Wrocławskie Jagodno wspomina wybory z 15 października 2023. Czy warto było stać w kolejce do 3 rano?

MnM, Aneta Kolesińska
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
15 października 2023 roku, podczas nocy wyborczej we Wrocławiu, było potwornie zimno. Chłód przenikał do szpiku kości. W długim ogonku panowała jednak mocno familiarna atmosfera. Ci, którzy biegli do domu się zagrzać, po powrocie mogli zająć swoje miejsce bez protestów w stylu „pan tu nie stał!”. A stało się i po 6 godzin. Miejsce i powód tego stania następnego dnia miał już swoją nazwę: „Jagodność”. Z okazji rocznicy wyborów parlamentarnych 2023, podczas których wyborcy z Jagodna głosowali do 3 nad ranem, zapytaliśmy mieszkańców, jak wspominają tamtą noc.

Spis treści

Wrocławskie osiedle Jagodno jest znane przede wszystkim z kosmicznych korków i braku tramwaju. Uważni memowicze zapewne wielokrotnie widzieli dowcipne obrazki dotyczące tutejszych absurdów komunikacyjnych. Wszystko zmieniło się 15 października 2023 roku. Cała Polska usłyszała o niezmordowanych obywatelach, którzy stali wiele godzin, by oddać swój głos w wyborach parlamentarnych. Ten ostatni do urny wrzucono około godziny 2:45.

Spuśćmy już dzisiaj zasłonę milczenia na to, dlaczego tak się stało. Media społecznościowe obiegły zdjęcia długiej kolejki przed lokalem wyborczym 148 przy ulicy Jagodzińskiej. Inni obywatele, już z domowych pieleszy i ciepła, ruszyli z pomocą: herbatą, kawą, dojechała nawet pizza. Jeden z kandydatów na posła roznosił hot dogi, ale jak zaznaczają zeszłoroczni kolejkowicze, już po zakończeniu ciszy wyborczej, więc chyba legalnie.

Zobacz też: Firmy z Wrocławia poszukują pracowników. Przyjmują od zaraz i płacą dobre pieniądze

Wrocławskie Jagodno sławne jak Taylor Swift

Zapytaliśmy mieszkańców Jagodna, jakie są ich wspomnienia z 15 października.

- Pamiętam dobrze tamten wieczór. Najbardziej jedną z pań, której było tak zimno, że stała opatulona w kołdrę – wspomina Karolina Marceka, mieszkanka ulicy Jagodzińskiej, która też w kolejce marzła.

Pani Kamila Marecka, która głosowała na Jagodnie doskonale pamięta mróz podczas wyborów. Dziś wspomina te momenty z uśmiechem, a nawet z dumą, gdy mówi
Pani Kamila Marecka, która głosowała na Jagodnie doskonale pamięta mróz podczas wyborów. Dziś wspomina te momenty z uśmiechem, a nawet z dumą, gdy mówi o rozpoznawalności Jagodna w Polsce. Aneta Kolesińska / Polska Press

Myślę, że to była taka historyczna chwila, niezapomniana. Atmosfera była przyjazna, jakoś miło się czekało na swój moment oddania głosu. Proszę sobie wyobrazić, że latem byłam w Warszawie na koncercie Taylor Swift i tam też była kolejka przed wejściem. Dla zabicia czasu rozmawiałam z innymi fanami piosenkarki. Padały standardowe pytania, skąd jesteś itd. I jak ja powiedziałam, że z Wrocławia, z Jagodna, to od razu wszyscy wiedzieli, że to to osiedle, co tak długo się stało, żeby zagłosować. To było miłe – śmieje się pani Karolina.

Pizzeria, która bezinteresownie nakarmiła mieszkańców Jagodna

Październikowa noc nadal jest żywa w pamięci załogi pizzerii Mania Smaku, która wbrew powszechnej (poza Wrocławiem) opinii, nie jest na Jagodnie.

