
Konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzej Horban wskazał, że obecnie nie ma wielu przypadków wymagających weryfikacji. "Teraz wysyłamy materiał do badań do laboratorium w Berlinie. - Następny etap, który mam nadzieję, będzie uruchomiony jutro, pojutrze, to możliwości badań w kraju - podał.
Szef MZ zapewnia, że resort ze spokojem czeka na rozwój wypadków, przygotowując się na różne scenariusze. - Mamy wylistowane szpitale zakaźne, wszystkie Oddziały Intensywnej Opieki Medycznej, analizujemy wszystkie możliwości, łącznie z tym, ile i gdzie są zlokalizowane rozmaite aparatury, do ECMO włącznie - wskazał. ECMO to układ pozaustrojowego natleniania krwi, który przez może zastępować pracę serca i płuc.
Przypomniał, że placówki prowadzące oddziały chorób zakaźnych otrzymały zalecenia w sprawie procedur dotytuączych koronawirusa. Przewidują one, że w przypadku spełniania określonych przesłanek nie jest wymagane skierowanie. Chodzi o sytuacje dotyczące osób, które w ciągu ostatnich 14 dni były w Chinach lub miały kontakt z osobą, która tam przebywała i mają objawy, takie jak temperatura ciała powyżej 38 stopni oraz kaszel i duszność. Powinny one zgłosić się do szpitalnego oddziału chorób zakaźnych, najbliższego dla ich miejsca zamieszkania.
- Przygotowujemy się ale prawda jest taka, że obecnie groźniejszy niż koronawirus jest dla Polaków wirus grypy - stwierdził Szumowski. MZ informuje, że na dziś nie ma żadnego potwierdzonego przypadku koronawirusa w Polsce. Minister podał, że jak dotąd zweryfikowano dotąd kilkanaście przypadków i w żadnym nie uzyskano potwierdzenia obecności.
Wrocław gotowy na ewentualną epidemię
- Nie mamy żadnych informacji, by koronawirus z Chin stanowił dla nas bezpośrednie zagrożenie – potwierdziła nam Magdalena Odrowąż-Mieszkowska, rzecznika prasowego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.
Jednak w razie podejrzenia u jakiegoś pacjenta, który pojawi się w dolnośląskiej placówce służby zdrowia, że może być zakażony groźnym wirusem, wtedy taki chory trafia do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego przy ulicy Koszarowej we Wrocławiu. Co prawda wszystkie szpitale w naszym regionie wyposażone są w izolatki, ale to właśnie szpital na Koszarowej jest dedykowany takim przypadkom.
Placówka, jako jedyna na Dolnym Śląsku dysponuje specjalnym izolatorium nazywanym boksami Meltzera, czyli pomieszczeniem z osobnym wejściem i dwoma oddzielnymi salami. W każdej z nich są po dwa łóżka, ale w razie potrzeby ich liczbę można zwiększyć. Sale wyposażone są w specjalny sprzęt do chorób zakaźnych w tym kombinezony, maski oraz system wentylacji.
MASKI ANTYWIRUSOWE CHRONIĄCE DROGI ODDECHOWE
>> Sprawdź modele w sklepie <<
Zobacz także