– Nie, nie jesteśmy, choć po 15 października wiele razy nam sugerowano, żebyśmy się otworzyli też tam. Proponowano nam nawet lokale na „filię” – opowiada Szarmilla Marczuk, współwłaścicielka. Otóż tamtej nocy, już kiedy lokal był zamknięty, a pracownicy szykowali się do wyjścia, okazało się, że Internet aż kipi od zdjęć z kolejki do lokalu nr 148.

Szarmilla Marecka zdradza, że pomysł nakarmienia wyborców padł dość spontanicznie, a ekipa z pizzerii "Mania Smaku" zwyczajnie chciała
Szarmilla Marecka zdradza, że pomysł nakarmienia wyborców padł dość spontanicznie, a ekipa z pizzerii "Mania Smaku" zwyczajnie chciała zrobić coś z dobrego serca dla mieszkańców. Aneta Kolesińska / Polska Press

– U nas dużo decyzji zapada spontanicznie. Wtedy też tak było. Po prostu padło hasło zróbmy im pizze i zawieźmy, bo ta kolejka pewnie do rana będzie stała. Dużo się chyba nie pomyliliśmy, bo do 3 nad ranem, prawda? – zastanawia się Marczuk. – Powiem tak, myśmy w ogóle nie myśleli o tym, kto tam stoi, w sensie czyi wyborcy. Myśmy nakarmili głodnych i zziębniętych, to co wydarzyło się potem, to była już seria szalonych wydarzeń – śmieje się i wspomina: - Liczba podziękowań, mailowych chociażby, była tak długa, że już sama nie wiem czy to były setki czy tysiące. Dostawaliśmy upominki np. rękodzieło od starszych państwa gdzieś z drugiego końca kraju. Rzecz jasna były też hejterskie wpisy i zaczepki, ale w mniejszości. A 22 października nasz lokal odwiedził premier (wtedy jeszcze kandydat na premiera przyp.red.) Donald Tusk. Chciał nam osobiście podziękować i to było bardzo miłe. Jego wizyta też zresztą była spontaniczna. Przyjechał na godzinę, zjadł pizzę i wypił kawę – mówi pani Szarmilla.

Pytana o to, czy dziś zrobiłaby to jeszcze raz, odpowiada bez wahania: [i]ależ oczywiście. Ale o polityce rozmawiać nie chce. Komentować obecnego rządu też nie.

Zobacz też:

Za czym kolejka ta stała? W staniu jest sens

Pani Maria, pracownica piekarni na Jagodzińskiej, przyznaje, że dla niej ten wieczór był smutny.

Ale stałam, stałam prawie sześć godzin. Przyszłam po 17., a wyszłam jakoś po godzinie 23 – wzdycha. Jej nie udzielała się atmosfera wspólnoty, nie chciała kawy, herbaty, ani pizzy. – Jak cisza wyborcza się skończyła, to w domach stojących wzdłuż ulicy widziałam telewizory i kto wygrywa wybory. Ja na obecną koalicję nie głosowałam więc w sumie mogłam wyjść z kolejki, ale uznałam, że nie. Zostanę do końca i głos oddam po swojemu. I jestem z tego dumna – zapewnia.

Pani Maria (z prawej) pracownica piekarni na Jagodzińskiej stała w kolejce, choć widziała wyniki wyborów na telewizorach w domach sąsiadów.  Pani Mariola
Pani Maria (z prawej) pracownica piekarni na Jagodzińskiej stała w kolejce, choć widziała wyniki wyborów na telewizorach w domach sąsiadów. Pani Mariola Grabowska (z lewej) właścicielka piekarni nie stała w kolejce, ale jak mówi, dobrze zna historię tamtej nocy wyborczej. Aneta Kolesińska / Polska Press

Z kolei Wojciech Marcinkowski uważa, że stanie na Jagodnie zalicza go do elitarnego grona.

– No tak! Byliśmy zdeterminowani i nic, ani chłód, ani długi czas oczekiwania tego nie zmienił. Była w nas solidarność, wspaniałe uczucie. Jak ktoś wychodził z kolejki, a potem wracał i jeszcze kogoś przyprowadzał, to nie było żadnych akcji w stylu: „a pan tu nie stał” – mówi. – Spełniliśmy nasz obowiązek i tak, stałbym jeszcze raz. Dlaczego? Bo chciałem zmiany, bo chciałem, żeby skończyła się nagonka na ludzi, żeby wrócił jakiś szacunek, różnorodność opinii. Żebyśmy się jakoś bardziej lubili i uśmiechali do siebie – wyjaśnia. – Może nie wszystkie obietnice zostały spełnione, ale nie łudźmy się, na to trzeba czasu i zmiany prezydenta.

Podobnego zdania jest Michał Czapla, dr habilitowany, dietetyk, ratownik medyczny, który też wymarzł się wtedy za wszystkie czasy.

- Miałem poczucie, że biorę udział w czymś naprawdę ważnym. To była okazja, aby poczuć, że nasz głos naprawdę ma znaczenie i że możemy wspólnie przyczynić się do zmian. Pomimo długiego oczekiwania, nie żałuję ani chwili spędzonej w kolejce – deklaruje. - Wszyscy czuliśmy mobilizację. Ludzie rozmawiali ze sobą, wspierali się nawzajem. Najbardziej zapadły mi w pamięć emocje związane z samym oczekiwaniem i solidarnością z innymi wyborcami. Osoby, które weszły bez kolejki, pewnie nie odczuwały tego samego, co my, którzy czekaliśmy kilka godzin. To długie stanie zbudowało pewną więź i poczucie, że wspólnie robimy coś wielkiego. Każdy wiedział, dlaczego tam jest, i to nas łączyło. Te emocje zostaną ze mną na długo. Czy było warto stać do późna? Zdecydowanie! Uważam, że zawsze warto poświęcić czas i wysiłek, jeśli robimy coś, co uważamy za słuszne – mówi.

Avengersi mieszkają na Jagodnie

Tomek i Dominika to małżeństwo 30+. Stali bardzo długo.

– No, byliśmy w domu po 2 w nocy – wspomina Tomasz, a jego żona dodaje. – Ja to latałam do domu, albo, żeby wyjść z psem, albo po power bank, albo po termos z herbatą, chociaż Tomkowi to przyniosłam whisky na rozgrzewkę, ale też w termosie, żeby dyskretnie było – opowiada ze śmiechem. – Nie mamy jeszcze dzieci, ale chcemy mieć i będziemy im na pewno opowiadać o tej nocy. O atmosferze, jedności, że tworzyliśmy historię, bo przecież to była najwyższa frekwencja w historii III RP. Staliśmy się, w sensie tej kolejki i Jagodna, symbolem, synonimem motywacji, przepiękne – zgodnie mówią, a on dopowiada; - To był taki Woodstock na Jagodnie. Coś niesamowitego. Nigdy nie zapomnę tego optymizmu, nie, właściwie hurraoptymizmu, ufności że zmienimy coś. To było jakby Avengersi tu wylądowali i dali nam super moce. Dominika, no co? Nie szturchaj mnie, bo ja tak się wtedy czułem – opowiada.

Dopytywany, czy może to whisky spotęgowała to wrażenie, zapewnia, że nie. – Przecież do pracy szedłem. Odrobina tam była w tym termosie – zapewnia. Ta wesoła pogawędka kończy się kiedy pada: „a było warto?”. Tomek milczy. Dominika trochę jakby usprawiedliwiająco się uśmiecha.

– Cóż, jak przejmowali radio i telewizję, to myślałam sobie, naprawdę, to była moja pierwsza myśl, że nie po to stałam – wzdycha. – No już nawet nie wspomnę o prawach kobiet, mam na myśli prawo aborcyjne i psychiatria dla dzieci, to nie funkcjonuje dobrze, powinno natychmiast być zmienione, wiem co mówię, bo to moja bajka – dorzuca po chwili. – No ale może więcej czasu potrzeba, przecież to dopiero rok niecały mija – patrzy na męża. – Ja to czuję marazm. Jestem zniechęcony. To prawda, że rok to nie jest dużo. Prezydent jest z poprzedniej opcji, to też nie pomaga, wiem, ale miałem nadzieję, że będzie inaczej – tłumaczy. – Czyli jak? – teraz pyta Dominika. – No inaczej, że obędzie się już bez tego gadania jedni na drugich, że przestaną sobie wygrażać palcem, że podniesie się poziom debaty publicznej, no ale się za bardzo nie podniósł, choć doceniam, że zmienia się retoryka, ale propagandą dalej jedzie _– wyjaśnia. _– O, ale dali wakacje dla przedsiębiorców, co mają jednoosobową działalność, co prawda tylko miesiąc, ale zawsze. Oceniam to pozytywnie, bo po Polskim Ładzie, to naprawdę ciężko jest – przypomina sobie kobieta.

Pytamy więc, co może zrobić obecna władza, by w tej kolejce stanęli jeszcze raz?

– Żeby zaczęli łączyć, nie dzielić, żeby przestali „wyrównywać rachunki”, żeby prawo znowu było jedno dla wszystkich takie samo – wyliczają, a Tomasz na końcu dodaje: - Uważam, że ten rząd powinien otaczać się ekspertami, żeby pracowali dla nich najlepsi i na to niech wydają pieniądze, nie chcę, żeby było jak poprzednio: my chcemy tak i tak i nawet jak to jest źle, to znajdźcie takich, którzy to przeprowadzą. Marzy mi się, żeby było tak jak być powinno, dobrze i po ekspercku zrobione. Po to stałem.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Patriota
15 października, 12:30, nińsia siu:

Elektorat PiS głosuje mądrością i troską o Polskę. Elektorat szwabów głosuje z nienawiści do Polski i patriotów.

Frekwencja w wyborach wyniosła prawie 75% z czego głosowało 25% na PIS czyli w twojej ocenie połowa Polaków nienawidzi Polaków i patriotów. Śmieszne :)

Co za głupek pisał ten komentarz.

G
Grzegorz
Niesamowity wyczyn ogromnej ilości Polaków, to były najbardziej liczne wybory od czasów wolnej Polski.

Efekt końcowy - PIS stracił władzę, ewidentnie dostał od obywateli czerwoną kartkę.
P
Pływak
15 października, 11:35, Jola:

Jagodność to dopiero początek. Trzeba jeszcze zmienić prezydenta. Ten się nie nadaje. Z nim nie może być normalnie.

Spokojnie, to jeszcze niecałe 300 dni i Duduś odpłynie. Albo też: spłynie, do ścieków.

P
Pol
15 października, 12:30, nińsia siu:

Elektorat PiS głosuje mądrością i troską o Polskę. Elektorat szwabów głosuje z nienawiści do Polski i patriotów.

Elektorat PIS głosuje za darmo, elektorat kaKOwy za bonusy:-)

n
nińsia siu
Elektorat PiS głosuje mądrością i troską o Polskę. Elektorat szwabów głosuje z nienawiści do Polski i patriotów.
M
Marek
15 października, 11:35, Jola:

Jagodność to dopiero początek. Trzeba jeszcze zmienić prezydenta. Ten się nie nadaje. Z nim nie może być normalnie.

Najpierw Polska zmieni ciebie wywłoko

100 na 100 5,19 i bobry
Gdy pewien piekarz, rozdawał niesprzedane pieczywo, skarbówka tak mu dowaliła, że aż usiadł.

Czy od pizzy wyborczej odprowadzono należy podatek VAT?

Co do samego głosowania w tej komisji, to liczba mieszkańców - 3838, liczba wyborców - 4102. Liczba wyborców, którym wydano karty do głosowania (liczba podpisów w spisie oraz adnotacje o wydaniu karty bez potwierdzenia podpisem w spisie) 2740. czyli frekwencja 66,4% czyli dużo niższa niż w kraju.

Trzecia noga dostała 523 głosy, Mowa lewizna 553 głosy, PiS 162 głosy, Konfederaści 239 głosów i KO 1186 głosów.

Dla mediołów i ekspertów liczy się 300 placków rozdanych gawiedzi.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl